Bring you back

1.1K 72 5
                                    

Uwaga! AKCJA DZIEJE SIĘ PO JWS3! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ 😊
(ogólnie polecam po obejrzeniu filmu)


I feel alive just watching you breath

You're the only one that my soul needs

— Valka! — odwróciła się w stronę, z której usłyszała głos i zauważyła zmierzającego w jej kierunku Ereta. Mężczyzna trzymał w dłoniach jakieś kartki papieru, ale nie zdążyła się przyglądnąć co to było, gdyż schował je do torby. Wyglądał na lekko zestresowanego i zdezorientowanego, co nieco ją zdziwiło. Poczekała jednak na niego i gdy podszedł, ruszyli razem w stronę placu budowy twierdzy na wyspie.

— Coś się stało? — zapytała, zaniepokojona dziwnym zachowaniem jeźdźca.

— Od samego rana szukam Astrid, pytałem już chyba wszystkich na wyspie, nikt nic nie wie. Miałem nadzieję, że od ciebie czegoś się dowiem — odparł szczerze, rozglądając się jeszcze, jakby mógł dostrzec blondynkę.

— Niestety nic nie wiem. Może jeszcze śpi?

— Nie ma jej w namiocie — powiedział.

— Jakaś poważna sprawa?

— Całkowicie. Miała zaplanować warty i pomóc w budowie twierdzy. Czkawka mówił coś o jej niezawodnych planach. Chciałem z nią o tym porozmawiać, jednak jeszcze nie udało mi się na nią wpaść.

— Na pewno szybko się znajdzie. Pytałeś Czkawkę? — zapytała spokojnie, jednak brunet zdecydowanie zaprzeczył.

— To ja to załatwię, a ty idź do twierdzy, tam bardziej cię potrzebują — odparła i każdy z nich ruszył w swoją stronę.

Poprzedniego dnia

— Czkawka? — zapytała cicho Astrid, odchylając materiał, który służył jako wejście do namiotu wodza. W dłoniach niosła ciepłą zupę, która nawet jeszcze parowała delikatnie i rozsiewała wokół zapach świeżych ziół. Dziewczyna dostrzegła go siedzącego przy stole, rysował coś na mapie, a wokół leżało jeszcze kilka otworzonych na różnych stronach ksiąg.

— O, cześć Astrid — powiedział nagle ją zauważając. Postawiła miskę z zupą na stole, a następnie stanęła za Czkawką i pochyliła się, przytulając do jego pleców.

— Przyniosłam ci taką małą kolację. Greta zrobiła ją dla Wandali i oczywiście dla ciebie, ale się nie zjawiłeś, dlatego zobowiązałam się dostarczyć ci ten posiłek, a przy okazji przyszłam porozmawiać. — Wódz wyczuł w jej głosie początkowo radość, jednak nikła ona z każdym słowem. Kiedy spojrzał na dziewczynę, patrzyła ona w jeden punkt, z najdujący się naprzeciw niej.

— Hej, co jest? — zapytał, widząc jej przygnębioną minę. Westchnęła tylko i oderwała się od niego, siadając na krześle obok.

— Nic, po prostu dziwnie się czuję z tym wszystkim — odparła całkiem szczerze, patrząc mu w oczy.

— Co masz na myśli, może wyłączając sprawy Berk? Bo wiem ile każdego dnia poświęcasz naszym planom czasu, jak się w to wszystko angażujesz, widzę, że nierzadko cię to przerasta, ale nigdy się nie skarżysz. — Odparł, a Astrid jedynie przytaknęła. Znał ją nie od dziś. I ona o tym wiedziała, jednak to, że to zauważał nie miało dla niej większego znaczenia. Takie było życie, a ona chciała mu pomóc. Nurtowały ją jednak o wiele poważniejsze sprawy, z którymi powoli nie potrafiła sama sobie poradzić.

— Co z naszym życiem, Czkawka? — zapytała tak cicho, że niemal jej nie usłyszał. — Co ze smokami, ze ślubem, z naszym wspólnym życiem?

the greatest gift is love || hiccstridOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz