37

50.8K 2.7K 44
                                    

*Jason
Musiałem się jakoś wyżyć więc poszedłem na siłownię. To mnie zawsze uspokaja. Od samego początku czułem na sobie czyjś wzrok. Rozejrzałem się wreszcie bo zaczynało mnie to już wkurzać. Dziewczyna, która się na mnie gapi£a nawet tego nie ukrywała. Stała po drugiej stronie sali i ostentacyjnie śliniła  się na mój widok. Nie wytrzymałem w końcu i podszedłem do niej. Z bliska wydała mi się jakaś znajoma. Dziewczyna była ładna. Miała długie blond włosy spięte w kucyk. Na sobie miała tylko sportowy staniczek i bardzo krótkie spodenki. Praktycznie była naga.
-Przestaniesz się wreszcie tak na mnie gapić?
-A umówisz się ze mną?- odezwała się zalotnie.
- Raczej nie.
-Nie poznajesz mnie. -powiedziała rozczarowana.
-A powinienem?
-Jestem Katie. Chodzimy razem do szkoły. Nawet do klasy.
-Może i tak.
-Jak mogłeś nie zwrócić na mnie uwagi?!- zapytała oburzona.
-Wyluzuj. Nie kręcą mnie blondyny. -miałem dość tej laski.
-No tak. Nadal latasz za Sam? Jesteś naiwny. Nigdy nie będziecie razem. Ona nie da ci tego co ja. -powiedziała podchodząc do mnie bardzo blisko. Spojrzała mi w oczy z nadzieją po czym położyła mi dłoń mojej gołej piersi. Przysuneła się jeszcze bliżej chcąc mnie pocałować. Nasze usta już prawie się ze sobą stykały. Od pocałunku dzieliły nas milimetry. Jednak coś w mojej głowie podpowiadalo mi, że nie powinienem. Odsunąłem się szybko od niej.
-Nie mogę. Znajdź sobie innego frajera. Nie chce nic od Ciebie . kocham tylko Samanthe. -dziewczyna stała w szoku nie wierząc, że właśnie dałem jej kosza. Przykre. Wróciłem do ćwiczeń. Dopiero po jakimś czasie ogarnąłem, co powiedziałem. Kocham Samanthe. Dawny ja od razu zaliczyłby tą Katie, nawet gdybym miał inną dziewczynę. Jednak poczułem, że nie mogę zrobić tego Sam. Obiecałem jej, że ogarne swoje uczucia i chyba właśnie to zrobiłem. Miałem szansę wrócić do dawnego stylu życia, miałem szansę mieć nową  laskę. Jednak tego nie chciałem. Właśnie teraz uświadomiłem sobie, że myślę o niej non stop. Zależy mi na niej i nie potrafiłbym być z kimś innym. Tylko Samantha.
Po powrocie do domu zostałem Nicka grającego na Xboxie. Przebrałem się i dołączyłem do niego.
-Przepraszam stary za rano.-odezwał się Nick.
-Spoko. Miałeś rację. -kumpel spojrzał na mnie zaskoczony i przerwał grę. Opowiedziałem mu o tej dziewczynie z siłowni i o tym co mi uświadomiła.
-No myślałem, że się już nie zdecydujesz.
-Potrzebowałem po prostu czasu.
-Rozumiem.
-A ty jak tam z Darcy?-zapytałem.
-Nie mogło być chyba lepiej. 3 razy w nocy się kochaliśmy. Jestem w niebie. -roześmiałem się.
-A ty zawsze tylko o jednym. Kiedy zabrałes ją gdzieś dalej niż własne łóżko?
-Odwal się. Na podłodze jest nie wygodnie. Przetestowałem. Wolę ją mieć w swoim łóżku. -oboje zaczęliśmy się śmiać. Brakowało mi tego.

Od dwóch dni zastanawiam się co mam powiedzieć Samancie. Pare razy stałem już pod jej domem. Za każdym razem tchurzyłem.  Boję się, że tym razem to ona mnie odtrąci. Nie odzywałem sie do niej od tamtej walki. Nie mam pojęcia jak ona zareaguje. To głupie czaić sie tak w pobliżu niej i nie móc nawet zmusić się, by z nią porozmawiać. Jestem porąbany. Wiem, że musimy przeprowadzić w końcu tą rozmowę. Nie wiem tylko kiedy się na to zdobędę.
W niedzielę wieczorem nie wytrzymałem. Nie mogę dłużej tego tak ciągnąć. Muszę porozmawiać z Samanthą w tym momencie. Co z tego, że na dworze zozszalała się burza i deszcz lał. Muszę ją zobaczyć. Niezważając na Nicka krzyczącego za mną po prostu wyszedłem z domu. Całą drogę przeszedłem pieszo. Byłem już cały przemoczony gdy dotarłem pod dom Samanthy. Usiadłem na chwilę na krawężniku zastanawiając się czy dobrze robię. Cholera jak teraz nie zalatwię tego, to nigdy. Dobra, idę. Zapukałem wreszcie do drzwi. Nagle zabrakło mi tchu w płucach ze strachu. Drzwi się otworzyły, a przede mną stanęła moją ukochana.

Risky BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz