Dedykacja dla całego ludu z Małopolski, szczególnoe dla terenów tarnowskich. Mamy pierwszy śnieg!!!
Druga dedykacja dla beSmile_ , która nie ma śniegu... Bidulka moja 😍Spadł pierwszy śnieg. Z zaskoczenia i ku niezadowoleni niektórych wikingów, którzy nie byli w ogóle przygotowani na wielkie mrozy i biały puch pokrywający każdy skrawek ziemi. Stoick siedział w domu, przy palenisku i obserwował jak Wandale zbierają drewno z szop i zanoszą do domów, by je ogrzać w ten chłodny poranek. Nagle usłyszał kroki na schodach oraz śmiech roznoszący się po całym domu. Spojrzał w stronę zabawnych głosów i ujrzał po chwili swojego syna - Czkawkę wraz z Astrid, jego dziewczyną. Oboje mieli na sobie ciepłe ubrania. Dziewczyna zarzuciła dodatkowo na swoje plecy biały płaszczyk. Jej dwa warkocze były nierówno zaplecione, wódz domyślił się, że robił je Czkawka.
- Gdzieś się wybieracie? - zapytał, a młodzi dopiero wtedy zauważyli jego obecność. Czkawka odchrząknął i podał Astrid buty, które leżały obok drzwi.
- Na dwór. Smoki muszą się trochę wyszaleć. A co, coś się stało? - wyjaśnił i sam ubrał buta na grubą skarpetkę prawej nogi, patrząc wciąż w stronę ojca.
- Nie. Cóż, bawcie się dobrze. Będę wieczorem - odparł i ubrawszy swoje futro wyszedł na zewnątrz. Czkawka tylko wzruszył ramionami i pociągnął na dwór zamyśloną Astrid, która czując dłoń jeźdźca na swojej uśmiechnęła się szeroko.- Ochraniaj mnie Szczerbatek! - krzyknął Czkawka kryjąc się za smokiem. Usiadł na śniegu i zaczął lepić ze śniegu kulki. Razem z Astrid i innymi jeźdźcami postanowili urządzić sobie bitwę na śnieżki. Każdy skrywał się w jakimś punkcie w wiosce. Nieraz dostał śnieżną kulką jakiś przypadkowy przechodzień. I jak na razie wszystkie te "wypadki" kończyły się śmiechem. Czkawka wychylił się zza grzbietu smoka i w tej samej chwili dostał czymś zimnym z głowę od tyłu. Odwrócił się szybko, ale ujrzał tylko białe futro swojej dziewczyny powiewające za nią kiedy biegła między domami. Uśmiechnął się i wymierzył w Sączysmarka, który prawdopodobnie nie widział go ze swojego "ukrycia". Czkawka wycelował i trafił w brzuch przeciwnika. Czarnowłosy zasyczał głośno i padł na śnieg, przeklinając pod nosem. Brunet natomiast zaśmiał się, ale podszedł do przyjaciela podając mu pomocną dłoń. Na to ten drugi wykorzystał sytuację i pchnął syna wodza wprost w zaspę.
- Ha! No i kto tu jest górą? - Smark wybuchnął śmiechem i popatrzył na Czkawkę z wyższością. Wtem sam został wepchnięty w kolejną zaspę. Chwilę później spojrzał na siłę, która go weń popchnęła, a na tle słońca ujrzał piękną blondynkę z rozpiętym białym płaszczem. Czkawka wygrzebał się szybko z zaspy chcąc ją zaatakować i odpłacić się za wcześniejszą kulkę. Wstał jednak zbyt szybko nie biorąc pod uwagę zlodzonej drogi i jego metalowej, lewej nogi dlatego poślizgnął się i wpadł wprost na dziewczynę, która wraz z nim przewróciła się na ośnieżony grunt.
- Ała - jęknęła kiedy chłopak upadł na nią. Szybko jednak wstał i otrzepał się podając dziewczynie rękę.
- Wybacz - Astrid wstała powoli czując pulsujący ból wewnątrz głowy. Syknęła cicho, a widoczność przysłoniły jej czarne mroczki. Do tego zaczęła kichać. Czkawka przeraził się stanem dziewczyny i podtrzymał ją by nie upadła. - Wszystko w porządku?
- Możemy iść do domu? - zapytała cicho, korzystając z jego pomocy.
- Jasne - odparł szybko chłopak i trzymając dziewczynę pod ramię zaprowadził ją do siebie. Za nimi poszedł potulnie Szczerbatek.W chacie było ciepło. Czkawka wszedł wraz z Astrid do środka i powoli podszedł wraz z dziewczyną do paleniska. Posadził poszkodowaną na kanapie, a sam przeszedł do kuchni by zaparzyć im ciepłą herbatę z miodem. W międzyczasie wyciągnął z szafki ziółka na bół głowy i rozpuścił je z ciepłą wodą. Niezwłocznie zaniósł je Astrid, która usiadła podkulając pod siebie nogi. W jej oczach chłopak dostrzegł łzy. Usiadł obok i podał jej kubek z naparem. Dziewczyna upiła łyk i skrzywiła się czując na języku gorzki smak lekarstwa, chłopak w tym czasie zdjął blondynce buty i okrył ją kocem.
- Przyniosę ci jakieś suche ubrania - wyszeptał, pocałował krótko Astrid i znikł w swoim pokoju. Wrócił po kilku minutach niosąc w ręce swoje spodnie i koszulę. Dziewczyna wzięła je i skierowała się w stronę łazienki. - Pomóc ci? - spytał kiedy blondynka wstając lekko się zachwiała.
- Poradzę sobie - uśmiechnęła się do chłopaka i weszła do małego pomieszczenia po prawej stronie od drzwi wejściowym. Przebranie się zajęło jej pięć minut, w czasie których Czkawka przygotował ciepłe napoje, dorzucił drewna do ognia i przyniósł dwa kolejne koce. Sam również się przebrał.Astrid wyszła z łazienki. Czkawka siedział już na kanapie czekając na nią z cierpliwością. Dziewczyna podeszła do niego i usiadła mu na kolanach opierając się częściowo o chłopaka, a częściowo o boczne oparcie mebla. Czkawka okrył ją od razu kocem by nie zmarzła i podał w dłonie kubek z herbatą.
- Mam głupie pomysły - powiedział cicho, patrząc prosto w ogień.
- Czyli nic się nie zmieniło - odparła ona wpatrując się w jego twarz. Miała wielkę ochotę po prostu go pocałować.
- Przepraszam cię za to.
- Cóż, wypadki chodzą po ludziach. Nie gniewam się - powiedziała po prostu, a chłopak spojrzał teraz na nią, w jej oczy, zagłębił się w niebieskich tęczówkach, zatonął w nich niczym statek w czasie sztormu.
- Kiedy powtórka? - zaśmiał się i musnął czoło wojowniczki swoimi ustami. Ta zamknęła oczy.
- Raczej nie prędko - odparła i zakryła nos dłonią by nie kichnąć na chłopaka.
- Zimno ci? - zapytał Czkawka, ale Astrid pokręciła głową. Brunet schylił się chcąc ją pocałować lecz dziewczyna położyła swoje palce na jego ustach, nie zgadzając się na pocałunek. Chłopak popatrzył na nią zdezorientowany.
- Chyba będę chora, przez te twoje zwariowane pomysły - powiedziała cicho i oparła głowę na klatce piersiowej chłopaka wsłuchując się w bicie jego serca, tak bardzo pasującego z jej własnym. Westchnęła cicho i zamknęła oczy. Nie zauważyła nawet jak szybko zasnęła otoczona bezpiecznymi ramionami ukochanego.Stoick wrócił do domu na wieczór, tak jak uprzednio poinformował Czkawkę. Otworzył drzwi i trzasnął nimi delikatnie chcąc je zakmnąć. Wszedł do salonu. Na kanapie spał Czkawka, a na nim owinięta kocem Astrid. Dziewczyna miała zatkany nos, co poznał po jej oddechu i była cała rozpalona. "Ładnie pobalowali" - pomyślał wódz i wyciągnął z ręki syna pusty kubek. Odstawił go na stolik obok i rozłożył zielony koc. Okrył szczelnie Czkawkę. Potom szybko pocałował go w czoło i powiedział młodym ciche "dobranoc". Pogłaskał Nocną Furię śpiącą nieopodal i sam skierował się do własnej sypialni. Kładąc się do łóżka pomyślał o Czkawce i o Astrid. O ich związku i uśmiechnął się, przypominając sobie swoją własną ukochaną - Valkę...
*~*
Ha! Napisałam os'a na odstresowanie przed konkursem.
Mam śnieg!!! Super, pomimo tego, że jutro zginę marnie wychodząc pod (pewnie nieodśnieżoną) górkę do szkoły 😂😂 Dobra, łapajcie nn! Następny niewiadomo kiedy, ale pewnie jakoś weekend.
Trzymajcie za mnie kciuki we wtorek 😘 Ważny dzień się zbliża!
Trzymajcie się ciepło... Herbatka z miodem to podstawa. Polecam!Astrisia
PS. Zdjęcie mojego autorstwa 😋
CZYTASZ
the greatest gift is love || hiccstrid
FanfictionJedyna, prawdziwa, bezkresna miłość. O tym chciałam zawsze pisać, gdy myślałam o Czkawce i Astrid. To dlatego powstała ta książka - aby zebrać multum pomysłów i przedstawić je czytelnikom. Jest dla Was. Zachęcam do czytania. Myślę, że każdy znajdzie...