-Krążymy tak od kilku godzin. To bez sensu Kaya.- rzucam zgaszona. W labiryncie jesteśmy już naprawdę długo. Nie wiem czy kilka, czy kilkanaście godzin, ale wiem, że wszystko mi się straszliwie dłuży. Ciągle ściany, zakręty i pola, które staramy się omijać. Labirynt miejscami prowadzi w dół, miejscami lekko się wygórza. Nie wiem, gdzie jesteśmy, za to moja towarzyszka wygląda na całkowicie zorientowaną w przestrzeni. Otoczenie nabiera dodatkowych elementów, lecz dalej jest nużąco podobne do siebie, na każdym przebytym odcinku.
-A co innego mamy do roboty?- pyta naburmuszona Rosjanka, dalej idąc wzdłuż ciemnych ścian, naszej przeszkody.
-Po prostu idźmy przed siebie..- sapię zrezygnowana. Czego w zasadzie się spodziewałyśmy? Że korytarze są tak łatwo połączone? Że miniemy kilka zakrętów i szczęśliwie się połączymy? Już dawno powinnam zrezygnować z takiego myślenia.
-To właśnie robimy.- odpowiada mi nieco ciszej Kaya. Już od dłuższej chwili nie słyszymy Alexa i reszty. Albo przestali nas nawigować, albo oddaliłyśmy się dostatecznie, by zgubić naszych towarzyszy. Podłoże, zaczyna się nieznacznie pochylać. Schodzimy w dół, a korytarze naprawdę stają się tunelami . Już nie widać białego, ostrego światła lamp. Teraz nad nami górują podłoża innych korytarzy. Dochodzi do mnie, w jak zawiłej konstrukcji się znajdujemy. Aż ponownie moją głowę przeszywają bolesne prądy. Doznaje mroczków i nim się obejrzę opieram się o ścianę labiryntu. Moja twarz zostaje opleciona przez delikatną, jak jedwab, roślinność. Kaya mnie nie widzi. Idzie pewnym krokiem przed siebie. Dostrzegam, jak po ciemnym suficie, z różnych dziur w ścianach zaczynają wychodzić dziwne cienie. Czy to dalej moje majaki?
-K..a..Kaya!- próbuje krzyknąć, ale mój głos potęguje ból. Co się ze mną dzieje? Mam problem ze skoncentrowaniem wzroku. Obraz jest rozmazany. Dziewczyna się odwraca, a ciemne istoty szybko wbiegają do swojej jamy.
-No masz!- mówi ciemno włosa i podbiega do mnie. Pomaga mi złapać równowagę, chwilę trzyma za rękę, a ja staram się dostroić ostrość obrazu. Kiedy wreszcie mi się to udaje, dochodzi do mnie, że nie ma żadnej dziury w ścianie, ani czarnego cienia. Tunel oświetla pomarańczowe światło lamp. Pewnie sama rzuciłam ten cień. Wzdycham ciężko.
-Już jest okej!- mówię machając rękoma. Ból głowy mija, a ja znów zaczynam czuć się normalnie.
-Nie świruj, Brice.- mówi Kaya, a w jej głosie słyszę nutę przerażenia. Boi się, że zostanie sama, lub co gorsza,że będzie odpowiedzialna za mnie.
-Nie masz problemów z koncentracją? Nie łapią cię zawroty i bolesne ściski w głowie?
-Nie?- odpowiada pytająco dziewczyna.- A myślałam, że to ja bardziej ucierpiałam.- kwituje wzdychając ciężko.
-To tobie leciała krew z uszu.- odpowiadam uśmiechając się.
-I na tym wszystko się skończyło.
-Słabiej słyszysz.- wspominam.
-A ty nie?- chce odpowiedzieć, że słyszę dobrze, ale czy jestem tego taka pewna? Nie zwróciłam na to uwagi. Skoro Kaya czegoś nie słyszy i ja również, to nie znaczy, że tylko jedna z nas może być przygłucha. Obydwie poddałyśmy się działaniu wysokich dźwięków. Dziewczyna widząc, jak głęboko zastanawiam się na odpowiedzią mówi wreszcie.
-Chodź. Musimy szybko złapać się z innymi. Maisha powie ci, co się dzieje w twojej głowie.
-O ile żyje.- mówię ogarnięta nagłą falą przygnębienia. Kaya przez chwilę patrzy na mnie zmieszanym wzrokiem, po czym odpowiada sucho.
CZYTASZ
SERUM
Science FictionTRYLOGIA. Osiągnęliśmy szczyt. Ona wynalazła lek na wszystko. Serum miało mutować nasze komórki i udoskonalać je. Mieliśmy zyskać kontrole nad całym potencjałem naszego mózgu. Mieliśmy być niepokonani. Natura nie mogła pozwolić, by jeden gatunek tak...