69

36K 2K 70
                                    

**SamanthaByłam załamana kiedy Jason tak po prostu mnie zostawił w tym parku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

**Samantha
Byłam załamana kiedy Jason tak po prostu mnie zostawił w tym parku. Myślałam, że to koniec. Dlatego tym bardziej mnie zaskoczył kiedy przyszedł do mnie i powiedział, że rzucił Princeton. To była jego szkoła marzeń. Myślałam, że bardziej się go juz nie da kochać. Po tym co powiedział, myślę że zakochałam się w nim jeszcze mocniej. Byłam mu cholernie wdzięczna za takie poświęcenie. Wiem ile musiało go to wszystko kosztować. Mam nadzieję, że teraz będzie wszystko w porządku. Ostatnio strasznie się od siebie oddaliliśmy. Poniekąd to była moja wina, jestem tego świadoma. Nikt nie jest idealny. No może z wyjątkiem Jasona.
Rano obudziłam się wtulona w mojego księcia. Cholera zajebiscie wygląda zaplątany w jasną pościel i do tego ten kaloryfer.. Nie mogłam się oprzeć. Sięgnęłam po telefon i zrobiłam sobie sesję zdjęciową z nim.
-Możesz przestać walić mi fleszem po oczach?-powiedział Jason śmiejąc się.
-Nie bo chcę żebyś ładnie wyszedł.
- Ja i bez flesza jestem piękny.
-No bardzo.
-Sugerujesz coś?
-Ja mowie tylko, że te twoje mięśnie są pozwalające i musiałam je uwiecznic. Tylko twoje mięśnie, a nie twarz. -powiedziałam śmiejąc się.
-tTaka jesteś mądra?- złapał mnie i zaczął łaskotać. Śmiałam się jak głupia i wierzgałam nogami. Mam okropne łaskoti i on o tym wie. Dlatego mnie tak torturuje. Nagle uslyszałam głośne pukanie do drzwi. Jason wstał i włożył spodnie. Bez koszulki poszedł otworzyć. Ja w tym czasie ubrałam się i wyszłam do salonu zobaczyć kto przyszedł.
Jason stał na przeciwko Travisa. O kurde. Nie dobrze. Cały dzień noe odpisywałam wczoraj Travisowi więc pewnie się martwił. Od tamtego incydentu zachowuje się nienagannie. -Jest Sam?- zaptał Trav.
-Zależy kto pyta.
-Jej przyjaciel.
-Czekaj ty jesteś Travis?
-Tak. A ty to.. ?- nie zdąrzył dokończyć pytania, bo dostał w szczęke. Chłopak przewrócił się na ziemie zaskoczony.
-Jestem Jason Hale, chłopak Samanthy. Miło było cię poznać. - powiedział Jason poczym zamknął mu drzwi. Zostawił tak biednego Travisa leżącego na podłodze. Byłam w szoku. Tak zabawnie to wyglądało, że po prostu wybuchłam śmiechem. Jason się odwrócił do mnie i się uśmiechnął. -Całkiem miły ten Travis. Przyjaciel, co?
- Uwielbiam kiedy jesteś zazdrosny. -podeszłam do niego i pocałowałam.
-Kto ci powiedział, że ja zazdrosny jestem? Po prostu zasłużył sobie.
-Yhm. - do salonu weszli Darcy i Nick.
-Hej. Co nas ominęło? W ogóle slyszeliście ten hałas? -powiedziała Dars.
-Taaa. To był odgłos łamiącej się szczęki Travisa. -powiedziałam.
-I wyobraźcie sobie, że nawet sam do mnie przyszedł. - Jason był naprawdę zadowolony, że mu przyłożył. Nick przybił mu piątkę.
-To co idziemy na miasto coś zjeść?-zapytał Nick.
-O tak. - po godzinie wszyscy już siedzieliśmy w Macu. Nie ma to jak zjeść na śniadanie porządną porcję frytek, cheesburgera i popić to wszystko kawą. Śniadanie mistrzów!
- To jakie mamy plany na tą piękną niedzielę?-zapytał Nick wsadzając do buzi na raz połowę chamburgera. Wyjrzałam przez okno. No pogoda raczej niezbyt piękna. Deszcz się rozpadał i nie zanosiło się na poprawę.
-Może jakiś film? -zaproponowałam.
-Już wiem!  Dzień porno. Wszyscy dzisiaj chodzimy nago po domu. Co wy na to?-Nick jak zwykle ma genialne pomysły. Wszyscy zaczęliśmy się z niego śmiać.
-Myślę, że nikt tego nie chce oglądać Nick. Jeszcze żebyś miał się czym chwalić, ale twoje orzeszki nie powalają. -odpowiedzial Jason.
-Darcy jakoś nie narzeka. - pocałował ją.
-Nie mam wyjścia. Skoro cię kocham to muszę zaakceptować twoje małe orzeszki.
-Bardzo śmieszne. Wczoraj pod prysznicem inaczej śpiewałaś.
-Sobra bez szczegółów proszę.-powiedziałam. Jason i Nick jak zwykle zaczęli się przedrzeźniać. Szturchali się i w ogóle zachowywali się tak głośno, że wstyd było koło nich siedzieć.
-A założysz się? Jak wygram to fundujesz nam podwójną randkę, jak nie to ja płacę. Zgoda?-powiedział Nick.
-Zgoda. -Nick podniósł się i podszedł do dziewczyny za ladą. Uśmiechnął się czarująco poczym coś powiedział.
-Czy wy się zalożyliście, że on poderwie tą dziewczynę?-spytała Darcy.
-atak. -odpowiedział Jason.  Wszyscy patrzyismy na niego z niecierpliwością. Dziewczyna się zdenerwowała poczym spoliczkowała go i uciekła. Brawo ty.
-To kiedy idziemy na tą podwójną randkę?- Do końca dnia śmialiśmy się z niego. Po powrocie do domu zrobiliśmy sobie maraton horrorów. Przynajmniej miałam wymówkę, by cały czas przytulać się do Jasona. Nareszcie jest jak dawniej. Już się nie boję, że coś się złego stanie pomiędzy nami. Póki jesteśmy blisko siebie, nic nas nie złamie.

Risky BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz