Miłość w czasach zagłady... [1/4]

3.3K 85 12
                                    

Nastała nowa era

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nastała nowa era. Łowcy smoków wzbogacają się o kolejne łby i skóry smoków. Wszystko co dobre ulega ciemności. To nie świat, który znamy. Tamtej rzeczywistości już nie ma. Teraz liczy się walka. Miłość jest zakazana. Miłość jest zła. Miłość niszczy. Tutaj nie ma miejsca na stare mity o dobrych smokach. Jest tylko cierpienie, ból i śmierć. Trzy odczucia, które mogą czuć ludzie. Wszystko inne zostało zakazane. Nastały nowe czasy. Czasy, gdzie rządzić będzie mrok. Czasy, gdzie życie można wygrać.

Witamy na Walkach Smoków!!!

You would never hurt me...

Cisza. Wszechogarniająca wszystko cisza. I ciemność. Wszędzie, dookoła. Strach czający się gdzieś za plecami. I wróg. Ukryty gdzieś w kącie. Nagła jasność. Muszę przyzwyczaić oczy do czegoś nowego. Zajmuje mi to kilka sekund. Cisza ustępuje. Zajmują ją głos wrzawy, oklasków i krzyku. Tego przerażającego krzyku. Wtedy w głowie słyszysz tylko jedno - ''Witamy na Walkach Smoków''. Nie ma dwóch czy więcej smoków walczących na arenie. Jesteś tylko ty przeciwko bestii. Nowe rządy, nowego wodza wprowadziły też pewną zasadę. Walczysz ze smokiem najbardziej ci znanym. Na którym najbardziej ci zależy. Tak jest zabawniej. To bawi Drago.

Patrzę w górę. Na miejscu wodza stoi czarnowłosy mężczyzna o wielu bliznach na twarzy. Przy nim leży łeb smoka. Czaszkochrupa. Przecieram twarz by wyzbyć się bólu i strachu. Przy owym mężczyźnie stoi blondynka. Skuta w łańcuchy. Na jej policzku w słońcu pobłyskuje szkarłatna rana. Od uderzenia.

Czas zacząć - szeptam do siebie.

Rozglądam się po arenie. Po mojej prawej stronie dostrzegam kątem oka delikatny ruch. Odwracam się w tamtą stronę by stanąć oko w oko z ''bestią''. Z cienia powoli wyłania się czarne, ogarnięte nocą i mrokiem stworzenie. Smok posuwa się z gracją. Gdyby nie jego zielone, mocno zwęrzone źrenice mógłbym uznać, że jest on nie groźny. Ale to tylko zmyłka. On potrafi zabić. I choć byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, to nie ma już większego znaczenia. Albo on, albo ja.

''Nie zabiłem go, bo był tak samo przestraszony jak ja. Patrząc na niego, widziałem samego siebie.''

Jego oczy nie wyrażają nic. Nie ma w nich tego co było zawsze. Szczęścia, radości, nadziei. Nie wyrażają też cierpienia ani złości. Są puste. Kontrola Alfy działa nadal. Nie ma przerw. Nie ma nieraz końca. Wykonuję powoli krok w tył. Z przodu trzymam wyciągnięte ręce, tak jakby to coś miało zmienić. Patrzę ''bestii'' prosto w oczy.

- Szczerbatek.

Słowa nikną gdzieś w przestrzeni. Rozbłyskują w zenicie dnia. Brzmią trochę jak szept. Moje usta są suche. Oblizuję je dwa razy językiem, lecz to nie przynosi żadnych efektów. W gardle czuję drapanie. Takie lekkie. Trochę jak pazury ''bestii'', a trochę jak ostrze Drago. Oczy stają się wilgotne, powoli wypełniają się łzami. Żadna z nich jednak nie spływa mi po policzku. Serce rozrywa strach. Boję się. Naprawdę. To nie jest żadnym kłamstwem. Jestem dorosły. I boję się. Nie o siebie, ale o rodzinę. O nich wszystkich. O całą moją osadę, która przecież jest teraz pod władzą Drago. Nie jest już moja. Ani mojego ojca. Wielki Stoick Ważki nie żyje, jego prochy płyną gdzieś na wietrze. Morze pochłonęło pewnie sporą ich ilość, resztę przechwycił ogień...
Smok zaczyna warczeć coraz głośniej, nie zatrzymując się otwiera powoli paszczę. Wszystko jest chwilą. Nasze życie składa się z milionów, miliardów, a nawet biliardów chwil. Biliardy sekund, które dał nam Odyn. I co? Tak właśnie nam je odbiera? Dookoła milknie cały krzyk, cała wrzawa... Wszystko staje się ciszą. Cała moja uwaga zwrócona jest ku smoku. Jego zwęrzonych oczu i gotowych do strzału. W jego gardle pojawia się niebieska mgła.

- Czkawka!

Otrząsam się jakby z transu. Pośród coraz głośniejszego tłumu wyłapuję krzyk blondynki zakutej w kajdany i pobitej. Ocieram szybko twarz i poruszam się coraz szybciej odchodząc w tył. Do moich uczu coraz szybciej zaczynają napływać łzy.

Szczerbatek nie jest ''bestią''. Nigdy nie był ''bestią''. To Drago przejął nad nim kontrolę i nad wszystkimi smokami z wioski. Utrzymał ludzi w przekonaniu, że smoki to złe i nienawiste stworzenia. Że nie możemy im ufać, a co gorsza wpuszczać ich do naszego życia, bo z niego nie pochodzą. Są wrogami.

- Szczerbatku. Nie pozwól na to.
Smok warczy gniewnie, ale nieco opuszcza paszczę.
- Szczerbatku. Nie skrzywdzę cię.
Zęby zamykają się ze szczękiem, jakby były z kamienia. Oczy wężą się jeszcze bardziej. Źrenice są niczym czarne kreski.
- Szczerbatku. Nie daj się kontrolować.
Kilka kroków w kierunku smoka trwają wieczność. Jeden, dwa, trzy, cztery... Ciągną się w nieskończoność.
- Szczerbatku. Pamiętasz o mnie?
Dłoń położona na łbie smoka. Na łbie ''bestii''. Cisza na całej arenie. Oczekiwanie Drago.
- Szczerbatku. To ja.
Ciche pomrukiwanie, ciche oczekiwanie.
- Szczerbatku. To ja, Czkawka.
Cisza.
- Szczerbatku. Jesteś moim przyjacielem.
Pomruk. I cisza. Kolejny i znów cisza. Brzęcząca w uszach.
- Szczerbatku. Jesteś moim najlepszym przyjacielem.
Powolne, długie rozszerzanie się źrenic. Powolne, długie oczekiwanie. Ręka wciąż spoczywająca na łbie. Mokra od łusek. Ale też przyjemnie zimna. Ciepło rozrywające serce. Uśmiech wywołany tak małym gestem.
- Szczerbatku. Kocham cię.

Oczy i policzki mokre od łez. I nagle. Dziki krzyk. Rozwcieczony Drago. Dźwięk uderzonej dłoni o czyjeś ciało. Głuchy upadek blondwłosej dziewczyny na podest. Wszystko w jednej chwili. Skok na grzbiet smoka. Szybki zryw do lotu. Szybki start. Smok strzelający plazmą. Dostanie się do nieprzytomnej dziewczyny. Szybkie wciągnięcie ją przed siebie na grzbiet. Chwycenie pięcioletniej dziewczynki i potężne uderzenie strzydłami. Strzały i lot o ogromnej prędkości. Wszystko jak z filmu. Wszystko jak z fikcji. Wszystko w zwolnionym tempie.

*

Lot nie jest równy. Lot jest bardzo niewygodny. Lot jest niebezpieczny. Szczerbatek leci bardzo szybko. Drago i jego ludzi są już blisko. Czuję ich za plecami. Czuję ogień ich smoków i ich oddechy pachnące popiołem. I nagle dotyk. Czuję dotyk. Dotyk Astrid. Obudziła się. Patrzę na nią, a ona tylko kiwa głową. Nie muszę pytać. Ona twierdzi, że wszystko w porządku, ale nic nie jest w porządku, musimy uciekać. Uciekać przed czymś co może nas zabić. Nie zabiłem smoka. Nie potrafiłem. Nigdy nie potrafiłem tego zrobić. Szczególnie nie teraz, nie po tylu latach. Nagle jakby poderwanie w powietrzu. Strzała wbija się w ciało smoka. Szczerbatek wydaje z siebie, gardłowy, pełen bólu dźwięk. Powoli zniża lot. Szybko schodzimy z niego, a ja przyglądam się jego ranie. Skrzydło jest uszkodzone. Niezdolne do dalszego lotu. Wszędzie wokół znajdują się drzewa. A gdyby tak...? Nie to nie da żadnego rezultatu. Ukrycie smoka, prawie konającego z bólu? To nie przyniesie nam nic. Nie zyskamy także czasu. Drago jest coraz bliżej. Szczerbatek wskazuje na ciemność pośród drzew. Karze nam uciekać, ale ja nie potrafię zrobić kroku naprzód. Nie potrafię go tu zostawić. Z gardła smoka wydobywa się pełen rozkazu jakby krzyk. Mamy uciekać. Słyszę coraz blizej inne smoki. Złe smoki.

- Szczerbatku. Nigdy byś mnie nie skrzywdził. Wrócę. Obiecuję.

Biorę na plecy dziewczynkę, a Astrid patrzy na mnie z bólem. Ja spoglądam ostatni raz na smoka i odbiegam razem z blondynką. Gdy jesteśmy kilkadziesiąt metrów dalej rozlega się okrutne warczenie. Konanie. I cisza.

Teraz naszą drogą jest las.
Naszym życiem ucieczka.
Naszym domem cierpienie.
Będziemy uciekać.
Bo tak kazał nam smok.
Smok, który był moim największym przyjacielem.
Smok, który uratował mi życie...
I życie mojej rodziny...
Będę mu dłużny...
Po wsze czasy...

~*~

No i jak? Nie za bardzi Was rozpieszczam? Next co prawda miał być najwcześniej w czwartek, ale z racji tego, że opowiadanie wymaga napisania tylko ostatniej części to postanowiłam Wam je pokazać. Przygotowane są 3 części na 4, więc i tak nieźle. Opowiadanie mogliście widzieć na jakwytresowacsmoka.wikia.com , mam tam konto, więc komuś się mogło obić się o oczy 😋

Mam nadzieję, że się podoba i mam taką małą prośbę - W piątek o 13 mam konkurs, trzymajcie za mnie kciuki 😘

the greatest gift is love || hiccstridOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz