-...Czyli Bimak wyglądem przypomina zwykłą paproć tylko ma ostre bordowe ząbki na zakończeniach liści?
-Dokładnie. Dlatego jest taki zabójczy. Leczy się go naparem z Trojeści, więc nie jest ciężko się tego pozbyć. Liczy się czas. 6 dni po zakażeniu to maksimum jakiego się zwykle dożywa, przy czym już po 2 następuje mocne osłabienie organizmu.
-A skąd wiesz, że ktoś zatruł się Bimakiem?
-Paraliż ciała, niemożność wysławiania się, zaburzenia słuchowe, krwisty kaszel, zacięcia w kształcie trójkątnych wgłębień na ciele, które robią się z każdym dniem coraz bardziej bordowe. Te ostatnie to wizytówka Bimaku.- kończy Anya i uśmiecha się do mnie radośnie. Idziemy brukową, ciasną uliczką, pełną straganów. W takim tłumie ludzi łatwo zostać okradzionym dlatego jestem specjalnie czujna. Moja grupa podzieliła się na mniejsze jednostki. Ja wybrałam Anye do towarzystwa. Ben i Aspen mieli poszukać broni. Colton i Holden jedzenia, a Jack i Logan leków. Kręcimy się już od jakiś 30 minut i jak na razie nie mam żadnych narzędzi, jakich miałam szukać. Anya za to zrobiła ogromne zakupy. Kobieta zna każdy sklep i każdy zakątek w mieście, co w sumie nie jest dziwne- mieszka tu lata. Ludzie wydają się nie pamiętać już wczorajszego incydentu. Nie pamiętają mnie- wrzeszczącej psychopatki. Żyją w tym gwarze i nie zwracają na nic uwagi. Tak jak było kiedyś. 10 lat temu. Tak jak takie sceny działy się na co dzień, ale wraz z upłynięciem doby były wymazywane z pamięci.
-No dobra, ja mam wszystko nie wiem jak ty.- mówi i spogląda na mnie przelotnie wiążąc swoją siatkę. Wzruszam ramionami, bo nie mam nic. Nie zdążyłam wejść do żadnego sklepu. Rozmowy z moją ciotką są na tyle intrygujące, że jakoś nie chciało mi się oddzielać od niej nawet na sekundę. - Rozumiem. Czego miałaś szukać?
-Narzędzi?- mówię niepewnie i rozglądam się po straganach, na których powykładane są głównie warzywa, owoce i jakieś zioła.
-Dobra to idziemy do Carla.- mówi i mija mnie bez słowa tylko machając ręką, bym ruszyła za nią. Jest taka wprawiona w tym życiu. W gwarnym, szybkim życiu. Ja, mimo tysiąca niebezpieczeństw i mimo braku gwarancji jutra, żyje spokojniej. Na swój sposób ciszej. Paradoks?
-Ann..- zaczynam doganiając ciotkę.
-Słucham?- mówi nie spoglądając na mnie ani przez chwilę. Rozgląda się po zatłoczonej uliczce szukając najszybszego dojścia do celu. Przynajmniej na taką wygląda. Ludzie ocierają się o nas bez żadnych skrupułów. Przytłacza mnie to. Nie wiedzą co to przestrzeń osobista? Pół metra odstępu?
-Opowiedz mi coś o mamie...- słyszę ciche westchnięcie. Anya odwraca się do mnie przodem z uśmiechem. Znałam ją. Pamiętam ją. Miałam 7 lat kiedy to wszystko nadeszło. Jednak przez te ciężkie 10 lat, gdzie każdy dzień niósł ogrom zdarzeń, zapomniałam. To wszystko zamazało się w mojej pamięci. Pytając Ann o nią, nie chce słuchać tego czego wiem. Chce się dowiedzieć tego czego moja mama nie pokazywała nam. Jej prawdziwe oblicze, niezakryte matczyną troską. Nieskryte niczym. Tylko moja ciotka może to wiedzieć. Najbliższy współpracownik i siostra.
-A co chciałabyś wiedzieć?
-Wszystko czego nie wiedziałam? Laboratoria? E-27? Jak TY się tu znalazłaś?- kobieta przewraca tylko oczami. Zaplata ręce na piersiach i rozgląda się w koło.
CZYTASZ
SERUM
Science FictionTRYLOGIA. Osiągnęliśmy szczyt. Ona wynalazła lek na wszystko. Serum miało mutować nasze komórki i udoskonalać je. Mieliśmy zyskać kontrole nad całym potencjałem naszego mózgu. Mieliśmy być niepokonani. Natura nie mogła pozwolić, by jeden gatunek tak...