Astrid, you have me...
Jeg vil være med deg.
Siempre será Hipo y Astrid.
Zawsze.Astrid od rana spędzała czas w Akademii. Postanowiła trochę potrenować, ostatnimi czasy miała zbyt dużo na głowie by oddać się temu zajęciu. Odkąd jeźdźcy wrócili na Berk minęły cztery miesiące. Każdy starał się odnaleźć w nowej sytuacji. W końcu po dwóch latach samowolki musieli przystosować się do porządku panującego na Berk. Musieli odnaleźć dla siebie zadania, które mogliby wykonywać, pomagając mieszkańcom wyspy. Śledzik wpadł na pomysł odtworzenia Akademii, co nie było głupie, a genialne. Myśl tę poparł Czkawka, którego ojciec zadręczał wciąż o przejęcie po nim władzy na wyspie. Chłopak jednak nie był na to wciąż gotowy. Uciekał z wyspy, przy okazji trafiając na nowe lądy i odkrywając nowe gatunki smoków. Nierzadko towarzyszyła mu Astrid, która stała się jedną z najważniejszych osób w jego życiu. Dalej był Sączysmark, który pomagał zazwyczaj rybakom i myśliwym. Bliźniaki za to jakoś specjalnie nie wyróżniały się pracą, ale Czkawka i tak cieszył się z faktu, że Berk stoi jeszcze na swoim miejscu.
Dziewczyna wykonała kolejny trafny rzut i uśmiechnęła się mimowolnie pod nosem. Wreszcie mogła wyładować swoje siły na treningu. Potrzebowała tego. Sama wstąpiła do Straży Berk, gdzie jej jedynym zadaniem było patrolowanie wyspy o wyznaczonych przez władzę odgórną porach oraz obrona mieszkańców przed zagrożeniem. Na szczęście na razie sytuacja taka się nie nadarzyła. Wichurka nagle podbiegła do głównego wyjścia i zaskrzeczała radośnie. Blondynka odwróciła się w tamtą stronę i ujrzała wchodzącego na arenę Szczerbatka, a za nim jego jeźdźca. Jej twarz natychmiast rozjaśnił uśmiech. Rzuciła topór kolejny raz w środek tarczy, po czym odgarnęła grzywkę z oczu. Kilka sekund później poczuła jak silne ramiona chłopaka oplatają jej talię, a przez jej ciało przeszedł lekki, przyjemny dreszczyk. Przymknęła powieki z rozkoszą, a już po chwili poczuła usta ukochanego na policzku. Odwróciła się w jego stronę i spojrzała w cudne zielone oczy ukochanego, po czym złączyła ich usta w namiętnym pocałunku. Przeniosła dłonie na jego kark, by pogłębić przyjemną pieszczotę. Lekko rozchylili usta, by ich języki mogły połączyć się ze sobą w cudownym tańcu przeznaczonym tylko dla nich. Czkawka przyciągnąl ją jeszcze bliżej. Wtedy, całkiem niespodziewanie usłyszeli cichy głosik.
- Co robicie? - natychmiast oderwali się od siebie, ciężko dysząc. Ich policzki momentalnie stały się czerwone, a przerażone oczy popatrzyły na małą, może sześcioletnią dziewczynkę, stojącą nieopodal i z zainteresowaniem patrzącą na nich. Czkawka odchrząknął, a Astrid starała się nie wybuchnąć śmiechem, popatrzyła na zmieszanego bruneta, który jakoś próbował wybrnąć z krępującej sytuacji.
- Nic takiego - powiedział, patrąc w bok.
- Ale wy... - zaczęła.
- To był tylko pocałunek - wyjaśniła małej Astrid, klękając przy niej.
- Ja też chcę! Ja też chcę! - zapiszczała sześciolatka i podniegla do Czkawki skocznym, pewnym krokiem. Chłopak popatrzył zdrezorientowany na Astrid, ta jednak uśmiechnęła się tylko, jakby zgadzając się na jedyne rozwiązanie zaistniałej sytuacji. W tej samej chwili Czkawka kucnął obok małej i cmoknął dziecko w czoło. Dziewczynka pisnęła zachwycona i wybiegła z Akademii, krzycząc po drodze:
- Czkawka mnie pocałował - jakby chciała wzbudzić zazdrość wśród koleżanek.
Nagle Astrid wybuchnęła niepohamowanym śmiechem. Wstała z ziemi i podeszła do tarcz, by powyciągać powbijane w nie topory. Brunet po chwili namysłu postanowił jej w tym pomóc. Kiedy znalazła się jednak w zasięgu jego dłoni, przyciągnął ją do siebie i musnął tęsknie jej ciepłe wargi.
- Nie poczułaś się przez chwilę zazdrosna? - zapytał szeptem i popatrzył jej w oczy.
- Tak trochę, najczęściej całujesz mnie w usta i policzki. Może czas to zmienić? - spytała cicho i poczuła jak chłopak dytyka ustami skóry na jej czole.
- Najlepiej od zaraz - rzucił i pociągnął ją w stronę smoków, które w tym czasie zabawiały się wokół areny.
- Przewidziałeś na dzisiaj jakieś szczególne atrakcje? - zapytała kiedy usiadł na Szczerbatku i podał jej rękę. Szatyn rzucił jej tajemnicze spojrzenie i popędził smoka w górę.
Słońce chyliło się ku zachodowi, a wiatr muskał twarze zakochanych, kiedy lecieli wśród chmur. Wszystko wydawało się być tak idealne jak cztery lata temu, jak dokładne cztery lata temu. Zmieniło się trochę życie, problemy, cele, ale nadal pozostawała ta sama miłość, uczucie, które za nic nie chciało wygasnąć w sercach młodych jeźdźców. Astrid oparła głowę o plecy Czkawki, tak jak robiła to za każdym razem, kiedy latali na jednym smoku. Uśmiechnęła się, wdychając jego zapach. Pachniał trochę lasem, ale przede wszystkim słoną bryzą. Teraz zdecydowanie większość czasu spędzał na lotach i odkryciach. Przy każdej nadarzającej się okazji wyrywał się z Berk, by spędzić czas w chmurach i było to całkiem zrozumiałe. A Astrid wiedziała, że nie ma sensu ściągać go na ziemię. On należał do nieba. Jego wolnością był wiatr we włosach, jej - topór w ręce. On polegał na słowach, ona na sile. I choć różnili się po wieloma względami, oboje zgadzali się w jefnym - chcieli zapewnić pokój między smokami a ludźmi i chcieli wreszcie być szczęśliwi.- Uwierzysz, że minęły cztery pełne lata od naszego pierwszego lotu? - zapytał chłopak po chwili milczenia. Astrid otworzyła szeroko oczy, nagle zdawając sobie sprawę z tego faktu.
- Czas mija bardzo szybko - westchnęła odruwając się od ciepłego ciała chłopaka i wyciągając ręce w górę, by musnąć opuszkami palców chmury nad nimi. Uśmiechnęła się, czyniąc ten gest.
- Do tego jesteśmy parą od czterech miesięcy. Nadal jakoś nie mogę w to uwierzyć - dodał ciszej i skierował się na jedną z wysp, leżących nieopodal. Wylądowali gładko, po czym Czkawka zszedł od razu ze smoka i usiadł na skraju klifu. Astrid podeszła do niego wolno i przysiadła się obok, podciągając nogi pod siebie i otaczając je ramionami. Jej głowa oparła się o ramię szatyna. Wyglądało to tak, jakby jej ciążyła.
- Dlaczego? Nigdy nie wierzyłeś, że spotka cię coś dobrego? - zapytała patrząc na zachodzące za horyzont słońce. Chłopak lekko się wzdrygnął. Owszem, przez cały okres dzieciństwa był niemal przekonany, że jego życie to jednak, wielka porażka, aż do dnia, w którym poznał Szczerbatka. To smok zrobił dla niego tak wiele. I to jemu zawdzięczał niemal wszystko. Czkawka westchnął cicho i urwał kilka ździbeł trawy, by zająć czymś ręce.
- Ojciec chce żebym został wodzem. To nie jest szczęście. Szczęściem stałaś się ty i Szczerbek. Szczęściem stał się Koniec Świata i nasi przyjaciele. Szczęściem stała się nasza milość. Zacząłem wierzyć dopiero kiedy wszystko zaczęło układać się od początku, jakoś wcześniej nie miałem chyba na to sił. - Wyszeptał i spojrzał na dziewczynę. - Ty jednak byłaś zawsze w moim sercu. Nigdy nie chcę cię z niego wypuścić. Należysz do niego od samego początku mojego życia, choć wtedy jeszcze nie zdawałem sobie z tego sprawy. - Dodał i zerwał błękitny kwiat, rosnący nieopodal. Delikatnie oderwał od niego listki i starannie włożył go w złote kosmyki jej blond włosów. Dziewczyna uśmiechnęła się, dziękując tym samym za prezent.
- Zawsze przy Tobie będę - wyszeptała po do ucha i z delikatnością musnęła ustami jego skroń. - Bez względu na wszystko. Kocham cię, Czkawka - jej oczy zaszkliły się od nadmiaru emocji, jakie nią targały.
- Ja ciebie też, Milady.
- Zawsze będzie Czkawka i Astrid - zaczęła i spojrzała w zielone oczy ukochanego.
- Zawsze - wyszeptał jej we włosy i pocałował ją w czoło. I trwali tak jeszcze przez chwilę. Siedząc w ciszy i chwytając jak najwięcej z chwil, kiedy mogli być po prostu razem.
Kurczaczki, skończyłam! Trochę późno, ale mamy Dzień Kobiet, a Wy laski macie co czytać. Dedykuję os'a każdej Lady czytającej te opowiadania! Trzymajcie się cieplutko i do następnego! ❤️PS. Zdjęcie mojego autorstwa
PSS. Za 4,5 godziny muszę wstać... Powodzenia dla mnie 😂
CZYTASZ
the greatest gift is love || hiccstrid
FanfictionJedyna, prawdziwa, bezkresna miłość. O tym chciałam zawsze pisać, gdy myślałam o Czkawce i Astrid. To dlatego powstała ta książka - aby zebrać multum pomysłów i przedstawić je czytelnikom. Jest dla Was. Zachęcam do czytania. Myślę, że każdy znajdzie...