4

109K 5.2K 240
                                    

**Samantha
Gdy podjechałyśmy pod dom Nicka byłam bardzo zestresowana.
- To jest dom Nicka? - zapytałam otwierając szeroko oczy. Jego dom był dwa razy większy niż mój. Wyglądał prawie jak willa.
- No chodź już Sam. - niecierpliwiła się Darcy.
Wysiadłam w końcu i stanęłam przed drzwiami.
- Dars? Chyba mi niedobrze. Nigdy nie byłam na takiej imprezie i wiesz, że nie lubię ludzi i na pewno zrobię z siebie idiotkę i... - urwałam, bo zostałam brutalnie pociągnięta za rękę przez Darcy. Wepchnęła mnie do środka i dalej ciągnęła w głąb domu. Puściła dopiero, gdy weszłyśmy do ogromnego salonu, gdzie wszyscy się bawili.
- Chodź - powiedziała i zaczęła się przedzierać przez tłum. Szłam za nią, by się nie zgubić. W połowie salonu przystanęłyśmy. Dars się z kimś przywitała a ja zaczęłam się rozglądać.
- Dars, miałaś rację, że on tu będzie. - Powiedziałam wskazując jej chłopaka siedzącego na kanapie z papierosem. W pewnym momencie jego spojrzenie zatrzymało się na mnie. Zaczął się intensywnie przyglądać, aż mnie ciarki przeszły.
- Boże ,Dars chodźmy stąd - Powiedziałam spanikowana.
Ruszyłyśmy więc do kuchni. Tam było mniej osób. Usiadłyśmy obie na stołkach barowych przy wielkim blacie. Darcy zrobiła nam po drinku i chwilę rozmawiałyśmy.
- Zobacz Sam, Pan Ciasteczko ciągle się na Ciebie patrzy. Pech chciał, że siedziałyśmy centralnie na przeciwko otwartych drzwi. Świetnie. Nim się spostrzegłam Darcy już szła w ich kierunku mówiąc przedtem, żebyśmy poszły się przedstawić. Ja zostałam, nie miałam ochoty poznawać tego chłopaka. Na pewno jest arogancki i niebezpieczny skoro trzyma z Nickiem i jego paczką. Po chwili Dars pociągnęła Nicka do tańca. Ten chłopak zaczął iść w moją stronę. O nie, nie ,nie! Tylko nie to! Cholera!
Podszedł i zrobił sobie drinka. W końcu się do mnie odezwał. Przedstawiłam się grzecznie i uścisnęłam jego dłoń. Miałam rację. Jason to arogancki, zbyt pewny siebie dupek. Nie wytrzymałam i w końcu uderzyłam go w twarz. Miałam wrażenie, że uważał mnie za łatwą laskę, która tylko czeka, by ją zaliczyć. Wykorzystałam efekt zaskoczenia i uciekłam. Wiem, że to dziecinne z mojej strony, ale zamknęłam się w łazience. Spanikowana i oszołomiona tym, co się właśnie stało spojrzałam w lusterko. Moja zawsze blada twarz była teraz okropnie czerwona. Zmoczyłam ją więc delikatnie zimną wodą, wzięłam parę głębszych oddechów i otworzyłam drzwi.
Podskoczyłam jak oparzona widząc, że przede mną stoi właśnie Jason.
- Szukałem Cię. Jesteś mi winna przeprosiny. - powiedział rozbawiony.
- Należało ci się. - chyba niepotrzebnie to powiedziałam, bo Jason otworzył szerzej drzwi wepchnął mnie z powrotem do łazienki i zamknął zamek. O Boże. A jak on mi zrobi krzywdę??! Muszę jakoś uciec. Ale jak? Przez okno?
- Uspokój się ,wariatko. Nic ci nie zrobię. - powiedział delikatnie. Wiem, że widać moją panikę. Nic na to nie poradzę. Boję się ludzi.
- Hej, spokojnie mała. Oddychaj. - szepnął mi do ucha przyciskając mnie do drzwi.
Zrobiłam jak kazał. Zamknęłam oczy i wzięłam parę głębokich wdechów.
- Lepiej? - w odpowiedzi kiwnęłam głową. Po chwili otworzyłam oczy. Patrzyłam w piękne, zielone tęczówki. Jason jest taki przystojny.
- Zobacz jesteśmy tu już 5 minut i nadal żyjesz. - zaśmiał się.
- To nie jest zabawne - wycedziłam.
- Nie spinaj się tak. Chodź napijemy się czegoś. - otworzył drzwi a ja wyszłam pierwsza. Od razu skierowałam się do kuchni.
Jason zrobił jakieś drinki i jeden postawił przede mną.
- Spróbuj. - wzięłam plastikowy kubeczek i upiłam łyk. Od razu się skrzywiłam.
- Ale mocne. Obrzydlistwo. - powiedziałam, na co on się zaśmiał. Jednak wypiłam do końca. Po paru kolejnych drinkach byłam już mocno wstawiona. Śmiałam się histerycznie ze wszystkiego, co mówił a on śmiał się ze mnie. Gdy zaczęła lecieć wolna piosenka Jason złapał mnie za rękę.
- Chodź, zatańczymy.
- Nie chcę, nie umiem tańczyć.
- Na pewno umiesz. Każdy potrafi tańczyć. No dawaj. - pociągnął mnie. Ja nie będąc przygotowana na to, wstając jak zwykle się potknęłam. Gdyby mnie nie złapał w pasie leżałabym już na podłodze.
- Mam Cię. - zaciągnął mnie na parkiet. Przyciągnął mnie mocno do siebie i położył ręce na moich biodrach. Ja złożyłam głowę na jego barkach. Po chwili poczułam lekkie puknięcie w ramię. Obejrzałam się i dostrzegłam Dars. Tańczyła obok mnie z Nickiem. Już widziałam ten jej chytry uśmieszek. Ja za to tylko wywróciłam oczami i znowu się w niego wtuliłam. Próbowałam ignorować jego mięśnie, które czułam przez materiał, jego ręce na moich biodrach...
- Pójdziesz ze mną jutro na randkę? Proszę. - Wyszeptał mi do ucha.
- Nie - Odpowiedziałam mu również szeptem.
- Czemu nie?
- Bo ja nie...
- Nie byłaś nigdy na randce? Nie umawiasz się z chłopakami? Jesteś już dużą dziewczynką Samantho, powinnaś chodzić na randki, powinnaś umawiać się ze mną. Proszę. Przecież nie zrobię ci krzywdy, możesz mi zaufać. - przekonywał.
- Dobrze. - Powiedziałam tylko. Nie miałam już siły się z nim o to kłócić. Byłam zmęczona i pijana. Chcę do domu.

Risky BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz