96

31.3K 1.9K 138
                                    

*JasonCholera, mogłem bardziej się przygotować

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*Jason
Cholera, mogłem bardziej się przygotować. Wreszcie Samantha mnie wpuściła do domu, a ja bez żadnego kwiatka ani prezentu! Jak zwykle muszę wszystko sieprzyć. Gdy Sam otwierała drzwi, niepostrzeżenie wyrwałem ładnego kwiatka z ziemi przy schodach. Napewno nie zauważy, że to spod jej domu.
Weszlismy do środka. Pomogłem jej  wnieść wszystkie zakupy.
- Czego ty tak nakupowałaś, że te torby są takie ciężkie?- spytałem.
-Tylko parę ubrań ciążowych i trochę zabawek dla dzieci. Drobiazgi.- że co? Myślałem, że mi ręce odpadną.
- Tak swoją drogą to uwielbiam ten dres. Super w nim wyglądasz.
- Nie podlizuj się. Zanieś to wszystko na górę do pokoju dzieci.- no zajebiście. Jeszcze tylko nie tahałem tego wszystkiego po schodach na górę. Jednak Samantha tego sama nie wniesie, trzeba jej pomóc. Może zapunktuję przy okazji. Zrobiłem to o co prosiła i zszedłem do kuchni. Samantha zrobiła mi kawę, a sobie herbatę. Usiedliśmy przy stole.
- To co masz mi do powiedzenia?- odezwała się, by wreszcie przerwać niezreczną ciszę.
-Poczekaj chwilę- wyszedłem z kuchni po kwiatka którego zostawiłem na korytarzu. Wróciłem szybko i wyciagnąłem go w jej stronę.
-To dla ciebie. Przepraszam.
-Ty chyba.. To nie... Jason!!!
-No co?
-Oowiedz proszę, że nie zerwałeś go przed chwilą spod mojego domu!
-Cholera, skąd wiedziałaś?
- Ty idioto. To był mój ulubiony kwiatek! Jak mogłeś go wyrwać.- Sam miała niezbyt wesołą minę.
-Bie przygotowałem się, a powinienem ci coś dać w ramach przeprosin. Teraz możesz podziwiać swój ulubiony kwiatek z bliska.
-Jesteś niemożliwy. Po prostu ja nie wiem jak ja mam cię nie kochać. Robisz z siebie kretyna na każdym kroku, a ja nadal nie potrafię ci dać odejść.
-Że co? Powtórz to? Nadal mnie kochasz?
-Niestety tak.
-Tak! Czyli mam szansę!
-Nie tak prędko.
-Jak to?
- Bez normalnego kwiatka nie masz nawet co zaczynać mnie przepraszać. I nie z ogródka, pajacu.
-Już się robi!- powiedziałem szczęśliwy. Podszedłem do Samanthy i mocno ją pocałowałem.- kocham cię.- powiedziałem i wybiegłem z domu. Od razu zadzwoniłem do Nicka.
-Stary, przyjeżdżaj pod dom Samanthy swoją bryką. Jedziemy kupić kwiaty dla mojej kobiety!
-No nareszcie stary. Tak właściwie to jesteśmy na ulicy Sam. Czekaliśmy w razie gdyby chciała cię zabić.
-Normalnie to ja bym cię zabił w tym momencie ale cieszę się, że jednak czekałeś.
   Szybko wsiadłem do samochodu Nicka i pojechalismy do najdroższej kwiaciarni jaka jest w mieście. Darcy wybierała osobiście bukiet. Myślę, że się spodoba mojej narzeczonej. Darcy wybrała chyba specjalnie najdroższy bukiet jaki był w kwiaciarni. Nie chciałem nic mówić, ale nie podobało mi się, że aż tak dużo kosztuje. Ale czego się nie robi dla kobiety?
  Zadowolony z siebie, że tak sprawnie wszystko wyszło, chciałem już wracać do domu. Jednak Nick miał zupełnie inne plany.
-Co ty sobie myślisz? Że kwiaty wystarczą? Wysil się frajerze.
-Odwal się. Samantha chciała kwiaty.
-To za mało.
-No dobra. To czekoladki?
-cChcesz żeby była jeszcze grubsza niż teraz?
-No to co mam kupić?!
-Ja chcę misia.
-Co?
-Wielkiego, słodziutkoego misia jak ty.
-Jesteś debilem.
-Ale i tak mnie kochasz.
  Pojechaliśmy do kolejnego sklepu po tego misia. Z nimi zakupy są okropne! Jeszcze gorsze niż z Samanthą. Byłem załamany i w ogóle nie miałem już ochoty czego kolwiek kupować. Jak ja mam wybrać tego misśka kiedy oni wybrzydzają? Mi się podoba wszystko, a im nic! To jest jakaś porażka. Spędziłem całe bite dwie godziny, by wreszcie znaleźć to, czego szukałem. Misio był uroczy. Cały miał kolor jasno brązowy. Miał też długie, słodkie nóżki. Musiałem go kupić! Wreszcie mogłem pognać do Samanthy.
- Dłużej nie można było?- zapytała Samantha, gdy krzyknąłem, że już jestem. Wyszła z kuchni i stanęła jak wryta. Podszedłem z trudem do niej trzymając te kwiaty i misia.
-Samantho, wiesz że kocham cię najbardziej na świecie. Nie mogę bez ciebie żyć. Kurwa nawet spać bez ciebie nie mogę. Wybacz mi.
-Wreszcie się wysiliłeś. Ja też cię kocham.- powiedziała i przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała.
-Jesteś cudowna.- w duchu dziękowałem Nickowi, że namówił mnie żeby coś jeszcze dokupić. To był strzał w dziesiątkę. Jednak ten Nick się czasem przydaje.

***
Z racji tego, że jutro wigila to nie będzie rozdziału. Ale w ppojutrze będzie pewnie. Wesołych świąt miśki!💕💕💕💕💕💓💛💛

Risky BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz