I still love you

1.7K 68 9
                                    

I swear to love you all my life
Hold on, I still need you

Impreza w twierdzy trwała od dobrej godziny, ale wikingom niewiele było trzeba, by dobrze się bawić. Jeźdźcy siedzieli przy jednym ze stołów, żywo rozmawiając. Wśród nich brakowało tylko Czkawki, który zapewne siedział w domu nad papierami oraz Astrid, która zniknęła na parkiecie z nowopoznanym wikingiem. Blondynka odkąd pojawiła się w twierdzy nie mogła znaleźć sobie miejsca. Głównym powodem była z pewnością dość ostra wymiana zdań pomiędzy nią a wodzem. Poszło o to co zwykle z tą różnicą, że dziewczyna miała wszystkiego serdecznie dość, dlatego wygarnęła szczerze chłopakowi co o tym wszystkim sądzi i wyszła trzaskając drzwiami. Do tej pory związek trzymał się zaledwie na cienkiej nitce, a teraz chyba już po prostu się rozpadł.

W każdym razie Astrid postanowiła dobrze się bawić. Podeszła do stołu i chwyciła kubek pełen słodkiego miodu. Zwykle piła z Czkawką, teraz jednak nie chciała nawet o tym myśleć. Chciała o nim zapomnieć choć na jeden wieczór. Po chwili oblizała wargi i odstawiła na stój puste naczynie.
— Może chcesz zatańczyć? — usłyszała za sobą i odwróciła się w stronę męskiego głosu. Przed nią pojawił się wysokiej postury wiking. Był wyższy i lepiej zbudowany niż Czkawka. Jego błękitne oczy błysnęły ciekawością, a jakimś stopniu także pożądaniem. Astrid uśmiechnęła się szeroko i skinęła głową. Mężczyzna objął ją w talii i przyciągnął do siebie, kołysząc nimi przy delikatnej muzyce. Była to stara kołysanka, która często gościła pomiędzy skocznymi kawałkami, grających w kącie muzyków. Astrid popatrzyła na swojego partnera. Zauważyła, że był on totalnym przeciwieństwem Czkawki. I choć dziewczyna nie chciała myśleć o wodzu, nie mogła powstrzymać się do porównania go z facetem, który właśnie z nią tańczył. W końcu szatyn nie raczył nawet zjawić się na zabawie. Nie miała mu tego za złe, bo nie chciała go widzieć, jednak jakaś głęboko ukryta w niej część chciała, by przyszedł.
— Wyglądasz ma smutną — zagadnął niebieskooki, patrząc na nią z troską.
— Mała sprzeczka, ale nie chcę o tym gadać — odparła i ścisnęła mocniej ramię blondyna. Mężczyzna odkręcił ją wokół jej osi, a następnie przyciągnął do siebie bardzo blisko. Astrid czuła się dziwnie w tym uścisku. Do tej pory tylko Czkawka miał prawo tak mocno się zbliżać. Dziewczyna nie chciała jednak być niemiła i odtrącić gościa.
— W ogóle nie przedstawiłem się. Jestem Håkon — powiedział niebieskooki i podał towarzyszce kubek z miodem. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
— Astrid.
— Piękne imię — odparł miło mężczyzna. — Tak, jak i jego właścicielka.
— Pochlebca — zaśmiała się cicho i sięgnęła po kubek ze słodkim trunkiem, kiedy usiedli przy stole.
— Może trochę. Po prostu mówię jaka jest prawda — uśmiechnął się Håkon i dolał sobie słodkiego trunku. Astrid także go nie żałowała. Przechyliła kubek i oblizała usta. Mężczyzna przyglądał się temu gestowi, czując jak serce uderza ze zdwojoną siłą. Ta dziewczyna była taka piękna, a on taki spragniony, że zrobiłby dosłownie wszystko, żeby spędzić z nią choć jedną noc.
— Ten miód jest cudowny — zachwalał wiking. Dolał dziewczynie trunku i z uśmiechem patrzył na pije łapczywie. Kiedy skończyła stuknęła naczyniem z hukiem, uśmiechając się przy tym szeroko. Håkon wiedział, że wiele nie potrzeba, by dziewczyna straciła kontrolę nad samą sobą. Wstał i pociągnął ją za sobą, do tańca. Astrid nie miała nic przeciwko. Chwyciła wikinga za ramiona, a on objął ją lekko w pasie. Poczuł większą swobodę, kiedy dziewczyna zaczęła głośno się śmiać i chwiać na nogach. Wiedział jak działa alkohol, dlatego uśmiechnął się triumfalnie i ośmielił zjechać dłońmi trochę niżej. Dziewczyna nie zwróciła na to większej uwagi i po prostu dalej bawiła się w ramionach wikinga. Håkon uśmiechnął się, a po chwili pociągnął Astrid w stronę stołu. Usiadł na długiej ławie. Blondynka, nie chcąc opuszczać miłego towarzysza wieczoru, przysiadła na jego kolanach. Położyła pewnie dłonie na jego torsie. Mężczyzna uśmiechnął się i sięgnął po kufel, wypełniony po brzegi słodkim miodem. Upił zaledwie kilka łyków, kiedy Astrid wyrwała mu z dłoni naczynie i sama opróżniła je do końca. Otarła niechlujnie usta, przytulając się do Håkona.
— Dobrze, że ze mną jesteś — mruknęła cicho.
— Też się cieszę. — Odparł jeszcze trzeźwo myślący mężczyzna. Nie miał wyrzutów sumienia z powodu dziewczyny. W końcu sama doprowadziła się do takiego stanu. Co więcej uważał, że sama powinna zdawać sobie sprawę z konsekwencji. Bez chwili zastanowienia podwinął delikatnie koszulkę Astrid, wsuwając dłoń. Zadrżała lekko, czując na gorącej skórze coś zimnego, ale nie odepchnęła tego od siebie. Co więcej, zamruczała cicho, wprost do ucha wikinga. Håkon pochylił się, a po chwili zaczął obsypywać jej szyję mokrymi pocałunkami. Wojowniczka nie wyglądała na niezadowoloną. Sama nie pozostała dłużna znajomemu. Jej dłoń niebezpiecznie zbliżyła się do spodni Håkona. Właśnie na to liczył. Dłoń blondyna znalazła się niebezpiecznie wysoko. Palcami zahaczył już o przepaskę okalającą jej biust, kiedy nagle zostali od siebie rozdzieleni.
— Odwal się od niej — warknął Czkawka, nagle zjawiając się przy prawie nieprzytomnej Astrid i jej nowym znajomym, który popatrzył na niego wilkiem.
— Bo co? Co mi zrobisz? — zapytał prowokująco Håkon i gwałtownie wstał z miejsca. Blondynka stanęła za nim, jakby nigdy nic i uśmiechnęła się szeroko. Nie zdawała sobie nawet sprawy z tego co się dzieje. Blondyn nagle pociągnął ją przed siebie, przykładając jej nóż do gardła. Czkawka zamarł w bezruchu, patrząc na kolejne kroki nieprzyjaciela. Nagle cała twierdza skupiła swoją uwagę na rozgrywającą się scenę. Do tej pory nikt nie zwracał szczególnie uwagi na bawiącą się Astrid. No może oprócz Sączysmarka, który w końcu zawiadomił wodza, bojąc się o przyjaciółkę. Sam nie był w stanie, by przeciwstawić się wikingowi.
— Jej się to podoba — powiedział i wsunął dłoń pod koszulkę dziewczyny. Astrid westchnęła cicho i zadrżała. Czkawka poczuł jak wypełnia go uczucie obrzydzenia. Wzdrygnął się i dał znak Szczerbatkowi. Nie zamierzał pozwolić na choć jeszcze jeden ruch tego mężczyzny. Smok szybko zareagował, rzucając się nagle na mężczyznę, uwalniając tym samym blondynkę. Do końca nie wiedziała co się stało, ale nie była tym specjalnie zmartwiona. Czkawka mruknął i pociągnął ją w swoje stronę.
— Idziemy do domu.
— Nie musisz być zazdrosny — mruknęła zadziornie, przysuwając się do niego gwałtownie. Jej dłoń powędrowała do spodni chłopaka, zdecydowanie za nisko. Astrid poparzyła na Czkawkę z pożądaniem wypisanym na twarzy i stanęła na palcach, by złączyć ich usta razem. Wódz nie zdążył jej od siebie odsunąć, kiedy poczuł nagle jej wargi. Ten pocałunek nie był jednak ani romantyczny, ani przyjemny. Smakował mocnym alkoholem. Czkawka przerwał go niemal natychmiast, po czym otoczył dziewczynę ramieniem i skierował się do wyjścia z twierdzy. Astrid nieco mu to utrudniała. Nie dość, że słabiała się na nogach, to jeszcze próbowała go uwieść. Mimo że był na nią cholernie zły, to nie potrafił jej tutaj tak po prostu zostawić. Wiedział, że nie panuje nad sobą, a mógłby znaleźć się ktoś taki jak Håkon i po prostu to wykorzystać.

the greatest gift is love || hiccstridOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz