55

41.1K 2K 43
                                    

**Samantha
Odkąd nie ma obok mnie Jasona moje życie to istny horror. Zasypiam i co chwilę budzę się przerażona z coraz to gorszymi koszmarami. Nie jestem w stanie przespać spokojnie nocy. W dzień funkcjonuję niczym wrak. Czuję się cholernie samotna.  Jestem ociężała i powolna, non stop płaczę. Wszyscy mają mnie dość, mówią, że bedzie dobrze, a ja dostaję furii słysząc te słowa.  Oni nie wiedzą jakim piekłem jest moje życie kiedy Jason walczy o swoje. Staram się wierzyć, że bedzie dobrze, ale to co widzę nie wskazuje na to, że cokolwiek się w najbliższym czasie zmieni. Dobija mnie to i nie wiem co mam zrobić, ze sobą dalej. Jedyną osobą, która mnie odwiedza jest Darcy, ale nawet jej nie chce już widzieć. Przypomina mi tylko o tym jak diametralnie się zmieniłam dla Jasona. Wyszłam ze swojej skorupy, chodziłam do psychologa. Dla niego walczyłam ze swoimi słabościami i lękami. Ale wtedy to miało sens. Miałam najcudowniejszego chłopaka, na którym zawsze mogłam polegać. Czułam się przy nim bezpieczna.  Nic juz teraz nie jest takie samo. Bez Jasona jestem tą samą zamknięta w sobie dziewczyną co kiedyś.
Nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Na początku Nick też do mnie przychodził. Wiem, że on zmaga się z ogromnym poczuciem winy. Nie ukrywam tego, że jestem na niego wściekła. Bo to tak na prawdę wszystko jego wina. Gdyby się nie wpakował w kłopoty, Jason byłby teraz ze mną tutaj. Nawet nie omieszkałam mu tego powiedzieć. W dość dosadny sposób zakomunikowalam mu, że nie życzę sobie, by mnie odwiedzał w domu. Do szpitala może sobie chodzić. Tego nie mam prawa mu zabronić. Nie chcę żeby udawał mojego przyjaciela. Tak więc wizyty Nicka się skończyły.

Nie radzę sobie już z tym wszystkim. Znowu nienawidzę ludzi. Jest ze mną coraz gorzej. Mam wszystkich dość.
-Na pewno nie chcesz iść ze mną?- zapytała Darcy.
-Nie. Jestem zmęczona.
- No proszę Cię. Dawno nie byłyśmy na zakupach razem. Obiecuję, że potem odwiedzę Cię do szpitala.
-Czy ty nie rozumiesz?! Nie chcę iść na żadne zakupy! W ogóle nie chcę nigdzie wychodzić.!
- Sam, nie możesz tak siedzieć ciągle albo w domu albo w szpitalu. Musisz chociaż na chwilę się wyrwać z tego koszmaru. Chcę żebyś zapomniała na chwilę o tym wszystkim. Błagam Cię.
- O czym chcesz żebym zapomniała?! O tym, że Jason walczy o życie? Może Ciebie to nie obchodzi ale ja na pewno nie będę sobie chodziła na jakieś cholerne zakupy i próbowała żyć normalnie. To tak jak bym go zdradziła, pogodziła sie z tym, że już się nie obudzi. To tak jakbym już go pochowała.
-Widzę, że zaczynasz świrować. Martwię się o Ciebie.
- Powinnaś martwić się o Jasona.- wycedziłam - Mam wrażenie, że on Cię niewiele obchodzi.
-Co? Sam, to mój przyjaciel. Ja też okropnie się czuję z tym wszystkim. Ale nie możesz się zamykać na innych ludzi. Daj sobie pomóc.
-Nie chcę żadnej pomocy! Odczep się ode mnie. Nie zachowujesz się w tym momencie jak dobra przyjaciółka.
- Ale Sam..
-Nie. Poprostu wyjdź. Nie chcę  Cię narazie widzieć. Daj mi spokój. Pozwól mi się zająć moim chłopakiem. On jeszcze zyje. I obudzi się. Zobaczysz. Nie skreślaj go jeszcze.
- Ja chcę żebyś żyła dalej. Czy to tak trudno zrozumieć?
- Ale ja nie chce. Wyjdź już, proszę Cię. - w oczach Darcy pojawiły się łzy. Wiem że ją ranie, ale ona mi wcale nie pomaga. Staram się myśleć pozytywnie, a ona przychodzi i rujnuje wszystko. Mam dość jej towarzystwa. Dars bez słowa wyszła. Muszę odpocząć od wszystkich.

Dni mijały, a stan Jasona się nie poprawiał. Dzień w dzień siedziałam u niego. Pielęgniarki coraz częściej mnie wyganiały z sali. Byłam przemęczona, blada. Czuje się okropnie bo nie mogę mu pomóc. Jedyne co mogę zrobić to być przy nim i modlić się, by się obudził. Każdego dnia było mi coraz ciężej. Traciłam nadzieję, że w ogóle się obudzi. Byłam wrakiem człowieka.
Najgorsze było to, że lekarz cały czas pytał jak to się stało. Wiedział, że ukrywam coś przed nim. On tak na prawdę to powinien to zgłosić na policję. Ja jednak uparcie mu powtarzałam, że Jason znalazł się w nieodpowiednim momencie i nieodpowiednim miejscu. Wcisnełam mu kit, że to był przypadek. Zarzekałam się, że Jason nie miał nic wspólnego z tymi walkami. Nie potrzebuję jeszcze więcej problemów. Lekarz nie wyglądał na przekonanego, a jednak nie zgłosił tego.
Każdy mój dzień wyglądał tak samo. Rano udawałam przed tatą, że wszystko jest okey i próbowałam coś zjeść. Do wieczora siedziałam w szpitalu. Pozniej wracałam, brałam prysznic i do łóżka. Nic się dla mnie nie liczyło oprócz Jasona. Chcialm być przy nim cały czas na wypadek, gdyby się obudził. Lekarz cały czas kazał mi czekać. Jego organizm się regeneruje, ale nadal jest słaby. Nic więcej nie można dla niego zrobić. Po prostu trzeba czasu. Jednak tego akurat mieliśmy coraz mniej. Został miesiąc do rozpoczęcia zajęć. Byłam pełna obaw. Wiem, że Jason dostał się do Princeton. Tylko jak ja mam wytłumaczyć dyrektorowi, że nie wiadomo czy mój chłopak będzie w stanie uczęszczać do tej szkoły. Nie chcę żeby mu przepadło to miejsce. Bardzo trudno dostać się do Princeton i chcę żeby to miejsce na niego poczekało. Tak więc postanowiłam, że nic nie będę mu mówiła. Może to trochę nie odpowiedzialne z mojej strony Ale wiem jak bardzo Jason chciał się tam uczyć. Może też nie chcę zwalniać tego miejsca, bo ciągle się łudzę, że mój chłopak się wybudzi? Sama już nie wiem. Nie mam siły, by myśleć o tym wszystkim. Boję się, że nie dam sobie rady. Moja szkoła to też duży problem. Nie mam pojęcia ja ogarnę naukę i siedzenie w szpitalu. Będę się starała jak mogę. Nie zawiodę Jasona. On walczył o mnie zawsze. Teraz moja kolej. Nie poddam się. To będzie wyzwanie.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Risky BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz