Siedzimy przy ognisku. Bagna wydają się być podejrzanie spokojne. Czujnie nasłuchuje. Odpoczywam na obrzeżach ogromnego koła. Jest nas blisko dwadzieścia osób. Może nawet ponad. Część poszła spać, część stoi na warcie, a reszta siedzi i nasłuchuje. Chwile temu zdałam sobie sprawę, że na misji jest również Gregor. Mężczyzna pełni role pomocnika Alexa i Richa. Sam był przecież w straży. Nie dostrzegłam go. Dupree zgłosił go do misji, gdy ja odpadłam z drużyny. Greg zgodził się zająć moje miejsce. W cytadeli widziałam go tak mało. Miał być członkiem gwardii. Tymczasem przeniesiono go do oddziału samobójców. I to po części moja wina. Pohukiwania sów, delikatny wiatr i koncert świerszczy sprawiają, że czuje się osamotniona. Colton wraz z dwoma innymi chłopakami poszli na zwiad. Pierwszy to Nickolas Reeduis. Jest w moim wieku. Młodszy od Coltona o rok. Od razu znalazł wspólny język z Colem. Są od siebie tak różni. Nick może kilka centymetrów wyższy. Mniej masywny. Bardziej wyluzowany. Drugiego chłopaka jeszcze nie znam. Wiem tylko tyle, że jest bardzo nieśmiały i na zwiad poszedł tylko po to, by być z dala od grupy. Roznosił ze mną broń. Nazywa się chyba Rob. Na wartach stoją już od godziny Suesanne Valdorff, wysoka miodowo-włosa dziewczyna, Cooper Dawson oraz Arthur i Christian. Bliźniaki, obydwaj pochodzą z Japonii, ale przenieśli się na rok przed końcem świata do USA. Są bardzo głośni i najwyraźniej nierozłączni. Mówią, że rodzeństwo zawsze będzie łączyła ta specjalna więź. To wyczucie. Połączenie, które kiedy rozerwane, da o sobie znać. Wypatruje Maishy. Nie widzę jej dalej. Czuje taką pustkę. Taki brak. Dziewczyna widziała się ze mną kilka razy, po tak długim czasie rozłąki i co? I nic więcej się nie dzieje. Misje, muty, oni i cała Cytadela jest cały czas przed nami, a ja odczuwam jej nieobecność. Jakbym jej nigdy nie znalazła.
-Dobra teraz twoja kolej Rose.- rzuca dziewczyna o kasztanowych włosach. To Elie. Gramy w ''kilka słów o sobie''. Pomysłodawcą tej idiotycznej zabawy był oczywiście jeden z bliźniaków. Arthur. Jestem pesymistycznie nastawiona do tego przedsięwzięcia, gdyż nie lubię słuchać, ani zdradzać obcym niczego osobistego. Odkrywa się w ten sposób wiele słabych punktów, a to pierwszy przystanek do grobu. Przykładowo? Elie jest najbliższą przyjaciółką Isabell. Nawiązały niezwykłą więź już podczas treningów, a to tylko dlatego, że pierwsza szuka właścicielki, a druga sługusa. Isabell jest ponurakiem. Lubi być pierwsza, lubi rządzić i górować. Ma dość specyficzną urodę. Kanadyjską. Ciemne włosy, ciemna skóra, idealnie wystrzyżone czarne, jak smoła brwi. Nie jest jednak typem królewny. Zdecydowanie nie porównałabym jej do Aspen. Jest typem dominującym. Wie czego chce, ale jest taka, tylko gdy ma zasilacz, a jej zasilaczem jest właśnie Ellie. Ta z kolei przy Iss wydaje się być wyblakłą kartką papieru. Nie ma tak specyficznej urody jak Iss, tak ostrych rysów twarzy i tej wyrazistości. Ginie w swojej zwyczajności, a pewność siebie czerpie z pewności Isabell. Jak je zniszczyć? Wystarczy, że się je oddzieli. Iss nie będzie miała swojego poklaskiwacza, a Ellie swojej bezpiecznej podpory. Innym przykładem będzie Ines. Wyeksponowała swoją naiwność i niepewność. Wystarczy, że kilka osób rzuci w jej stronę obelgą, a jej trzęsące się ręce załatwią wszystko. Co więcej, wyznała czego boi się najbardziej. Pająki. To kolejna rzecz, jakiej jej wrogowie mogą się chwycić. Gdy Nick i Colton byli jeszcze z nami zaobserwowałam, że pierwszy nie może być gorszy od swojego obecnego przyjaciela. Gdy Colton objął mnie, tamten objął Sue, co pokazało słabość dziewczyny do niego. On jest jej słabym punktem. Gdy Cole został zawołany do Adlera, ten poszedł nieproszony za nim. Jaka jest jego słabość? Wszystko to, czego nie będzie mógł mieć, będzie jego słabym punktem. Rozpraszaczem. Arthur jest zależny od Christiana i na odwrót. Bliźniacza więź jest ICH słabym punktem.
-No to wiecie, że będę asystować Kayi podczas przeprogramowywania kursu Vita708B na kurs do bazy obcych.
CZYTASZ
SERUM
Science FictionTRYLOGIA. Osiągnęliśmy szczyt. Ona wynalazła lek na wszystko. Serum miało mutować nasze komórki i udoskonalać je. Mieliśmy zyskać kontrole nad całym potencjałem naszego mózgu. Mieliśmy być niepokonani. Natura nie mogła pozwolić, by jeden gatunek tak...