Rozdział X - Strach (Suzan)

3.6K 273 17
                                    

Powiew nocnego, chłodnego powietrza sprawił, że w mgnieniu oka wybudziłam się ze snu. Z za okna, do pomieszczenia przedostawało się blade światło księżyca w pełni. Które sprawiało, że w pokoju było nie co jaśniej, mimo iż panowała noc. Zaspana rozejrzałam się po pokoju i po dłuższym czasie zorientowałam się że okno, które wieczorem zamykałam, było otwarte.

Przerażona podniosłam się do pozycji siedzącej i spoglądając na fotel, który był na przeciwko łóżka zamarłam w bezruchu.

A jednak przyszedł po mnie. 

Metalowe ramie połyskiwało w stróżkach księżycowego światła. A spowita ciemnością postać wpatrywała się we mnie, lekko nachylając się w moją stronę. Najbardziej przerażał mnie jego wzrok. Wzrok, który sprawiał, że przez całe ciało przechodziły dreszcze. A ciało odmawiało posłuszeństwa. 

Zabije mnie. To koniec. Koniec wszystkiego. To musiało się stać. Chwilę moich rozważań, przerwał szum, który wydał mężczyzna gwałtownie podnosząc się z miejsca. Szybkim tempem podszedł do mnie i opierając się o łóżko złapał mnie w pasie. A do szyi przyłożył nóż.

Byłam zrozpaczona. Sama w rękach mordercy. Prosiłam już tylko w myślach, aby bolało jak najmniej. Aby jak najszybciej to zakończył. Zamknęłam oczy, zaciskając dłoń na jego ramieniu.

Wtedy wydarzyło się coś czego najmniej się spodziewałam. Uścisk osłabł. A nóż przy szyi, powoli oddalał się. Nie wierzyłam w to, co zobaczyłam, gdy tylko otwarłam oczy. Stał nad łóżkiem z głowa spuszczoną ku ziemi. Po czym spojrzał na mnie jeszcze raz. I wyszedł. Bez słowa. Szybko wstałam i zaświeciłam lampkę. Dalej próbowałam się otrząsnąć z szoku. Dlaczego mnie nie zabił? Co się nagle zmieniło? 

Wciąż się trzęsłam. Mam już dość tego ciągłego stresu. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Siedział mi w głowie przez całą noc. Jego twarz.

Widziałam jego twarz w pełnej okazałości, tym razem nie  miał maski. Ale dlaczego? Nie rozumiem już niczego. Może stwierdził, że skoro mnie zabije to i tak się na nic nie zda? Mogłam tylko gdybać.

Mimo tego, że jest przerażający. Był naprawdę przystojny. O czym ja w ogóle myślę?! Obłęd. Gdy stanął obok łóżka, zaraz przed wyjściem, nie sprawiał już wrażenia zimnokrwistego mordercy. Lecz zagubionego mężczyzny, który nie czerpie przyjemności z tego co robi. Nic już z tego nie rozumiem. 

Lecz jednak zostawił mnie przy życiu. Nie mogłam już później zmrużyć oka. Coś czuje, że nie będzie to nasze ostatnie spotkanie. 


Witam was kochani ! :) Jako, że mimo iż to już 10 rozdział i tak to jest jeszcze początek wydarzenia do którego dojdzie  :D Tak wiec wielkie dzięki Wam wszystkim za czytanie i jeśli się spodobało, i chętnie przeczytalibyście kolejne rozdziały zostawcie po sobie ślad :))

But... I knew Him - Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz