Du er fantastisk!

2.7K 75 12
                                    

Wesołego Snoggletog!

- Tata wstawaj! - mała dziewczynka wskoczyła na łóżko i zaczęła skakać po nim jak szalona. Mężczyzna śpiący spokojnie pod ciepłym futrem mruknął, przewracając się na drugi bok. Blondynka westchnęła cicho i usiadła naprzeciw bruneta patrząc na jego twarz, jego spokojny oddech, zamknięte oczy. W drzwiach stanęła nagle młoda kobieta przyglądając się dziewczynce. Ta spojrzała na nią i pokręciła przecząco głową. Dziewczyna zaśmiała się cicho i podeszła do śpiącego mężczyzny. Nachyliła się nad jego uchem i powiedziała:
- Wstawaj kochanie, bliźniaki zniszczyły twoją wczorajszą pracę w Twierdzy.
Brunet zerwał się szybko z łóżka, spoglądając z przerażeniem na ukochaną, która w tej samej chwili wybuchnęla śmiechem.
- Żartowałam! - odparla, uspokajając kołaczące serce mężczyzny, który przewrócił oczami i wstał. Podszedł do szafy i wyciągnął z niej ulubioną tunikę, zbroję i ciemno-brązowe futro.
- Zabawna jesteś, Astrid. Naprawdę. - Jego głos przybrał ponury i urażony ton. Blondynka musnęła delikatnie jego wargi swoimi, wywołując na jego ustach szeroki uśmiech.
- A tak na poważnie, pytał o ciebie Eret. Poprosił byś przyszedł jak najszybciej. A, i Czkawka... mam pewien pomysł - powiedziała Astrid, biorąc na ręce córeczkę. Dziewczynka oparła swoją główkę na jej ramieniu.
- Zamieniam się w słuch, jeśli to nie nowy przepis na yaknog... - zaśmiał się Czkawka. Dziewczyna miała wielką ochotę uderzyć ukochanego tak jak zawsze kiedy ją denerwował, ale postanowiła mu odpuścić i sama uśmiechnęła się delikatnie.
- Nieeee... To był kompletny nie wypał... Chodzi o to, że co roku spędzamy Snoggletog u twojej mamy - dziewczyna zaczęła i przygryzła delikatnie dolną wargę.
- To źle? - zapytał mężczyzna unosząc prawą brew w górę.
- Nie, nie źle... po prostu pomyślałam, że... no wiesz, może w tym roku u nas spędzimy święta, zaprosimy twoją mamę i Pyskacza. Zjemy jakąś małą kolację, a później pójdziemy po prostu do Twierdzy - wyjaśniła blondynka i postawiła na ziemi córeczkę, która o to cichutko poprosiła. Dziecko pobiegło na dół. Czkawka patrzył na ukochaną poważnym wzrokiem, zastanawiając się przez chwilę. - Nie, dobra, nie mówiłam tego. To beznadziejny pomysł i...
- To genialne! - wybuchnął nagle z uśmiechem na ustach. Przyciągnął do siebie żonę i pocałował ją gwałtownie. Ta lekko zaskoczona odwzajemniła gest i zarzuciła dłonie na kark mężczyzny, chcąc pogłębić pocałunek. Oderwali się od siebie po dłuższej chwili. Ich oczy spotkały się momentalnie. Patrzyli na siebie nawzajem napawając się ciszą pomiędzy nimi. Przez chwilę słyszeli bicie własnych serc.
- Nie chcę wam przerywać, ale wasze dziecko domaga się jedzenia - powiedział jakiś męski głos. Oboje odwrócili się w jego stronę i ujrzeli Ereta, stojącego i trymającego na rękach zapłakaną dziewczynkę.
- Och, chodź do mnie słoneczko - Astrid wyciągnęła ręce w stronę dziecka i odebrawszy córeczkę od przyjaciela, zeszła z nią na dół.
- Przyjdziesz? - zapytał czarnowłosy mężczyzna i podał Czkawce pożółkłą kartkę.
- Co to?
- Lista rzeczy, które miałeś dzisiaj wykonać. Zostawiłeś ją wczoraj w Twierdzy. Nie chciałem cię wczoraj nachodzić i tak byłeś już zmęczony - wyjaśnił, a Czkawka popatrzył na zapisane słowa. Niektóre były skreślone, zaznaczone jako wykonane, inne niestety nie zostały jeszcze naruszone.
- Dzięki - odparł brunet i spojrzał na przyajaciela. - Chciałeś mojej pomocy?
- Wszyscy o ciebie pytają od samego rana. Powinieneś dawno być w wiosce, by dopilnować najważniejszych rzeczy. Przygotowania trwają od świtu, a ciebie nie ma. Wyjaśniałem ludziom, że późno wczoraj skończyłeś i po prostu odsypiasz, ale wiesz do nich nie dociera. Są tak bardzo podekscytowani świętami, że nie widzą nic poza nimi...
- Zaraz, jak późno jest? - przerwał mu szybko brunet.
- Dochodzi południe - odparł beztrosko Eret. Czkawka szybko zerwał się na równe nogi, zabrał ze sobą ubrania i wszedł do małej łazienki. Przebrał się szybko i wyszedł po chwili gotowy do pracy. Razem z Eretem pożegnali Astrid i mąłą Siggy bawiącą się na dywanie przy kominku, po czym ruszyli by skończyć wszystkie przygotowania na dzisiejszy wieczór.

the greatest gift is love || hiccstridOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz