79

36.5K 1.9K 168
                                    

**Samantha     To jest chyba jakiś żart! Nie tak to sobie wyobrażałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

**Samantha
     To jest chyba jakiś żart! Nie tak to sobie wyobrażałam. Jego reakcja tylko mnie zraniła. Jak mógł zapytać czyje to dziecko?! Nie puszczam się z pierwszym lepszym facetem, kurwa. Wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam, że znowu będę płakać.
Leżałam na kanapie oglądając telewizję. Darcy wyszła ze swojego pokoju.
-Jeszcze nie gotowa?- zapytała.
-Gdzieś się wybieramy?
-Wizytę masz dzisiaj u lekarza!
-zZapomniałam. Idę się ogarnąć. - wstałam i poszłam do siebie. Wzięłam prysznic i ubrałam bluzkę , ciepłą bluzę i jeansy. Włosy zwiazałam w wysokiego kucyka. Zrobiłam lekki makijaż . Liczyłam, że zrobi mi się dzięki temu lepiej. Niestety nie pomogło. Tylko się jeszcze bardziej rozryczałam. Spojrzałam w swoje żałosne odbicie. Byłam blada, zmęczona i sina od płaczu. Poprawiłam ten cholerny makijaż , wzięłam głęboki oddech i wyszłam z łazienki.
-Gotowa. Możemy iść.-powiedziałam.
-Sam, skarbie wiem, że ci ciężko. Ale pamiętaj, że zawsze będę przy tobie. A Jason się opamięta. Zobaczysz. Wiesz, że on cię kocha. To tylko chwilowe zaćmienie mózgu.
-No zobaczymy- powiedziałam przytulając ją.
      Nagle Nick wbiegł do naszego mieszkania i tak po prostu wziął mnie w ramiona. Podniósł i zakręcił się parę razy.
-Co ty robisz?!-krzyknęłam. No co za błazen.
-Będziemy mieli dziecko!- powiedział. Postawił mnie wreszcie, ale nie wypuścił z objęć -Jason ci powiedział czy Dars?
-Drugi ojciec tego dziecka.
-Jeezu opanuj się, Nick- powiedziała Darcy wywarcając oczami.
-Nie, kochanie będziemy chrzestnymi! Bo bedziemy, tak?
-Będziecie- roześmiałam się.
-Tak! Będę rozpieszczał to dziecko. Od razu nauczę je jak się podrywa. Będzie cudownie!
-Nick, na pewno będziesz wspaniały, ale my teraz wychodzimy do lekarza.
-Wyrzucasz mnie z domu? Obrażam się!
-Trudno. Musimy zdarzyć na wizytę.
-Czekaj, czekaj. Jedziesz na USG?
-Tak.
-Zejdźcie na dół. Zawiozę was. Pójdę tylko po kluczyki.- wyszedł szybko po drodze dając Darcy całusa.
-Czyli się już pogodziliście z Nickiem?- zwrociłam się do przyjaciółki.
-Chyba tak. Nie potrafię się na niego gniewać. - wyszłyśmy na dwór. Trochę zimno jest. To w końcu prawie już grudzień .
   Nick po chwili przyszedł do nas, a za nim jak cień szedł Jason. No zajebiście. Po co on tutaj?
-Zanim coś powiesz Samantho, wysłuchaj mnie. To niesety Jason zrobił ci dziecko, chociaż wolał bym to ja być ojcem. Jednak on ma prawo iść z tobą do lekarza. To bardzo ważna chwila dla nas wszystkich i mój przyjaciel musi tam z tobą być, jasne?- powiedział Nick.
- Jasne. -odezwałam się wściekła. Nie podobało mi się to. Jak już powiedziałam po rozmowie z nim niczego nie oczekuję. 
Wsiedliśmy do samochodu. Oczywiście Nick kazał Darcy wsiąść do przodu. Zajebiście sobie to wykombinował. Tylko, że to wszystko nie jest takie łatwe i nie zmuszę Jasona żeby wychowywał dziecko. To za duża odpowiedzialność.
       Kiedy weszłam do gabinetu zaczęłam się denerwować. To moje pierwsze USG. Nareszcie zobaczę mojego maluszka!
- Ale może wejść tylko ojciec dziecka. - powiedział lekarz podchodząc do mnie.
-Nie ma mowy - odezwał się Nick.-jestem drugim w kolejce ojcem, gdyby się ten tutaj idiota nie zdecydował. -mówiąc to wskazał na Jasona. Zaczęłam się śmiać. Uwielbiam tego idiotę. Może i jest pokręcony, ale zawsze chce dobrze. Genialny z niego przyjaciel.
-Panie doktorze mógłby pan zrobić wyjątek? Czuła bym się lepiej, gdyby oni wszyscy byli przy mnie. -powiedziałam.
-No dobrze. Ma pani wspaniałych przyjaciół.-lekarz zaczął badanie, a moje serce zaczęło walić jak szalone. Najpierw usłyszałam cichutkie bicie serduszka, później trochę głośniejsze. Wreszcie pokazał się obraz i ujrzałam maleńką fasolkę w moim brzuszku. Od razu napłynęły mi łzy do oczu. To moje dziecko. Wpatrywałam się tak w ekran i poczułam, że ktoś ściska moją rękę. Jason siedział obok łóżka. Gdy odwrocilam głowę w jego kierunku ujrzalam łzy w jego oczach. To łzy szczęścia. Tak, już widzę, że on kocha to dziecko tak samo mocno jak ja.
Jeszcze bardziej się rozryczałam.
-Nie ma opcji żebym was teraz zostawił. Sam, daj mi szansę -wyszeptał jeszcze mocniej ściskając moją dłoń.-błagam. Pozwól mi być ojcem dla naszego skarba.
-Trzymajcie mnie. To takie romantyczne!-powiedział Nick poczym niespodziewanie runął na podłogę. Tak, Nick zemdlał z wrażenia. To co będzie przy porodzie skoro on mdleje na widok zwykłego USG?
-Jezu co za kretyn. Popsuł taką chwilę -powiedzial Jason ocierajac łzy. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Chwilę później Nick się ogarnął już.
-Dużo przegapiłem?-zapytał.
-Tak. Sam już urodziła. -zażartował Jason.
-Naprawdę?!
-Nie, idioto. Wracamy do domu.
   Chłopcy nas odwieźli. Byłam zmęczona tym wszystkim więc poszłam do siebie się położyć. Jason wszedł do środka.
-mMogę?
-Chodź.- poklepałam miejsce obok siebie.
  Jason położył się i spojrzał mi prosto w oczy.
-Będę idealnym tatusiem.
-Wiem, Jason.
-Czy to znaczy  że możemy być razem?
-Tak.
-Ufff.wiesz ja też mało tam nie zemdlałem. Szczęście, że siedziałem.
-Kocham cię, wariacie.
-Ja ciebie też. - nareszcie nasze usta zetknęły się w upragnionym pocałunku. Tak mi tego brakowało. Cholernie tęskniłam za Jasonem i za tym poczuciem bezpieczeństwa. Dawno się tak nie czułam jak teraz. Nareszcie wiem, że mogę mu zaufać.  Teraz musi być już dobrze. Nie ma innej opcji.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Risky BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz