63

37.2K 2K 94
                                    

*SamanthaWyjazd Jasona trochę mnie dobił

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*Samantha
Wyjazd Jasona trochę mnie dobił. Boje się co będzie dalej. Jak na razie nic się między nami nie zmieniło. Dużo do siebie piszemy , dzwonimy. Nie jest tal źle jak myślałam. Oczywiście tęsknie za nim, ale warto się chyba przemęczyć. Wiem jakie to ważne jest dla Jasona. Z tego co mówił to bardzo podoba mu się ta szkoła.
W mojej też jest spoko. Poznałam pare osób, z którymi czasem rozmawiam. Chyba robię postępy. Od Luke'a staram się trzymać z daleka. Chociaż juz się do mnie nie odzywa, to jednak widzę, że mnie obserwuje. Trochę mnie to przeraża. Na naszych zajęciach siada w miarę blisko i bardzo często się patrzy. On myśli chyba, że jestem głupia  i ślepa. Nie wiem o co mu chodzi.

Miałam dzisiaj ciężki dzień. Po dwóch zaliczeniach na raz mój mózg już nie pracował. Byłam strasznie zmęczona . Jedyne o czym marzyłam to prysznic i ciepłe lóżeczko. Kolo 18 skończyłam zajęcia. Idąc do swojego pokoju w akademiku miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Przestraszyłam się trochę. Starałam się iść jak najszybciej. Skręciłam w korytarz, który był pusty. Niedobrze. Niestety nie było innej drogi do mojego pokoju. Osoba, która szła za mną nagle złapała moją rękę i mocno pociągnęła. Odwróciłam się i ujrzałam Luke'a. Chłopak był totalnie pijany. Gdy spojrzałam mu w oczy on się uśmiechnął i popchnął mnie na ścianę. Uderzyłam się  mocno, ale jego to nie obchodziło.
-Luke, co robisz?
-Zamknij się. -warknął i podszedł bliżej. Przycisnął mnie do tej ściany. Nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry. Zrobiło mi się niedobrze kiedy poczulam zapach wódki.
-Wiem, że ci się podobam.- Chłopak zaczął mnie macać. Cholera. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć. Nie byłam jednak w stanie się uwolnić. Jak na pijanego, to miał zadziwiająco dużo siły. Już byłam pewna, że Luke mnie zgwałci. Łzy mimowolnie mi poleciały. Dlaczego ja?
Nagle ktoś odepchnął Luke'a ode mnie i zaczął go bić. Chłopak, którego widzę pierwszy raz w życiu stanął w mojej obronie. Byłam niezdolna do jakiegokolwiek ruchu. Patrzyłam po prostu jak ten chłopak łamie nos Lukowi. Tego już za wiele.
-Wystarczy!- krzyknęłam. Chłopak momentalnie przestał bić Luke'a. Wstał z niego i spojrzał na mnie. Nieznajomy miał najcudowniejsze zielone oczy jakie w życiu widziałam.
-Wszystko w porządku?-zapytał.
-Chyba tak.- nadal byłam przerażona całą tą sytuacją.
-Boli cię ręka?- spojrzał wymownie na rękę, za którą się trzymałam.
-Luke popchnął mnie na ścianę . To nic takiego. - w końcu Luke podniósł się z podłogi cały zalany krwią.
-Pożałujesz tego gnoju. I ty dziwko jebana też. Znajdę cię i zabiję wywłoko. -powiedział poczym odszedł.
- Wejdziesz na chwilę?- zapytałam nieznajomego.
-Chyba nie.
-Krew ci leci.
-No to może jednak wejdę. -poszliśmy do mojego pokoju. Od razu poszlam po lód.
-Jestem Travis tak w ogóle.
-Samantha. -powiedziałam przykładając mu ten lód do ust. Syknął z bólu.
-Dziękuję za pomoc.-powiedziałam.
-Nie ma za co. Polecam się na przyszłość. Lubię się bić za ładne dziewczyny.
-Myślisz, że jestem ładna? -roześmiałam się.
-Bardzo ładna.
-I właśnie dlatego zajęta.
-Cholera a już tak fajnie się zaczynało. Mogłoby być tak pięknie. Popsułaś chwilę.
-Przykro mi.
-To gdzie był twój chłopak, że nie mógł cię uratować.?
- Jason chodzi do Princeton.
-Auć związek na odległość to raczej nic fajnego.
-Lepsze to niż całkowite rozstanie.
-Też racja. Masz apteczkę?
-Mam.- przyniosłam mu ją. Travis zajął się moja ręką, która już zaczynała puchnąć. Na szczęście nie jest złamana.
-Dzięki- powiedziałam gdy skończył.
-Nie ma za co. Mieszkasz tu sama?
-Nie. Z przyjaciółką.
-A gdzie teraz jest?
-Powinna zaraz wrócić.
-O to poczekam na nią. Też jest taka ładna?
-Ładniejsza.
-Czyli też zajęta.
-Zgadłeś.
-Hej Sam! Wróciłam. Kupiłam winko! Miałam paskudny dzień muszę się najebać! Przyłączysz się? -darła się moja przyjaciółka.-co ty na to? Przyjdę do ciebie zaraz tylko pójdę do łazienki. Zaraz się zeszcze !- ledwo powstrzymałam się od śmiechu. Travis miał rozbawioną minę.
- Ale mi ulżyło. Nareszcie znajomy kibelek- powiedziała wchodząc do mojego pokoju. Gdy zobaczyła chłopaka strasznie się zmieszała.
- dDobrze, że już jesteś. To jest Travis, a to Darcy. 
-Hej-wyjąkała.
-Miło cię poznać -powiedział Trav.
-To może nie będę wam przeszkadzać. -powiedziała Dars wychodząc z pokoju.
-Ja się będę już zbierał. Cieszę się, że nic ci się nie stało, Sam.
-Jeszcze raz dziękuję za pomoc.

Nie mogłam usnąć. Co zamykałam oczy, to widziałam Luke'a. Zdesperowana zadzwoniłam do Jasona.
-Przepraszam, że cię budzę.-powiedziałam.
-Nie obudziłaś mnie.
-To co ty robisz jeszcze o tej porze? Późno już.
-Postanowiłem pojechać do takiej jednej dziewczyny, w której się zakochałem. -powiedział.
-Jak to?
-No wpadła mi w oko taka laska i nie mogę jej wyrzucić z głowy .
-Jason to jakiś żart czy co? Nie mam ochoty na twoje wygłupy teraz. Miałam beznadziejny dzień i piczekaj bo ktoś puka do drzwi. -wstałam z łóżka i poszłam otworzyc. Przede mną stoi Jason.
-Boże jak ja cię kocham wariacie-powiedziałam rzucając mu się na szyję. Połozyliśmy się na łóżku. Opowiedziałam mu o Luke'u.
-Zabije gnoja. Dobrze, że ten Travis był w pobliżu. Kurwa, sSam mam wyrzuy  sumienia, że cie tu samą zostawiłem.
-Przestań. Nic się nie stało
-Stało się. Pożałuje tego skurwiel. -Jason był naprawdę zły. Ja się jedynie cieszyłam, że Luke nie zdąrzył mi zrobić krzywdy i że Jason jest teraz przy mnie. Jego obecność działa na mnie kojąco. Od razu usnełam.

Risky BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz