72

33.4K 1.8K 192
                                    

Miesiąc później
*Jason
Po tym dniu kiedy nie odbierałem telefonu od Sam, okropnie się pokłóciliśmy. Wiem, że może to była moja wina, bo poszedłem z Nickiem załatwiać do końca sprawy związane ze szkołą. Dostaliśmy wtedy już pokój no i jak zwykle się upiliśmy. Trzeba było to w końcu oblać. Usnąłem wtedy i dopiero rano ogarnąłem, że mam milion nie odebranych połączeń.  Samantha była na mnie wściekła za to. Ja natomiast wsciekłem się, że spędziła ten dzień z Travisem. Chyba mam prawo nie lubić gościa i nie zamierzam tego ukrywać.  Nie ufam mu. Nie podoba mi się, że Sam mu wybaczyła. On na pewno coś kręci. Nie wierze, że mu się Samantha nie podoba. Inaczej nie chciałby jej pocałować.
Teraz też nie jest zbyt dobrze. Samantha ma dziwne humory i wrzeszczy nan mnie zupełnie bez powodu. Okropnie się kłócimy. Potrafimy się nie odzywać do siebie przez parę dni. Kiedy już się pogodzimy, zaraz znowu jest afera. Nie rozumiem co się z nią dzieje. Naprawdę nie daję jej powodów żeby się złościła. Ostatnio nawet zrobiła mi scenę zazdrości. Kurwa, wystarczyło, że koleżanka z grupy podeszła pożyczyć notatki z lekcji. Głupie notatki!!! A Samantha nie odzywała się prawie tydzień do mnie zarzucając mi, że ją zdradzam. Nie wiem, co się stało. Nie poznaję jej ostatnio. Coraz ciężej nam wytrzymać ze sobą. Może po prostu musimy przeczekać ten kryzys.

Wszedłem do pokoju Sam. Trzeba coś z tym zrobić, bo nie mogę wytrzymać przez te kłótnie. Rozpierdala mnie to. Dziewczyna leżała na łóżku i czytała książkę.
-Możemy pogadać?-odezwałem się niepewnie.
-O czym?- Sam odłożyła  książkę i spojrzała na mnie.
-Od miesiąca nie jest dobrze między nami. Na pewno to zauważyłaś.
-Bo mnie denerwujesz.
-Sam, proszę cię. Mam dość już tych kłótni. Przestańmy wreszcie. Kocham cię i chcę żeby było dobrze.
-Masz rację. Wiem, że jestem okropna. Przepraszam, Jason.
-Pójdziemy dzisiaj na kolację? Tylko we dwoje. Zarezerwowałem stolik w restauracji.
- Wiesz, dzisiaj nie dam rady. Doceniam to, że starasz sie wszystko naprawić, naprawdę. Obiecałam Travisowi, że pomogę mu dzisiaj kupić prezent dla mamy.
-To odwołaj to.-usiadłem koło niej na łóżku . -Daj mi szansę.
-A nie możemy iść jutro do tej restauracji?
-A dlaczego to jakiś głupi wypad z Travisem jest ważniejszy niż ja. - wkurzyłem się. Znowu to samo.
-No nie wiedziałam, że będziesz chciał dzisiaj gdzieś wyjść. Jason głupio mi teraz odmówić.
-No kurwa jutro też możesz kupić z nim ten prezent.
-Tak samo jak i jutro możemy iść na kolację.
-Zarezerwowałem stolik.
-Idwołaj to.
-Czy tobie jeszcze w ogóle zależy na mnie ? Bo mam wrażenie, że nie.
-Nie mów tak. Zależy mi. Ale Travis..
-Przestań! -poderwałem się i zacząłem krzyczeć. - ciągle to samo! Bo Travis to, Travis tamto! On jest twoim chłopakiem czy ja?! Dawno już nigdzie nie wychodziliśmy. I dlaczego?! Bo umówiłaś się już z tym dupkiem! To jest twoja wymówka zawsze! Myślałem, że jak będziemy bliżej siebie to się wszystko zmieni. Że będzie lepiej! Jak widać jest jeszcze gorzej. W ogóle nie jestem ci potrzebny!
-Jason, nie musimy spędzać ze sobą każdej wolnej minuty. Dlaczego nie możesz zaakceptować tego, że Travis jest moim przyjacielem.
-Tak samo jak Darcy i Nick. Ich też olewasz. Tylko Travis się dla ciebie liczy. Mam tego dość!
-Ja też mam dość! Czepiasz się mnie bo po prostu go nie lubisz!
- Dlaczego miał bym lubić faceta, który całował moją dziewczynę! To chyba jasne, że jestem zazdrosny o niego. Do cholery częściej go widujesz ode mnie.
-ile razy jeszcze będziesz mi to wypominał, co?
-Tyle, ile będzie trzeba. Zrozum, że on chce od ciebie czegoś więcej niż przyjaźń.
-Skończ z tą zazdrością. Nie mam ochoty słuchać jaki to Travis jest okropny! To moj przyjaciel. Pogódź się z tym.
-Boże jaka ty ślepa jesteś.
-Swietnie. Wyjdź stąd.
-Z chęcią. -podszedłem do drzwi, ale zatrzymałem się jeszcze zanim wyszedłem.- Chyba powinniśmy zrobić sobie przerwę.
-Co?- Sam była w szoku.
-Nie mogę tak. To wszystko nie ma sensu. Zobacz, że tylko się kłócimy. Dajmy sobie czas. Po prostu nie spotykajmy się narazie.
-Dobrze. Skoro tak chcesz . -powiedziała smutno.
Nie odpowiedziałem już tylko po prostu wyszedłem. Nie chciałem się rozstawać z Samanthą, ale wiedziałem, że to dobra decyzja. Nie możemy tak walczyć o każdą głupotę. To nie jest tak, że definitywnie się rozstaliśmy. To tylko mała przerwa. Oboje musimy odpocząć od tego wszystkiego i zastanowić się czy jeszcze nam na sobie zależy tak jak przedtem.
Cholernie mi było przykro. To wszystko mnie dobija, ale wiem, że tak będzie lepiej. Te kłótnie za bardzo nas ranią. Za każdym razem mówimy coś nie potrzebnego, a potem nie możemy się pogodzić. Tak się nie da żyć.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Risky BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz