UWAGA! Opowiadanie zawiera niecenzuralne słowa!
,,Ale jeśli mnie oswoisz moje życie się rozjaśni. Poznam odgłos kroków różnych od wszystkich innych. Inne kroki sprawiają, że kryję się pod ziemią. Twoje kroki wywołają mnie z nory, jak muzyka." *
Gothi po raz kolejny zamieszała tajemniczą miksturę w małej miseczce i dosypała kolejne zioła. Czkawka patrzył na nią przez cały czas, z dokładnością obserwując co robi i co podaje jego dziewczynie. W pewnym momencie starsza kobieta stwierdziła, że lek jest już gotowy i podeszła bliżej blondynki. Podniosła delikatnie głowę dziewczyny i wlała jej do ust zawartość miseczki. Astrid zakaszlała głośno, wybudzając Czkawkę z rozmyśleń. Rzucił zdenerwowane spojrzenie w stronę Gothi, kobieta jednak je zignorowała i usiadła w kącie pokoju, oglądając runy. Szatyn zbliżył się do nieprzytomnej dziewczyny, zauważając jej ból. Skrzywiła się i ponownie zakaszlała. Nie otworzyła jednak oczu, by ukazać ich piękny blask Czkawce.Minęło już pięć dni odkąd się nie obudziła. Pięć dni, które dla Czkawki były czasem ciągłego niepokoju. Próbowali już wszystkiego. Organizm Astrid się nie poddawał, chłopak bał się jednak jednego – że w razie czego nie zdąży się z nią pożegnać. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego ukochana może tak po prostu odejść. Dlatego prawie w ogóle nie wychodził z domu. Przekazał obowiązki i tymczasową władzę Valce, która doskonale się w tym zajęciu odnajdywała. Porzucił również szkolenie Jorun, która była z tego powodu bardzo niezadowolona. Eret obiecał, że zajmie się jej nauczaniem, ale nie była zainteresowana i wycofała się. Dla Czkawki była to ciężka próba, jednak został przy swoim i zignorował nachalną dziewczynę.
— Astrid to główny generał Berk, jest drugą z najważniejszych osób na wyspie, ale czy to jedyny powód by zrywać umowę z Torrenami? — zapytał jeden z radnych Rady Berk.
— Przecież ja niczego nie zrywam. Przypisałem jej Ereta, ale zrezygnowała. Nie mogę jej zmusić, by chodziła na zajęcia. To jej wybór — sprostował na spokojnie Czkawka, mając nadzieję, że to koniec głupich pytań. Był to jednak dopiero początek.
— Trzeci nauczyciel w ciągu tygodnia? To nie jest lekka przesada? — zadał pytanie tym razem Ivar. — Skoro ją, wodzu, przejąłeś, może powinna skończyć szkolenie pod twoim nadzorem?
— Zdaję sobie sprawę z tego co robię, co chwilę zmieniając jej nauczyciela, jednak na razie najważniejsze dla mnie jest zdrowie Astrid i pragnę dla niej tego co najlepsze. Moje miejsce zajmie moja mama, która do pewnego czasu będzie podejmować wszystkie decyzje. — Powiedział.
— Ta twoja dziwka zawsze będziesz ważniejsza od całej Berk? — zapytał Ivar. Czkawka zacisnął dłonie w pięści, tak, że aż kostki mu zbielały. Wstał gwałtownie i dopadł wikinga. Pociągnął go w górę i uderzył pięścią w twarz. Trzydziestolatek zawył z bólu i niemal natychmiast oddał cios. Nie trafił jednak, gdyż szatyn zrobił unik i kopnął chłopaka w brzuch.
— Czkawka! — krzyknęła Valka, chcąc uspokoić syna, jednak jej nie słuchał. Był jak w transie. Jeśli chodziło o jego rodzinę nie widział nic poza jej ochroną i dobrem. Nagle poczuł jak obejmują go czyjeś silne ramiona i odciągają od leżącego na ziemi Ivara.
— Uspokójcie się obydwoje — usłyszeli głos Ereta. Czarnowłosy odwrócił Czkawkę w swoją stronę i popatrzył na niego z powagą. — Idź do Astrid, wszystkiego dopilnujemy.
— Taa... Idź, uciekaj do tej swojej suki! — krzyknął Ivar, wstając powoli. Szatyn był już gotowy na powrót go zaatakować, ale przytrzymała go tym razem Valka.
— Zamknąć go w więzieniu — wydała polecenie, a dwóch wikingów, przyglądających się całej scenie złapała mężczyznę i wyprowadziło.
— Jesteś strasznie słaby, Czkawka! Stoick był o niebo lepszy. Co to za wódz, który nie potrafi zadbać o swoich ludzi?! Mamusia nie zawsze będzie ci mogła pomoc! — krzyczął jeszcze po drodze. Czkawka zamknął oczy, czując jak opada z sił.
— Nie daj się prowokować. Idź do Astrid i opiekuj się nią — wyszeptała mu na ucho Valka i pocałowała delikatnie w głowę. — Jak tylko się wybudzi wszystko się poukłada.
— A co jeśli nie? Co jeśli ona po prostu ma umrzeć? — zapytał i popatrzył z powagą na matkę. Po policzkach ciekły mu łzy.
— Nie mów tak i nie wierz w to. Ona przeżyje — powiedziała cicho.
— Obiecujesz? — zapytał. Nie odpowiedziała jednak. Spuściła tylko wzrok. — No właśnie.
CZYTASZ
the greatest gift is love || hiccstrid
FanfictionJedyna, prawdziwa, bezkresna miłość. O tym chciałam zawsze pisać, gdy myślałam o Czkawce i Astrid. To dlatego powstała ta książka - aby zebrać multum pomysłów i przedstawić je czytelnikom. Jest dla Was. Zachęcam do czytania. Myślę, że każdy znajdzie...