-O dobry Boże! Czego chcesz?!- zaczyna z przerażeniem mężczyzna, którego wczoraj poturbowałam. Chowa się za drewnianą ladą swojego straganiku. Przyjmuje pozycje bojową i patrzy na mnie nieprzyjaźnie. Muszę przyznać, to dość śmieszny widok.-Nie mam tego głupiego wisiora, więc daj mi spokój!- Ślady mojego ataku są dziś jeszcze bardziej widoczne. Oko podbite na siny kolor. Nos zaklejony jakimś plasterkiem. Jakby to miało czemuś pomóc.
-Spokojnie..- zaczyna Holden.- Nic panu nie chcemy zrobić..- próbuje uspokoić mężczyznę, ale ten wygląda jakbyśmy byli jakąś mafią. Nie zanosi się na to, że rozmowa pójdzie gładko, czy szybko.
-Chcemy tylko zadać panu kilka pytań..- mówi Len najspokojniej jak potrafi.
-Co to FBI? Nic nie wiem i nic nie mam. Nie wiem czego chcecie.. nic nie zrobiłem! Jestem spokojnym kupcem.. jeżeli wam tak przeszkadzam, to jutro wyruszę do innego miasta! Wszędzie psychole!- to mówiąc zaczyna powoli składać swoje rupiecie do jakiegoś wielkiego pudła pod ladą.
-Czy mógłby nas pan wysłuchać?- pyta Holden, coraz bardziej zniecierpliwiony zachowaniem sprzedawcy. Ja tylko stoję i przyglądam się wysiłkom przyjaciół. Sama jednak zaczynam się irytować. Facet, a tak bojaźliwy? Co za miernota...
-Nic nie wiem.. dajcie mi spokój!- krzyczy coraz głośniej mężczyzna.- albo..
-Albo?- pyta Logan wychylając się z cienia grupy. Jak wilk z lasu. Wygląda groźnie. Jak zawsze. Reakcja tego człowieka sprawia, że chyba zaraz wszyscy wybuchnął śmiechem. Widocznie przełyka on ślinę. Milknie i niepewnie patrzy na bruneta. Atmosfera jest napięta, ale równocześnie zabawna.
-..albo wezwę strażników.
-Mówiłam nakopmy mu na starcie, ale jak zawsze wy wiecie lepiej..- mówię w końcu nie mogąc wytrzymać, na co Len zaczyna się podśmiechiwać.
-Skończ, Mavis..- mówi obojętnie Ben, na co podnoszę ręce w geście obronnym.-Niech mnie pan posłucha, a znikniemy szybciej niż się pojawiliśmy. Dobrze?- człowiek milknie.- Chcemy wiedzieć, czy zna pan właścicielkę wisiora, za który wczoraj... dostał pan takie baty.- mówi i posyła mi gniewne spojrzenie. Uśmiecham się na to niewinnie. Kupiec zaczyna intensywnie myśleć. Widać to po jego pofalowanym czole i chmurnie wyglądających brwiach.
-I to tylko tyle?- pyta wyraźnie zdumiony.
-No a chcesz dać coś więcej?- wtrąca Cole, na co sprzedawca się krzywi. Uśmiecham się sama do siebie.
CZYTASZ
SERUM
Science FictionTRYLOGIA. Osiągnęliśmy szczyt. Ona wynalazła lek na wszystko. Serum miało mutować nasze komórki i udoskonalać je. Mieliśmy zyskać kontrole nad całym potencjałem naszego mózgu. Mieliśmy być niepokonani. Natura nie mogła pozwolić, by jeden gatunek tak...