Nie pozwolę Ci spaść...

2.2K 98 20
                                    

- Czkawka! - krzyknęłam, przepychając się przez tłum wikingów. Przepraszałam tyle razy, jednak nikt nie chciał dopuścić mnie do jeźdźca i jego smoka. Ponad Wandalami ujrzałam czarne stworzenie, usłyszałem jego skomlenie, jak za straconym przyjacielem. Poczułam jak pieką mnie powieki, jak oczy zapełniają się łzami. - Czkawka! - krzyknęłam ponownie, jakbym chciała żeby mnie usłyszał i przedarł się przez tych wszystkich gapiów.
- Astrid? - usłyszałam głos za plecami. Odwróciłam się szybko, dostrzegając Ereta, stojącego kilka kroków przede mną. Szybko zmniejszył jednak odległość między nami i przechodząc obok mnie rozpędził towarzystwo, które zebrało się wokół Czkawki. Ludzie rozeszli się szybko w swoje strony. Wtedy go dostrzegłam. Raczej jego zakrwawione, skatowane ciało, leżące bezwładnie na prowizorycznych noszach. Trzech mężczyzn próbowało ułożyć go w jak najlepszej pozycji, by już więcej nie cierpiał. Chłopakowi było to chyba jednak obojętne. Jego oczy były zamknięte, wydawały się być mniejsze niż zwykle. Szybko odwróciłam się z krzykiem na ustach i wpadłam na Ereta, który nie myśląc długo przytulił mnie do siebie. Moim ciałem wstrząsnął niepohamowany szloch. Łzy płynęły nieprzerwanie. Zamknęłam oczy, ale okropny widok nie zniknął. Mimo ogarniającej mnie ciemności i uczucia osamotnienia, widziałam go i jego krew, wysychającą na ciepłym piasku...

***

     Eret chodził po pomieszczeniu w tę i z powrotem. Ja siedziałam oparta o ścianę, naprzeciw drzwi do pokoju chłopaka, do którego przenieśli go trzy godziny wcześniej mężczyźni. Szczerbatkiem zajęli się jeźdźcy pod przewodnictwem Śledzika i choć odzyskał on świadomość, nie wrócił do formy. Nie przyjmował pokarmów, ani wody. Nie potrafili mu pomóc. Jego jedyne lekarstwo leżało teraz we własnym pokoju, walcząc o życie, o kolejny oddech. Drzwi lekko skrzypnęły, pobudzając moją uwagę. Spojrzałam w górę, ale nic nowego się nie wydarzyło. Kilkakrotnie próbowałam wejść do środka, ale każda z tych prób zakończyły się niepowodzeniem. W pokoju znajdowała się Gothi. Dołączyła do niej również Valka i moja matka, oraz jakaś kobieta z Berk, której nie znałam za dobrze. Wiedziałam tylko, że ma na imię Rosa i, że potrafi leczyć ludzi, co trochę mnie pocieszało. Miał dobrą opiekę, dobrzy ludzie się nim zajmowali, a jednak brakowało tam mnie. Wstałam na chwiejnych nogach, czym zwróciłam uwagę Ereta na moją osobę. Popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Musisz mnie wpuścić - wyszeptałam w jego stronę. Patrzyłam jednak na podłogę, nie potrafiłam spojrzeć w jego oczy. W niczyje oczy. Pragnęłam ujrzeć teraz tylko oczy Czkawki. Chciałam żeby popatrzył w moje przez sekundę. To wszystko. Chciałam zobaczyć przebłysk nadziei. A wszystkim co dostrzegałam była drewniana deska.
- Nie mogę, Astrid - odparł przepraszająco. Spojrzałam na niego tylko na sekundę i to wystarczyło, by przelał na mnie swój ból.
- Błagam cię, Eret - zaszlochałam i zakryłam usta dłonią. - Tylko na minutę. Chcę go zobaczyć – wykorzystałam  jego chwilową nieuwagę i odepchnęłam go na obok. Rzuciłam się na drzwi, nie przewidziałam jednak tego, że będą one zamknięte od środka na klucz. Szarpałam się z klamką, nie starając się być nawet cicho. Nie obchodziło mnie to. Miałam tylko jeden cel - dostać się do środka. Kilka minut później moja siła ustała, a ja osunęłam się na ziemię i oparta o drzwi, ukryłam twarz w dłoniach. Chwilę później poczułam jak ktoś pomaga mi wstać. Nie otwierałam nawet oczu, ale pozwoliłam się podnieść i znieść na dół. Poczułam na skórze podmuch wiatru, lecz pozostawałam grzeczna w czyiś ramionach. Dopiero kiedy nieznajomy ułożył mnie w łóżku, dostrzegłam niewyraźny kształt Ereta. Przykrył mnie szczelnie kocem i wyszeptał:
- Prześpij się, to Ci dobrze zrobi - po czym wyszedł.
Ułożyłam się wygodnie i walcząc ze zmęczeniem wreszcie odpłynęłam do innego świata, świata gdzie dwoje młodych ludzi ścigało się na swoich smokach - Nocnej Furii i błękitnym Śmiertniku Zębaczu...

the greatest gift is love || hiccstridOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz