Rozdział XXIII - ,,Zima Soldata'' (James)

2.7K 199 22
                                    

Biegnąc jedną z uliczek za tajemniczym mężczyzną, który mnie uwolnił, usłyszałem świst rozlegający się w powietrzu. Zatrzymując się gwałtownie, zobaczyłem jak tuż przede mną ląduje człowiek w zbroi. Zdejmując z pleców wcześniej zabrany agentowi karabin, wycelowałem w jego stronę. Facet za którym podążałem zniknął za jednym z budynków, więc nie pozostał mi nic poza opracowaniem jakiegoś planu dalszej ucieczki. No świetne. Z deszczu pod rynnę. Zaledwie parę kroków dzieliło mnie, od tego metalowego gościa. I z pewnością  nie przyleciał tutaj, aby pogadać.

- Spocznij żołnierzu - rzekł, a maska na hełmie uniosła się ku górze. - Myślałem, że jesteś bardziej rozsądny. 

- Jakoś nie przepadam za ciasnymi pomieszczeniami - odparłem opuszczając broń, lecz wciąż trzymając ją w gotowości.

- Niestety muszę cie zasmucić, ale będziesz musiał pójść ze mną. Skoro nasza ostatnia rozmowa nie poskutkowała, będę musiał użyć siły. Nie zmuszaj mnie do tego staruszku. Zbyt długo pracowałeś dla Rosjan, mordując naszych, abyś mógł bezkarnie chodzić po ulicach. - w tym samym momencie zauważyłem, jak łucznik stojący na dachu, celuje wprost w niego. - A więc chcesz mi teraz coś powiedzieć?

-  Da swidanija* - odparłem uśmiechając się nieznacznie, po czym rozległ się wybuch, a uliczkę spowił gęsty dym. Korzystając z okazji szybko ulotniłem się z tamtego miejsca, ale nie uda mi się przed nim uciec na długo. Biegnąc za budynek trafiłem na łucznika.

- Mało brakowało - powiedział składając łuk i umieszczając go na plecach  - Samochód czeka, chodźmy.

 - Nie mogę - odparłem, a on spojrzał na mnie jak na chorego psychicznie. - Zbyt szybko się zorientował o tym, że uciekłem. Najprawdopodobniej, gdy mnie uśpili, wszczepili mi nadajnik. Nawet jeśli pojadę z tobą, on podąży naszym śladem. A za nim S.H.I.E.L.D . Dzięki, że pomogłeś mi się wydostać, ale muszę pozbyć się nadajnika i odnaleźć kogoś. Jeśli mi się uda.

- Nie mogę cie zmusić, abyś ze mną poszedł, ale gdy tylko ci się uda, przyjdź pod ten adres. - mówiąc to, wręczył mi kawałek papieru . - On mnie po ciebie wysłał. Byłby tu osobiście, gdyby nie miał pilnej sprawy do załatwienia. Obyś dotarł inaczej Steve mnie zamorduje.

- Steve. Skądś znam to imię. - odparłem przypominając sobie film z muzeum, w tym samym momencie świst znów zdawał się robić coraz głośniejszy - Uciekaj, jest już blisko. - podchodząc do niego wziąłem wyciągnięta w moją stronę kartkę i kiwnąwszy głową pobiegłem w jedną z uliczek.

Gdy tylko odgłos wydobywający się ze zbroi, był już prawie niesłyszalny, mając na sobie jedynie poobdzierane ubrania, przyciągałem wzrok przechodniów. Idąc obok wystaw z ubraniami wykorzystując nieuwagę sprzedawcy, chwyciłem jedną z wiszących kurtek i ubrałem na siebie. Za wszelką cenę muszę pozbyć się nadajnika, inaczej się od niego nie uwolnię. Na ulicy było słychać wycie syren. Przy czym, jak można się było domyślić, za wszystkim stała S.H.I.E.L.D. Ale nie tym razem. Tym razem nie mogę dać się złapać. Drugi raz nie popełnię tego błędu.

***

Zaczynało robić się coraz ciemniej. Wchodząc do jednego ze starych niezamieszkałych budynków na obrzeżach miasta, udałem się schodami w dół, wprost do piwnicy. Odsuwając dużą szafę, zaraz za nią pojawiły się metalowe drzwi. Uderzając w ich róg,  gdzie był ukryty przycisk, usłyszałem przez głośnik w centrum drzwi zapytanie o hasło. Zbliżając się do nich odparłem:

- Zima Soldata * - po czym drzwi otwarły się. Wchodząc do środka, gdzie było całkowicie ciemno, wyciągając rękę w stronę ściany tuż obok wejścia włączyłem światło. Lampy włączając się i wyłączając na przemian, po krótkim czasie oświetliły całe pomieszczenie, gdzie na ścianach widniała różnego rodzaju broń i wycinki z gazet. Na samym środku stała gablota, a w niej strój Zimowego Żołnierza.



*(1) - do zobaczenia                                                                                                                                                                       *(2) - Zimowy Żołnierz


Witam Witam !! :D

I kolejny z losów Jamesa trochę bardziej .. rosyjski :D Ale to tak dla odmiany :3 Niewiele tego ale zawsze coś :> Zachęcam do gwiazdkowania :D i wyrażania swoich opini w komentarzach. Pozdrawiam i.... Da Swidanija ! :D 






But... I knew Him - Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz