Jak uciec z własnej głowy? Jak uwolnić się od myśli? Czy da się nie myśleć? Siedzę wpatrzona w pasmo wirujących planet. Małych, dużych, niebieskich, wielokolorowych, czerwonych. Gdy wpatrzysz się w nie mocno widzisz, widzisz, co na nich żyje, co się tam dzieje. Widzisz wszystko, a oni nie wiedzą, że są obserwowani. Przyglądam się teraz planecie, która przypomina ziemię. Dopiero się narodziła, na moich oczach. Każda sekunda mojego życia to milion lat tam. Mimo upływu czasu dalej nie dostrzegłam zwierząt, roślin, jedynie wodę. Bezkresną wodę i kilka wysp, które są zielonymi biomami. To dopiero początki. Przyglądałam się chwile czerwonej wielkiej planecie, którą Logan nazwał upadłą. Mówił, że gdy tu przybył, była o połowę mniejsza, fioletowa z domieszkami żółci i różu. Była piękna, mglista. Wybuchła. Mówi, że powoli wymija swoje siostry na pasie i zbliża się do końca, gdzie obserwować ją będzie Bishak.
Najwyższy jaszczur, na jakiego wpadłam, to właśnie on. Bishak. Brat dwóch sióstr, Suravi i Basanti. Suravi wydaje się być o wiele bardziej otwarta i łagodna niż Basanti. Cała trójka rodzeństwa Reptiliańskiego pochodznia jest wobec mnie nieufna. Nie mówią dużo. Zasadniczo w większości przypadków jedynie na siebie syczą i przepychają się przy strumieniu gęstej, jaskrawo żółtej cieczy. Bishak cały dzień je tylko jeden owoc z drzewa za wzgórzem i pije jedno wiadro wody, które przynosi mu Basanti. Obserwuje ciągi planet, które są i w jednej chwili uświadczają swojego końca. Nie wiem dlaczego to robi z takim zawzięciem. Sama jednak od czasu, gdy dowiedziałam się o tym miejscu czegoś więcej, nie mogę odejść od pasma.-Uważaj, bo to uzależnia.- mówi siadająca obok mnie Kaya. Spoglądam na nią przelotnie. Dziewczyna ma na sobie kombinezon, który otrzymał każdy członek CrewK. Nie jest przepocony, brudny, we krwi. Jest czysty, jak łza. Podobnie, jak mój. Ten ubiór sprawia, że wspomnienia o misji w Golden Meadow stają się nieprawdopodobnie odległe. Jakby nigdy nas nie było w bazie wojskowej.
-Pamiętasz cokolwiek?- pytam z nadzieją, chociaż już wiem wszystko. Po tym, jak Logan i rodzeństwo włochatych bestii opuściło nas, dyskutowałyśmy jak tu trafiłyśmy? Co to za miejsce? Jak się stąd wydostać? Potem każda z nas testowała na każdy możliwy sposób, czy ta druga jest iluzją, klonem, czy prawdziwym człowiekiem. Albo jest świetną aktorką, albo to naprawdę ona. Tak, jak Logan.
-Tyle, co ty. Złapało mnie, wciągnęło. Potem czułam się gnieciona, aż straciłam przytomność. Obudziłam się dopiero tutaj, w pustce. Znalazł mnie ten twój Logan i potem pojawiłaś się ty.
-Widziałaś...
-Tak. Obydwa rodzaje. Szczerze wole te cienie, od moich zjaw, które wyparłam. Widziałam ojca i Rose. Nie czuje tutaj bólu, ani tęsknoty. Wszystko jest takie...
-Ja też.- mówię wzdychając ciężko. Już tak mocno nie skupiam się na wirujących w pasie planetach. Dalej jednak, z nadzieją, szukam swojego domu, który gdzieś tutaj musi być. -Nie rozumiem. Powinnam była bezwarunkowo umrzeć...- zaczynam kontemplować. Wypiłam Serum. Nic nie jest w stanie mnie uratować od śmierci, a jednak jestem. Cała i zdrowa.
-Jak każde z nas. Ten twój Logan wyjaśnił mi dlaczego żyjemy.- Dziewczyna podnosi koszulkę, odkrywając mi niewielki obszar jej brzucha. Tułów jest cały połamany, pozgniatany, wygięty. Robię się z miejsca blada i czuje, jak jelita wyrzucają w stronę przełyku wcześniej zjedzone owoce.
-Kaya...
-Połamało mnie podczas wciągania. Nie czuje bólu, ani łamania. Nie umrę. Ciało jest jedynie zdeformowane i takie pozostanie, dopóki mnie nie złożą.
-Jakim cudem?
-Pustka niweluje każdy ziemski efekt. Dlatego hybrydy nie mogą przejść transformacji i kontrolują swoje przemiany. Dlatego Reptilianie są jedynie nieufni, a maź, którą cię Bishak łaskawie obdarzył nie wypaliła ci dłoni. To ich jad. Zabija w kilka chwil. Dlatego Valerie jeszcze nie rozpłynęła się w nicości.
CZYTASZ
SERUM
Science FictionTRYLOGIA. Osiągnęliśmy szczyt. Ona wynalazła lek na wszystko. Serum miało mutować nasze komórki i udoskonalać je. Mieliśmy zyskać kontrole nad całym potencjałem naszego mózgu. Mieliśmy być niepokonani. Natura nie mogła pozwolić, by jeden gatunek tak...