- A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? Co wtedy?
- Nic wielkiego. Posiedzę tu sobie i na ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.Ogień powoli tlił się w wielkim palenisku na samym środku twierdzy. Wikingowie jak co roku świętowali Einherjar, przypadające na wiosnę. Święto poświęcone było wszystkim wojownikom, którzy zginęli w walce, a ich dusze zabrane zostały przez Walkirie. Wikingowie z klanu Wandali ze szczególną czcią wspominali między innymi wielkiego Stoicka Ważkiego, wspaniałego wodza wyspy Berk, poległego ponad dwa lata temu...
Blondynka siedziała przy ogniu. Jej problemem nie był chłód, jakby się na początku wydawało. Miała na sobie ciepłe futro, prawdopodobnie wilcze. Na twarzy gościł smutek i ból, oczy wyrażały cierpienie. Miało się wrażenie, że nikt nie zwraca na nią uwagi. Każdy z wojowników dosiadł się do wolnych stołów i albo jadł, albo żywo rozmawiał z sąsiadem. Dziewczyna jednak nie interesowała się ludźmi. Patrzyła wciąż w ogień. Ani razu nie uśmiechnęła się kiedy kowal opowiedział dowcip i cała sala popadła w śmiech. I mimo wyraźnego smutku, nie ''płakała''. Siedziała myśląc tylko o jednym, nuciła starą, nordycką pieśń...
*
Dołączyłam do Straży Berk. Razem z Wichurką postanowiłyśmy patrolować Berk razem z innymi strażnikami. W czasach pokoju nie było wiele pracy. Nasz patrol zaczynał się wcześnie rano, a kończył po dwóch godzinach. Później mogłam uczestniczyć w zajęciach w Akademii. Prowadził je najczęściej Czkawka albo Śledzik. Skierowane były one najczęściej dla młodych, przyszłych jeźdźców, jednak lubiałam spędzać tam czas. Przypominałam sobie swoje własne pierwsze kroki w kontaktach ze smokiem. Pamiętam jak Czkawka kazał nam czytać Księgę Smoków przed snem. Wtedy niezbyt mi się to podobało, po latach to deceniłam. Mieliśmy styczność z niejednym, groźnym smokiem, a jakoś wszyscy wyszli z tych spatkań bez szwanku. Z wyjątkiem Czkawki, ale tego mogę nie zaliczać.
Kończąc dzisiejszą wartę ruszyłam w stronę Akademii, wiedziałam, że zastanę tam ukochanego. Lubił towarzystwo dzieci. Odkąd został wodzem, miał coraz mniej czasu dla mnie, Szczerbatka czy Valki, ale Czkawka to nadal ten sam Czkawka, który skradł mi kiedyś serce...
- Przyszłaś się pouczyć? - rzucił na powitanie brunet z szerokim uśmiechem na twarzy. Natychmiast wszystkie dzieci zwróciły wzrok na mnie, stojącą przy głównej bramie. Skinęłam głową ze śmiechem i podeszłam bliżej by stanąć zaraz obok ukochanego. Ten musnął szybko mój policzek swoimi ustami, na co kilka dzieci przewróciło oczami z obrzydzeniem. - Dobra, powtórzcie sobie to co mówiłem. Zaraz do was wrócę - powiedział i odciągnął mnie na bok.
- Nie przeszkodziłam? - spytałam, a chłopak delikatnie mnie objął.
- No co ty? Nigdy mi nie przeszkadzasz - poczułam na szyi jego ciepły oddech i westchnęłam zadowolona. Nie potrzebowałam niczego więcej do szczęścia. Byle on przytulał mnie w nieskończoność. Nagle poluźnił uścisk i odsunął sie ode mnie na metr. - A, właśnie! Miałem ci powiedzieć. Po południu lecimy na jakąś wyspę. Dostałem wskazówki od jednego z wodzów. Podobno występuje tam jakiś nowy gatunek smoka - odparł podekscytowany, zaśmiałam się widząc go z takim wyrazem twarzy.
- Od którego z wodzów? - zapytałam, ale chłopak wzruszył tylko ramionami.
- Sam nie wiem. Podpis był zamazany, ale Astrid... nowy smok, może gatunek. To takie niesamowite, ponadto dawno nie byliśmy nigdzie całą drużyną. Każdy ma swoje zajecia. Ja jestem wodzem, ty wstąpiłaś do Straży, Śledzik stara się prowadzić Akademię, nawet Sączysmark coś tam pomaga... no, a bliźniaki to bliźniaki, choć jestem z nich naprawdę dumny... cała wioska jeszcze stoi na swoim miejscu. - Zaczęliśmy się śmiać. Owszem, miał rację. I nie mogłam się, nie zgodzić, bo sama byłam zbyt szczęśliwa, by zepsuć ten entuzjazm Czkawki.
- Przyjdziesz po mnie? - spytałam powoli wyscofując się z Akademii, wiedziałam, że dwudziestojednolatek ma jeszcze trochę na glowie, a nie chciałam zajmować mu dużej ilości czasu.
- Pewnie. Już się nie mogę doczekać - rzekł i ruszył spowrotem do dzieci, które zaczęły rozrabiać pod jego nieobecność. Uśmiechnęłam się i skierowałam w stronę domu. Musiałam przygotować się do drogi.
![](https://img.wattpad.com/cover/87969177-288-k151820.jpg)
CZYTASZ
the greatest gift is love || hiccstrid
FanfictionJedyna, prawdziwa, bezkresna miłość. O tym chciałam zawsze pisać, gdy myślałam o Czkawce i Astrid. To dlatego powstała ta książka - aby zebrać multum pomysłów i przedstawić je czytelnikom. Jest dla Was. Zachęcam do czytania. Myślę, że każdy znajdzie...