60

41.2K 2K 100
                                    

*Jason
Nareszcie wszyscy wyszli. Bardzo się cieszyłem, że przyszli do mnie, ale jednak chciałbym pobyć sam na sam z moja przecudowną dziewczyną. Wreszcie mogłem się nią nacieszyć. Bardzo tęskniłem za naszymi rozmowami leżąc po ciemku w łóżku, za naszymi wygłupami kiedy to Samantha śmiała się jak opętana. Jednak na dzisiejszą noc miałem inne plany. 
Mój skarb jeszcze sprzątał w pokoju po imprezie. Szybko pomoglem jej dokończyć mimo tego, że krzyczała, że nie wolno, bo dopiero co wyszedłem ze szpitala. Nie dam się traktować jak małe dziecko. Czuje się naprawdę dobrze. Gdy Samantha stała przy szafie i zastanawiała się, którą piżamkę ma włożyć , poszedłem do niej i objąłem od tyłu.
-Wydaje mi się, nie wsumie to jestem pewny, że pizama to ci się dzisiaj nie przyda, kotku. - pocałowałem ją w szyję, stopniowo idąc w górę. Zatrzymałem się na płatku ucha i przygryzłem go delikatnie. Dziewczyna westchneła z zadowolenia, ale była nie ugieta.
-Jason, ty dopiero wyszedłeś ze szpitala, a juz tylko byś się pieprzył. Odpocznij trochę najpierw.
-Skarbie zostało nam mało czasu i zamierzam ci tyle razy zafundować cudowny orgazm ile to będzie możliwe. Każda sekunda się liczy.
-Jesteś nie możliwy.
-Wiem i za to mnie kochasz. - Samantha odwróciła się do mnie przodem i przytuliła do siebie.
-Tak się cieszę Jason, że nic ci nie jest. Każdego pieprzonego dnia się o ciebie modliłam. Gdybyś wtedy zginął...- oczy jej się zaszkliły. Kilka łez jej wreszcie spłynęło po policzkach. - zabiła bym się dokończyła. - musiałam ze sobą walczyć, by nie zrobić sobie krzywdy. Chciałam tam leżeć koło ciebie. Z tobą latwiej walczyć o życie niż w pojedynkę.- teraz rozpłakała się na dobre .
-Jestem przy tobie. Zawsze będziemy razem. Tak łatwo się ode mnie nie uwolnisz .
-Przysiegasz? - zaśmiala się ocierając łzy.
-Przysięgam. - powiedziałem całując ją . - Samantho jesteś moją jedyną, pierwszą, prawdziwą miłością. Nigdy nie zdarzyło mi się kogoś tak mocno kochać. Nawet nie myślałem, że jest to kurwa możliwe. Nie myślałem, że ja jestem do tego zdolny. Ocaliłaś mnie.
-Ja też cię kocham. I chce być tylko z tobą. Ty też w pewnym sensie naprawiłeś mnie. Moja dusza, serce, wszystko było cholernie obolałe po starcie mamy. Ty jednak naprawiłeś mój świat. - powiedziała całując mnie. Objąłem ją mocno w talii. Chwilę staliśmy całując się. Nasze języki tańczyły w tym samym rytmie sprawiając nam nieziemską rozkosz. Złapałem ją w końcu za pośladki i podniosłem ją. Instynktownie oplotła swoje nogi wokół moich bioder, a ja juz miałem ciasno w spodniach. Cholera to napięcie mnie wykończy kiedyś. Zamknąłem drzwiczki od szafy i oparłem ją o nie. Samantha ciężko  oddychała, co oznaczało, że również jest spragniona. Całowałem jej szyję i obojczyki powoli zbliżając się do piersi. Szybkim ruchem zdarłem z niej bluzkę, a potem stanik. Spojrzałem z uznaniem na jej piersi.
-Do tej pory nie mogę uwierzyć, że taka laska jak ty była dziewica zanim cie poznałem. Gdzie do cholery mają oczy wszyscy faceci?- powiedziałem przyciskając swoje usta do jej ust.
- Cóż, czekałam na ciebie. Nie dla wszystkich moje cycki były dostępne- zazartowała. Oboje się rozesmialiśmy.
-Sprobowałabyś je tylko komuś innemu udostępnić . Kurwa zabiłbym gnoja.- nasze usta znowu połączyły się w pocałunku. Nie był to delikatny pocałunek tylko pełen namiętności, tęsknoty i miłości. Chciałbym móc już tak zawsze całować moją słodką Samanthę.  Położyłem ją wreszcie na łóżku. Ściągnąłem jej spodnie, a potem sam się rozebrałem. Teraz już żaden materiał nas nie dzielił. Na kilometr był czuć od nas żar pożądania. Boże jak ja kocham tą dziewczynę . Jest idealna.
Położyłem się na niej i blądziłem ustami po jej ciele. Ribiłem jej malinki i drażniłem skórę, a ona w odpowiedzi wyginała się łuk i jęczała. Zacząłem się zbliżać do piersi. Najpierw wessałem jedną i lekko przygryzłem. Samantha przeczesała moje włosy i krzykneła moje imię.  Usmiechnalem się zwycięsko.
-Mówiłem ci juz, że uwilebiam jak krzyczysz moje imię?
-Cos wspominałeś.
Wróciłem do tych pięknych, okrągłych piersi. Gdy nie mogłem już wytrzymać, bez żadnego ostrzeżenia wszedłem w nią. Była taka ciasna i mokra. Cholera na sama myśl jestem bliski spełnienia. Na poczatku wsuwałem się i wysuwałem delikatnie. Jednak wiem, że moja dziewczyna woli mocniej. Jak to brzmi. Moja dziewczyna. Nigdy nie myślałem, że będę miał kogoś takiego na poważnie. Stopniowo przyspieszałem, a ona krzyczała i wiła się pode mną. Wreszcie oboje nie mogliśmy wytrzymać tego napięcia. poczekałem aż ona pierwsza dojdzie, a ja dołączyłem do niej parę sekund później.
-Jesteś spełnieniem moich marzeń, Samantho. -powiedziałem kładąc się obok i przytujajac ją do siebie.
-Ty moim też.- pocałowała mnie delikatnie. Oboje byliśmy już wykonczeni. Ten dzień był trudny, zwłaszcza, że moja mamuśka przypomniała sobie, że ma syna.  Tez sobie moment wybrała. Szmata jebana. Jednak zakończenie tego dnia było cudowne. Nareszcie czuję, że znalazłem swoją bratnią duszę. Już nigdy nie pozwolę jej odejść.
Oboje wtuleni w siebie usneliśmy wreszcie.

****
Hej 😍 mam nadzieję, że wam się spodobał rozdział. Przepraszam, że wczoraj nic nie dodałam, chociaż obiecałam. Po prostu nie byłam w stanie napisać tego rozdziału chociaż próbowałam. Okropnie się czułam nie dałam rady.:( postaram się w nagrodę dodać dzisiaj jeszcze jeden.! 💗💓💕💟

Risky BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz