32

53.1K 2.8K 42
                                    

**Samantha
-Zadowolony jesteś z siebie?!-wrzasnełam na Tylera.
-Tak, chyba tak.
-Serio? Ty dlaczego to robisz?
-Posłuchaj, po pierwsze Jason nie oddałby Ciebie tak łatwo. Po drugie ta walka jest bardzo ważna i nie mogę jej przegrać. Wtedy to ja będę miał przesrane. Zazwyczaj dostaję wszystko to, co Chcę. I Tak będzie tym razem.
-Więc ratujesz po prostu swoją własną dupę tak?-byłam wściekła. Liczyłam, że uda mi się namówić Tylera do zmiany decyzji. Skoro on próbuje uratować siebie to nie mam nawet o czym marzyć.
-Na dzisiaj już zrobiłem swoje. Do zobaczenia Samantho. -cmoknął mnie w policzek i zostawił samą w pokoju.
Usiadłam na parapecie. Pojedyncze łzy spływały mi po policzkach. Nie wiem jak długo tam siedziałam, ale zabrakło mi w końcu łez. Głowa mnie rozbolała. Jeszcze nigdy nie czułam się tak samotna. Zawsze mogłam z kimś porozmawiać o mamie, o tym co czuję. Teraz nie wiem nawet czy Darcy powinnam powiedzieć.

-Jeszcze tutaj ? Jedziemy na lotnisko. Gdzie jest Jason? Nick nie może go znaleźć. -powiedziała Darcy.
-Nigdzie nie jadę.-odpowiedziałam odwracając głowę w jej kierunku. Dziewczyna zbladła na mój widok. Miałam zapuchnięte oczy, czerwony nos i ogólnie wyglądałam beznadziejnie. Tak też się czułam.
-Co się stało. ?-zapytała łagodnie.
-Rozstałam się z Jasonem. - Dars usiadła zszokowana i czekała aż jej opowiem wszystko. Nie byłam pewna czy powinnam. Jednak wiedziałam, że jej mogę zaufać. Zresztą muszę komuś o tym powiedzieć bo zeświruje. Ból rozsadza mnie od środka. Opowiedziałam jej więc całą tą sytuację.
-Sam, tak mi przykro. -powiedziała Darcy przytulając mnie. -To nie twoja wina.
-Napisz do Nicka. Ktoś musi być teraz przy Jasonie. Proszę. Tylko mu nie mów o tym. Powedz, że się po prostu pokłóciliśmy.
-Sam, dobrze wiesz, że możesz na mnie liczyć. Nikt więcej się o tym nie dowie.
Ulżyło mi trochę gdy się wygadałam. Wspomniałam już, że Darcy jest najlepszą przyjaciółką na świecie? Nie ważne co się dzieje, ona zawsze będzie stała za mną murem. Zawsze mnie obroni. Jest dla mnie jak siostra.

Zostałam w Dover dwa dni dłużej. Potrzebowałam jeszcze trochę czasu na przemyślenia. Nie mam pojęcia jak to zrobić, ale muszę pomóc Jasonowi. Wiem, że mnie nienawidzi, ale muszę spróbować zawalczyć o niego. Nigdy nie wybaczyłabym sobie gdybym nawet nie spróbowała. Nie mogę bez niego żyć. Nie sądziłam, że aż tak mocno się do niego przywiążę. Świadomość, że w Jego oczach jestem teraz zwykłą dziwką dobija mnie. Kocham go całym sercem i nie mogę pozwolić, by ode mnie odszedł. Już jedną osobę straciłam. Pozwoliłam mamie odejść. Nawet nie próbowałam jej pomóc. Cholera nawet nie wiedziałam, że coś jest nie tak. Teraz sytuacja jest inna. Jestem dorosła. Czas przestać chować się przed ludźmi. Nie będę stała i czekała bezczynnie. Jutro walka. Pójdę tam i zrobię co do mnie należy. Skopię dupę tym wszystkim draniom , którzy odbierają mi szansę na szczęście. Zasłużyłan wreszcie, by być szczęśliwa, a bez Jasona to nie mozliwe.
Teraz zamiast smutku czuję gniew. Jestesm po prostu wściekła, że nie potrafię zapanować nad własnym życiem i na każdym kroku daję się zranić. Koniec tego. Od teraz to moje życie i ja nim rządzę.
Nie wiedziałam co zrobić ze swoją wściekłością, bo nie mogłam wysiedziec w pokoju. Wyszłam więc pisząc tylko tacie sms-a, że wychodzę. Poszłam na siłownię. Dobrze, że miałam dresy na sobie i koszulkę na ramiączka. Noc była ciepła. W końcu to już maj.
Pierwszy raz byłam na siłowni. Ćwiczyło tam bardzo dużo ludzi. Trochę zaczęłam panikować. Miałam wrażenie, że wszyscy ludzie się na mnie gapią.  Podeszłam do najbliższego worka treningowego i zaczęłam go uderzać. Waliłam bez opamiętania. Chciałam pozbyć się wszystkich emocji w ten sposób. Miałam mnóstwo myśli i nie mogłam się skupić na jednej konkretnej.
-Źle to robisz. -usłyszałam za sobą znajomy głos. Nick stał z rękami założonymi na piersi. Ubrany był w krótkie spodenki i koszulkę z odkrytymi ramionami. Dzięki temu strojowi  widziałam jak bardzo jest umięśniony.
-Poczekaj, przyniosę ci coś. -powiedział i zniknął na chwilę.
Wrócił z rękawicami.
-Tobie się bardziej przydadzą.
-Dzięki. Dlaczego ze mną gadasz? Powinieneś trzymać stronę Jasona.
-Trudno jest trzymać czyjąś stronę nie wiedząc o co chodzi.
-Nie powiedział ci?
-Nie. Jason nabrał wody w usta i się nie odzywa do mnie. Chciał się wyprowadzić, ale znalazłem go na dworcu i przyprowadziłem do domu.
-To moja wina, Nick. Nie chciałam go zranić, ale wiem, że to zrobiłam. Niec chcę być w jego oczach potworem.
-Może powiesz mi coś więcej? Nic z tego nie rozumiem.
-Nie mogę. Nawet Jason nie wie jaka jest prawda. Nikt nie może wiedzieć. Przykro mi.
-Czemu tu jesteś tak w ogóle?-zapytał.
-Muszę się wyładować jakoś. Oczyścić umysł.
-Rozumiem. Chodź, pokażę ci jak to się robi.- ćwiczyliśmy ponad dwie godziny. Nie znałam Nicka od tej strony. Jest naprawdę fajny. Darcy ma szczescie. Cieszę  się, że są razem. Chociaż im się wreszcie udało.

Risky BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz