Obserwuje go i czekam na dobry moment, ale ten nie nadchodzi. Jest wśród obcej grupy, ale jest wśród grupy. Sama nie dam rady. Czekałam i liczyłam, że dopadnę go gdzieś na bagnach, kiedy Lenvie całkiem opadnie z sił, a Holden pobiegnie jej z pomocą. Niestety napatoczyli się oni. Powinnam była go zabić, kiedy miałam okazje. Teraz muszę czekać. Kucam ukryta w kępie, jak przyczajony lew. Obserwuje ich wszystkich. Nie spuszczam z niego wzroku. Otaczające mnie wysokie trawy. Kamuflują moją obecność. Stoją przed jakimś pagórkiem, na otwartej przestrzeni, tuż przy ogromnym, ciemnym otworze. Jaskinia? Może to miejsce postojowe obcych. Zatrzymują się i rozmawiają. Nie słyszę jednak ani słowa. Są za daleko. Do moich uszu dochodzi tylko cichy świst wiatru, szum otoczenia, traw, śpiew ptaków. Cała spięta i gotowa cierpliwie obserwuje. Czekam. Chwile rozmawiają. Po ich postawach łatwo stwierdzam, że się o coś wykłócają. Mija sekunda? Dwie? Wchodzą i nikną w ciemności groty. Nie wiem jak głęboka ta jest. Zbliżę się w nocy. Wywlekę go z tego miejsca i wtedy zabawimy się tak, jak chciałam. Zemsta za zemstę. Śpij słodko.
Colton. Czas nieznany.
Leżę na łące. Wszędzie unosi się zapach kwiatów. Takich malinowych. Mam zamknięte oczy i rozkoszuję się chwilą. Moją twarz owiewa odświeżający wiatr, który płynie przez całą łąkę. Promienie słońca muskają me policzki, czoło i powieki. Czuje się tak błogo, wolno, bezpiecznie. Niczym niezagrożony relaksuje się w, jak sądzę, raju. Słyszę jej śmiech. Moje serce przyjemnie się ściska z ekscytacji i rozluźnia. Chowa się i liczy, że będę ją gonił. Nie mam zamiaru tego robić. Wiem, jak z nią jest. Znudzi się, podejdzie i wtedy... wtedy będzie moja. Uśmiecham się i kontynuuje nic nie robienie. Jej śmiech niknie całkowicie. Skrada się cicho, a jej drobne stópki miękko wpadają w wysoką trawę. Ta niestety nieznacznie szumi, ale szumi. Daje mi znać, gdzie moja Mav jest. Dalej udaje, że całkowicie jej nie widzę, nie słyszę, ignoruje. Stoi nade mną, bo jasność, która przebijała się przez moje zamknięte oczy, zostaje wyparta cieniem. Dalej jednak rozkoszuje się sobą i czekam, aż to ona pierwsza coś zrobi. Czuje jak siada na mnie okrakiem i kładzie jedną dłoń na środku mojego brzucha. Z trudem przychodzi mi nie wzdrygnięcie się. Jest strasznie delikatna. Jej dotyk elektryzuje moje ciało. Otwieram powoli oczy. Z początku oślepiony blaskiem, który emanuje zza niej, nie zauważam. Jestem spokojny. Jej twarz jest ciemna. Ma tylko kształt, ale nic w środku. To ułamek sekundy, by w końcu do mnie doszło, że to nie słońce powoduje moją chwilową ślepotę. Siedząca na mnie blondynka nie ma twarzy. W jej miejscu widzę tylko wciągającą... ciemność. Przestraszony podskakuje, ale jest za późno. Obca podnosi w górę rękę. W dłoni trzyma srebrny nóż, który teraz błyszczy się w promieniach słońca, jak najpiękniejszy klejnot. Chce uciec, krzyknąć, ale jestem zaskoczony, a wszystko dzieje się za szybko. Dziewczyna wbija swoje ostrze prosto w moje czoło i tym samym pogrąża mnie w całkowitej nicości. Podskakuje przerażony i sapię ciężko. Rozglądam się nerwowo po ciemnej uliczce. Leżymy dalej za wozem z sianem, na zimnej i twardej ziemi. Na piachu. Wszędzie panuje mrok. Do moich uszu dochodzi cisza rozproszona od czasu do czasu pojedynczym krzykiem. Po kilku spędzonych tu godzinach rozumiem już, że to dość normalne. Ogromne lampy wyłączyły się niedługo po naszym przybyciu. Wszyscy udali się na spoczynek, do bezpiecznych domów, z dala od ulic, które tutaj są groźne po zmierzchu. Udało nam się zdobyć trochę jedzenia i wody. Len śpi jak zabita, w końcu bezpieczna. Widzę jak troskliwie Holden obejmuje ciało dziewczyny. On mocno oplata ręce wkoło jej ciała, a ona delikatnie układa swoje dłonie na jego torsie. Uśmiecham się, ale tylko na sekundę. Muszę najpierw doprowadzić ich do stabilnego stanu. DO bezpieczeństwa. Dopiero potem mogę wyruszyć na poszukiwania Mav. Nie widziałem tu wielu strażników. Wszędzie panuje smród, gwar i ogólne chamstwo. Dobrze, że nic przy sobie nie mieliśmy, bo dawno zostalibyśmy z tego doszczętnie ograbieni. Ludzie wyrywają sobie rzeczy na oczach innych i nikt nic z tym specjalnie nie robi. Schowaliśmy się tu, bo w nocy po mieście szlajają się różne elementy. Mieli racje. Jest na swój sposób spokojnie i to miejsce daje ukojenie, ale Szara dzielnica to część Podziemia, którą szybko musimy opuścić. Chcieliśmy się dostać do Średniej, ale tam widocznie jest więcej strażników. Zostalibyśmy złapani. Żeby wtopić się w tłum będę musiał zacząć gdzieś pracować. Zdobędę wtedy mieszkanie. Ukryję ich i przy następnym znaczeniu niemowląt postaram się ukraść znacznik i dla nas. Oby to miejsce przyniosło nam spokój.
CZYTASZ
SERUM
Science FictionTRYLOGIA. Osiągnęliśmy szczyt. Ona wynalazła lek na wszystko. Serum miało mutować nasze komórki i udoskonalać je. Mieliśmy zyskać kontrole nad całym potencjałem naszego mózgu. Mieliśmy być niepokonani. Natura nie mogła pozwolić, by jeden gatunek tak...