Osuszył czas mokradła krwi...

2.6K 75 15
                                    


Chcieli nas złamać.
- Na kolana!
Chcieli zabić w nas nadzieję.
- Myślicie, że ktoś wam pomoże? Jesteście żałośni, słabi. Jesteście odpadkami społeczeństwa. Jesteście niczym.
Chcieli odebrać nam miłość.
- Kochać? Co? Wasz spaprany kraj? Wasze kobiety? Miłość jest cholerną słabością. Nie macie czego kochać - krzyczał plując nam w twarze. - Was nie kocha NIKT!
Chcieli nas zabić.
Nie udało im się...

Nie udało im się to. Dobro, szlachetność, odwaga, głęboka wiara, miłość do rzeczy najważniejszych nigdy nie dają się na zawsze zniszczyć, spalić, unicestwić. Bo nie dotyczą tylko pojedyńczych, samotnych jednostek. Gromadzą i zawsze będą gromadziły wokół siebie zwykłych, może nie tak odważnych, ale dobrych ludzi.*

Karabin ciążył mi w rękach. Zimno przenikało do mojego ciało przez mundur. Odznaki poruszały się delikatnie na wietrze. Po twarzy spływały krople deszczu, choć przez chwilę nie byłem pewien czy to nie moje ciepłe łzy. Wzrok podążał za czarną trumną opasaną biało-czerwoną wstęgą i zasypaną bukietami kwiatów. Do uszu dobiegał jakiś szum. Być może były to słowa - nie rozumiałem. Stałem tam. Salutowałem w stronę zmarłego przyjaciela. Twarz była poważna. Oczy nie wyrażały uczuć. Ciało nie żyło.

- Nic nie jesz, nie pijesz. Dobrze się czujesz? - zapytał Smark i popatrzył na mnie ze zmartwieniem.
- Wszystko okay - odparłem zamyślony. - Myślę o Astrid.
- Nie martw się. Wrócisz do niej.
- Nie możesz być tego pewny, Smark jedziemy na wojnę. To nie jest jakaś zabawa. To gra. Na śmierć i życie - rzuciłem w jego stronę ze złością.
- Spokojnie. Jesteśmy przyjaciółmi. Damy radę. Razem.

- Dzięki, Smark. - Wyszeptałem w strugach deszczu.

Mieliśmy wrócić wszyscy. Miało nie być ofiar. Przyjaciele zawsze trzymają się razem. Byliśmy razem. W jednym oddziale, u jednego dowódcy. Obaj - zawodowi żołnierze. Obaj - mający do kogo wrócić mężczyźni. Obaj - nie wrócili. Na wojnie nikt nie gra fair. Wiedzieliśmy o tym, a mimo to zachwywaliśmy się nawet lekkomyślne. Jednak jego śmierć nie była spowodowana przez nasze zachowanie, a przez rozkaz dowódcy, złe obliczenia. Zaskoczeni przez wroga nie mieliśmy najmniejszych szans. Było nas piętnastu. Trzynastu zginęło na miejscu. Smarka postrzelili w ramię. Nawet teraz w głowę słyszę jego jęki. Później trafili w okolice serca. Ja natomiast dostałem poniżej lewego kolana - musieli amputować mi pół kończyny, jednak zastąpili ją protezą. Nie zauważam różnicy. Pamiętam kiedy wróciliśmy do obozu. Pamiętam, do dziś słyszę jęki Smarka kiedy opatrywali jego rany. Pamiętam jego ostatnie słowa skierowane do mnie, naszą ostatnią rozmowę:

- Wiesz co, Czkawka? Ty masz jednak cholerne szczęście - zaśmiał się. - Nic z tą moją kulą nie zrobią. I wiesz co? Cieszę się, że zginę jak prawdziwy mężczyna.
- Tobie tylko to w głowie - przewróciłem oczami. Kąciki jego ust uniosły się w lekkim uśmiechu.
- To był dla mnie zaszczyt mieć takiego przyjaciela jak ty. Pozdrów ode mnie wszystkich. Powiedz im, że mogą czuć się wolni. Uwierz, że ty możesz poczuć się wolny. Dziękuję.

A teraz przysypują jego ciało czarną ziemią. A teraz palą znicze na jego grobie. A teraz obsypują go kwiatami. A teraz modlą się za niego. Ja też robię to co oni wszyscy. A później odchodzę. Odchodzę by spełnić jego prośbę.

- Dziękuję, że mogłem poczuć się wolny.

czujemy się jak wszyscy
w salach operowych świata
nie wojna nie walka
ale człowiek wolny gdzieś

tęsknota zbudzona wyzwala
pragnienie móc żyć
normalnie żyć
i rozkoszować się pięknem tym **

*****

* Mirosław Krzyszkowski i Bogdan Wasztyl "Pilecki. Śladami mojego taty"
** Bronisława Romanowska-Mazur "La Donna è mobile" (wiersz pochodzący z książki "Łączniczki. Wspomnienia z Powstania Warszawskiego.")

Taki klimacik Święta Niepodległości. Opowiadanie stare, ale to moje klimaty, więc wrzucam. 😍 Do tego konkurs historyczny we wtorek to tym bardziej. Czytajcie, gwiazdkujcie, komentujcie 😘 I zapraszajcie na swoje blogi tak przy okazji, sama chętnie coś poczytam 😋

the greatest gift is love || hiccstridOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz