7

93.5K 4.7K 44
                                    


*Jason
Obudziło mnie niespokojne kręcenie się Sam. Krzyczała coś, ale nie byłem w stanie zrozumieć co. W końcu poderwała się gwałtownie, uciekła do łazienki i zaczęła płakać. Nie miałem pojęcia co powinienem zrobić. Nie chcę jej wystraszyć, ale muszę wiedzieć co się stało. Wstałem więc i poszedłem za nią do łazienki.
- Samantha? Nic Ci nie jest? - spytałem. Siedziała na podłodze zapłakana. Mimo opuchniętych oczu i potarganych włosów wyglądała kusząco. Usiadłem przy niej, ale się nie odezwałem. Czekałem na jej reakcję. Nie chcę żeby od razu uciekła ode mnie z krzykiem. Po chwili Sam zaczęła mówić i rozmowa sama się potoczyła. Szkoda tylko, że w złym kierunku. Oskarżała mnie, że chcę ją wykorzystać i zranić. Teraz widząc jaka jest krucha nie wybaczyłbym sobie, gdybym ją skrzywdził. Szkoda tylko, że ona nie widzi jaki jestem naprawdę. Może i lubię ryzyko, często się bije i obracam się w niebezpiecznym towarzystwie ale potrafię też być czuły. Chciałbym żeby Samantha mnie poznała. Gdy już leżała w łóżku wściekła na mnie wiedziałem, że muszę się postarać. Cholera chce mieć tę dziewczynę. Ona jest.... Wyjątkowa. Tak, to dobre słowo. Wyjątkowa. Wiedziałem, że jeszcze bardziej ją wkurzę tą randką, ale mi obiecała i naprawdę liczyłem, że będę mógł z nią pójść. Nie ma mowy, żebym uznał od niej odmowę. Nie i już.
Wyszedłem w końcu z jej pokoju. Od razu natknąłem się na jej ojca, chyba.
- Cześć - powiedział uśmiechając się od razu. - A więc nie jest jeszcze tak źle z moją córką. Wreszcie zaufała komuś oprócz Darcy. Uwierz mi, lubię ją, ale czasem mam jej dość. - Zaśmiał się
- Dzień dobry Panu. Chyba jednak nie do końca mi ufa. Właśnie mnie wywaliła. - Na te słowa tata Sam jeszcze głośniej się roześmiał.
- To nowość. Zazwyczaj zamyka się w łazience i nie wychodzi przez pół dnia. Ale bądź cierpliwy chłopcze, ona zbyt wiele przeszła i nie potrafi się pozbierać. Kiedyś dojdzie do ładu. Walcz o nią.
- Postaram się. Dziękuję za radę. Pójdę już.
- To do zobaczenia, mam nadzieję. - Uścisnęliśmy sobie dłonie i się rozeszliśmy.
Nie miałem ochoty wracać do domu. Mama pewnie jak zwykle o tej porze wywala kolejnego kochanka z domu myśląc, że ja tego nie słyszę. Błąkałem się po ulicach ze 2godziny zanim wróciłem do domu.
Gdy wszedłem mama od razu wybiegła z pokoju i na mnie naskoczyła.
- Gdzie byłeś?
- U kumpla.
- To nie mogłeś zadzwonić? Martwiłam się o ciebie.
- Daj spokój. Dobrze wiemy, że ty się martwisz tylko o siebie.
- Ty gówniarzu! Jak ty się do mnie zwracasz.
- Tak, jak na to zasłużyłaś. Jakoś się nie martwiłaś, gdy zniknąłem na 2 tygodnie . Cieszyłaś się pewnie, że pozbyłaś się problemu, nie?
- Wynoś się stąd. Zabieraj swoje rzeczy. Jak wrócę z pracy ma Cię tu nie być. - Odwróciła się na pięcie i weszła do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
- Z chęcią się wyprowadzę! - Krzyknąłem za nią i pobiegłem na górę do mojego pokoju.
Byłem wściekły na matkę. Jak mnie nie ma jedną noc to zgrywa taką dobrą mamę. Udaje, że niby się martwi. Serio, gdy zniknąłem na 2 tygodnie to nawet tego nie zauważyła. Pojechałem wtedy z kumplami do innego miasta na ustawioną walkę. Porządnie oberwałem, ale wygrałem. Parę dni spędziłem potem w szpitalu z połamanymi żebrami. Co z niej za matka?
Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedłem z domu. Poszedłem do Nicka.
Napisałem do niego wiadomość, że zaraz przyjdę. Nick był zaskoczony, ale chętnie mnie wpuścił.
- Wybierasz się gdzieś? - Zapytał wskazując na moją wypchaną torbę sportową.
- Wyleciałem z domu, przed chwilą.
- Przykro mi, Stary. Możesz u mnie pomieszkać.
- Serio? To nie będzie problem?
- Nie. Mamy wolny jeden pokój, będzie fajnie.
- Jesteś najlepszym kumplem jakiego znam. Stary, dzięki. - Nick jest naprawdę w porządku. Liczyłem, że się zgodzi, ale nawet nie zdążyłem go zapytać.
- To co, idziesz dzisiaj na randkę?
- Raczej tak. Nie wiem jak Samantha na to zareaguje. Nie chcę jej wystraszyć.
- Masz przerąbane, ona jest tak delikatna, że jak tylko dotkniesz ją palcem, ona rozleci się na małe kawałeczki. Nieźle dostała po dupie od losu. Sam nie wiem jak bym się zachował na jej miejscu. Pewnie byłbym jeszcze większym złamasem niż teraz.
- Pewnie tak. - zaśmiałem się. - Co się właściwie stało?
- Tego nikt nie wie. Nic nie mówiła nigdy o śmierci swojej mamy. Dars pewnie wie. Pytałem ją o to ze sto razy, ale nie chce nic powiedzieć.
- Może lepiej tak zostawić? Jak będzie chciała to sama powie. Nikt nie musi wiedzieć . To jej rodzinna sprawa.
- Zadziwiasz mnie, Jason. Niby jesteś taki twardy a zachowujesz się czasem jak baba.
- Spieprzaj. Ja przynajmniej mam serce.
- To fakt. Myślisz, że jestem dupkiem, bo choć podoba mi się Darcy i wiem, że ona też na mnie leci to nigdy nawet nie spróbowałem z nią być?
- Tak. Właśnie tak myślę.
- Dzięki. Umiesz pocieszyć.

Risky BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz