Astrid szła wraz z Heather do portu. Przyjaciółki rozmawiały ze sobą, co chwilę chichocząc. Za nimi podążał Szczerbatek, skakał z radości, jakby dostał rano podwójne śniadanie. Przyjaciółki ubrane były w letnie sukienki, pogoda była wręcz wymarzona na spokojną kąpiel w jeziorku. Obie jednak na coś czekały. A ich myśli zajmowały ukochane osoby.
- Jak myślisz, wrócą niedługo? - zapytała czarnowłosa, spoglądając na blondynkę. Ta skinęła głową z uśmiechem.
- Na pewno. Czkawka zawsze dotrzymuje słowa, a nawet jeśli nie, to wcześniej pisze - uspokoiła ją.
- Szczerbatek też nie może się już doczekać - odparła Heather, śmiejąc się ze skaczącego przy nich smoka.
- Tęskni za nim. Ja też. Tęsknię za jego uśmiechem, za jego oczami, które patrzą na mnie z troską, za ciepłem jego ramion - rozmarzyła się Astrid. - I ku zdziwieniu chyba wszystkich, tęsknię za jego wybrykami w powietrzu, za odwagą kiedy skacze ze Szczerbatka i sam chce wzlecieć.
- Że też mu na to pozwalasz. Nigdy nie zapomnę kiedy wrócił do domu i nie wiedział, że dowiedziałaś się o jego wypadku właśnie podczas jednego z tych jego ,,lotów". Pokłociliście się. Coś się zmieniło? - zapytała Heather, patrząc z powagą na przyjaciółkę. Ta tylko pokręciła przecząco głową, po czym po prostu powiedziała:
- Nadal się o niego boję. Za każdym razem, ale zrozumiałam, że nie mogę trzymać go na uwięzi. Muszę zacząć ufać jemu i Szczerbatkowi. Przecież on go zawsze złapie. Czkawka tłumaczył mi na czym polega głęboka więź ze smokiem. Tłumaczył, że nie potrafi zrezygnować z tego uczucia. Jest wolny, a ja nie mogę go trzymać jak w klatce. To nie w porządku. Bardziej boję się, kiedy jest sam, z dala od domu, na morzu.
- Wikingowie powinni kochać morze.
- Wikingowie powinni je poskramiać. Wsłuchiwać się w brzmienie fal, odczytywać wskazówki ze słońca i wiatru. Słyszeć słowa Njorda, kiedy kołysze spokojnie żaglami. A my wolimy czuć wiatr ze włosach, kiedy przecinamy chmury. To sprawia nam radość. Smoki nauczyły nas czuć coś więcej niż szczęście. Mamy wolność, nie taką polityczną, ale swoją własną, duchową. - Powiedziała blondynka i popatrzyla na chmury nad nimi. - I ja wiem, że gdziekolwiek Czkawka teraz jest, właśnie za tym tęskni najbardziej.Kilka godzin później do portu zaczęły nadpływać pierwsze statki. Astrid jednak jeszcze nie dostrzegła swojego męża. Równie dobrze mogła polecieć do niego na Wichurce, ale postanowiła zaczekać. Czekała od trzech tygodni. Została na lądzie i wypatrywała go na kolejnych knarach. Zmartwił ją fakt, że nie dotarł jako pierwszy, pozostawała jednak cierpliwa. Dopiero po długich trzydziestu minutach zszedł z jednego ze statków i stanął na pomoście, bacznie obserwując wyspę. Uśmiechnął się i powitał wikingów, Radę Starszych i matkę. Wtedy ujrzał ją. Stała w tłumie wraz z Heather, żywo o czymś dyskutując. Jego czarnowłosa przyjaciółka go dostrzegła, lecz ten szybko położył palec na ustach, by go nie zdradziła. Inni również poznali jego zamiary i nie zwracali na niego uwagi. Kiedy podszedł wystarczająco blisko, objął Astrid od tyłu, jego ramiona oplotły jej talię, a usta znalazły się na jej policzku. Dziewczyna zareagowała szybko. Zaatakowała wodza, nie wiedząc, że to w rzeczywistości on. Czkawka szybko puścił blondynkę i zgiął się pół, otaczając brzuch swoimi ramionami. Astrid odwróciała się momentalnie i zakryła usta dłonią.
- Odynie, Czkawka strasznie cię przepraszam. Nie wiedziałam, że to ty - wódz wyprostował się i choć wciąż czuł ból, roześmiał się.
- Moja wina. Powinienem pamiętać, pogłaskać po włosach i być w zasięgu wzroku, prawda kochanie? - zapytał ze śmiechem, a dziewczyna przewróciła tylko oczami. Wiedziała, że żartuje. Mogłaby poudawać obrażoną, ale nie potrafiła. Za bardzo cieszyła się jego obecnością, faktem, że znów jest w domu. Już mieli się pocałować, kiedy pomiędzy nich wskoczył czarny, niczym noc, smok. Czkawka zaśmiał się, witając się z najlepszym przyjacielem.
- Ja też się cieszę, że cię widzę, mordko - pogłaskał smoka po pysku i przelotnie musnął moje usta swoimi wargami. - Stęskniło się moje smoczątko? - zapytał stworzenie, które podskoczyło kilkakrotnie w górę. Czkawka, Astrid, Heathera i wszyscy wokół zaśmiali się, widząc szczęście smoka.
- Milady, masz ochotę na lot? - spytał blondynkę i podał jej rękę. Dziewczyna zachichotała i pokiwała twierdząco głową.
- Z tobą zawsze - odparła i usiadła przed chłopakiem na smoku. Chwilę później wzbili się w niebo. W stronę wolności...
CZYTASZ
the greatest gift is love || hiccstrid
FanfictionJedyna, prawdziwa, bezkresna miłość. O tym chciałam zawsze pisać, gdy myślałam o Czkawce i Astrid. To dlatego powstała ta książka - aby zebrać multum pomysłów i przedstawić je czytelnikom. Jest dla Was. Zachęcam do czytania. Myślę, że każdy znajdzie...