65

35K 1.9K 43
                                    

**SamanthaMinęły 2 tygodnie od kąd widziałam się z Jasonem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

**Samantha
Minęły 2 tygodnie od kąd widziałam się z Jasonem. Nie miałam czasu nawet żeby zadzwonić do niego. Zaliczenia są bardzo tudne, całe dnie wiedzę i się uczę. Cholera, kto by pomyślał, że w samym nadgarstku jest z osiem kości! Sama nie wierze, że się na to zdecydowałam. Kiedy już miałam w końcu zadzwonic do Jasona, ktoś zapukał do drzwi. Szybko otworzyłam niespodziewając się osoby, którą tam zobaczyłam.
- Hej, piękna. - przede mną ukazał się Travis. Czułam się zakłopotana tym, co powiedział, zważywszy na to, że kogoś mam. Wytłumaczyłam to w ten sposób, że to po przyjacielsku. Chociaż jego zamiary nie były taki oczywiste.
- Hej Travis.- przywitałam się. Od tego felernego wieczoru, Travis niemalże nie odstępuje mnie na krok. Cały czas przychodzi, dzwoni, pisze. Nawet Jason nie pisze tak często jak on.

Nie powiem, boli mnie to, że się nie odzywa, ale nie mam mi tego za złe, zwłaszcza, że sama też nie mam zbyt wiele czasu. Tęsknię za nim, ale Travis sprawia, że prawie w ogóle nie mam czasu dla siebie. Tutaj do kina, tam do kawiarni. Ilekroć mówię, że chce odpocząć, że chce porozmawiać z Jasonem on mówi, że później, a kiedy wracam jest pózno albo jestem zmęczona.
- Idziesz ze mną na imprezę?
- Nope, jutro zaliczenie z diagnostyki.
- Jezu, przestań. Chodź, tylko na godzinę, później wrócisz się uczyć. - jęknął Travis.
- Trav, ja naprawdę chcę zdać. Ona jest miła do czasu, nie chce paść jej ofiarą.
- Nie daj się prosić, no błagam Sam. Nie chcę iść sam, Darcy też idzie.
- Dobra, pójdę. Ale tylko dla Darcy.
- Dziękuję Sam! Jestem twoim dłużnikiem.
- Ogromnym. - jęknełam zamykając książkę. - O której mam być gotowa?
- Masz godzine. - odpowiedział wychodząc. No nie, wcale nie mam chęci iść. Jedyne o czym marzę to się pouczyć i potem zadzwonić do Jasona. Nie byłby zadowolony, że Travis jest tak blisko. To zazdrośnik. Nie powiem, że wkurza mnie myśl, że jakaś laska może patrzeć na niego w ten sposób, że może być obok niego kiedy ja jestem tak daleko.
Wstałam i zabrałam się za ubieranie. Nie miałam zamiaru się stroić. Czarne rurki, biała bluzka na ramiączka, skórzana kurtka i wysokie buty. Było idealnie. Włosy luźno opadały na moje ramiona. Makijaż? Pfff, nie miałam do tego głowy. Kiedy byłam gotowa, głowa Darcy wtargnęła do mojej sypialni.
- Wow, dobrze wyglądasz!
- Dzieki, ty też! - wyglądała obłędnie. Jasna sukienka, podkreślająca kolor jej oczu, delikatny makijaż i upięte włosy.
- Gotowa?
- Gotowa.- przytaknełam.

Równo po godzinie przyszedł Travis. Dobrze się prezentował. Przyniósł nam po butelce piwa na rozkręcenie, ale odm9wiłam. W przeciwieństwie do Darcy. Ona bardzo chętnie przyjęła butelkę i jednnym, ogromnym łykiem wypiła prawie połowę.
- Dawaj Sam, na rozluźnienie.
- Nie, mam dzisiaj zamiar jeszcze się uczyć. Muszę mieć trzeźwy umysł.
Usmiechnełam się grzecznie oddając piwo. Trav wzruszył ramionami i poszliśmy. Droga do kolegi zajęła jakieś dziesięć minut spacerkiem. W domu było już pełno ludzi, a muzykę słychać było z daleka. Wcale nie usmiechało mi się iść na tą imprezę, ale Darcy... Weszliśmy do środka i uderzył mnie duszący smród papierosów, pomieszany z potem. Im głębiej wchodziło się do domu, tym gorecej i duszniej było. Początkowo unikałam alkoholu, ale żeby przetrwać musiałam się trochę napić. Jeden drink, drugi drink, później przestałam liczyć. Razem z Darcy tańczylyśmy i wygłupiałyśmy się. Dawno się tak nie bawiłam. Mijały godziny i ani na chwilę nie pomyślałam o powrocie do domu, do nauki. Walić to, co będzie to będzie. Najwyżej poprawię.
Wyszłam do łazienki zaglądając do kolejnych pokoi. Po załatwieniu potrzeby schowałam się w czymś na kształt strychu. Po chwili usłyszałam otwierane drzwi.
- I co Sam, tak ci źle?- odwróciłam się widząc zlanego już Travisa. Był namolny i stał zbyt blisko. Niech go szlag. Odsunełam się trochę i pokręciłam przecząco głową.
- Jest dobrze.
Wysiliłam się na uśmiech i wtedy znów się do mnie przybliżył. Owionął mnie smród alkoholowego oddechu Travisa pomieszanego ze smrodem czegoś co przypominało trawkę. Skubany był naćpany, pijany i stał za blisko. W około nie było nikogo, za plecami miałam ścianę.
- Szukałem cię. Wyglądasz niesamowicie. Trochę za dużo zakrywasz, ale dzięki temu wyobraźnia pracuje.
Uśmiechnął się, a ja próbowałam się jakoś wycofać. Oczy Travisa były pełne... Obłąkania? On był obłąkany, nie panował nad sobą. Zaczął niebezpiecznie przybliżać swoje usta do moich. No świetnie. Najpierw sam mnie ratuje, a teraz sam mnie krzywdzi. Gdy tylko jego usta dotknęły moich kopnełam go w brzuch, a po policzkach spłynęły pojedyncze łzy. Boże. Jason mnie znienawidzi. Wybiegłam stamtąd i ulotniłam się z imprezy. Pobiegłam do akademika i schowałam się w swoim pokoju. Rzuciłam się na łóżko. wszytko przez to, że nie potrafię mówić nie. Gdybym odmówiła, nic by nie zaszło.  A teraz? To tylko moment, a czuję jakbym zdradziła Jasona.

*****
Hej 😘 chciałabym podziękować za wszystkie komentarze i gwiazdki. Uzbierało się trochę tego. To dzięki waszym głosom Risky boy jest na 3 miejscu w rankingu!!❤
Z racji tego, że jest was sporo, to chciałabym jeszcze polecić wam książkę "xoxo" autorstwa xpanihemmingsowax. Uważam, że warto zajrzeć. 💕
Jeszcze jedna sprawa. Chciałabym podziękować niaddie za pomoc. Bez niej nie powstałby ten rozdział. W ogóle nie miałam weny twórczej i tylko dzięki niej jest dzisiaj ten rozdział.   💕❤💙
Ps. Nie zabijajcie mnie za końcówkę. Taki mały dramacik, ale przecież Samantha nie zdradziła Jasona. To tylko mały pocałunek  😁😀

Risky BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz