Bliscy

384 29 0
                                    

Położyłam Matt na podłodze obok Taviego.Chłopcy przyglądali się sobie nawzajem.

-Jaki on jest duży.-Zauważyła babcia.

-Ja ci mówię za niedługo zacznie mówić.-Mama usiadła obok mnie.

Cichy jęk wydobył się z ust małego Wilsona.Matt zabrał mu smoczek, ale malec od razu mu go odebrał.

-Gdzie ja mam ten drugi...-Suzy grzebała w torebce.Dzieci zaczęły się się uderzać.

-Matt..-Podniosłam go.

-Jak ty się zachowujesz.To twój kuzyn.

-Mam.-Blondynka podała mi czerwony smoczek.

Matt włożył go do buzi i zaczął ssać.

-Zadowolony?-Zaczął się wyrywać więc położyłam go na brzuchu.

-No już.

Odbijał się nogami od podłogi i sunął brzuchem po dywanie.

Aisha przygniotła go swoim ciałem.

-Nie zrobi mu nic?-Zaniepokoiła się Jenna.

-Nie.Ona się tak z nim bawi.

-Aha.-Przykryła kordłą śpiącą Noah.

-Gdzie moja księżniczka?

-Tutaj jestem tato.-Odparła Alison.

-A tak.Mówiłem o tej drugiej księżniczce.-Próbowałam powstrzymać uśmiech.

-Dobra.-Wstała Zack próbował jej pomóc, ale ona rzuciła go na kanapę.

-Zostaw mnie.-Zaczęła się rozklejać.

-Hormony.-Jęknął.

-Za ile poród?

-Tydzień.Równy.

-Jaka będzie płeć?

-Chłopiec.-Odparł.Zack  jest wampirem.Uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie reakcji rodziców na ten oto jak jej matka określiła skandal.Czyli dziecko  nie będzie czystym wilkołakiem.Zupełnie jak Matt.

-Tatuś nie pochwalił Alison?-Wujek Jason oparł się o fotel.

-Nie.

-Ha..też bym tak zrobił.

-Przypominam ci skarbie, że nasza córka sama wychowuje dzieci.-Odparła jego żona.

Po śmierci Grega starają się pomóc swojej jedynej pociesze i wnuką.

-Zawsze wiedziałem, że jest głupi.

-Tato!-Sus zatkała uszy Lili.

-Jak ty mówisz.

-Taka prawda.Jak mógł się tak zachować wiedząc, że ma dziewczynę w ciąży i córkę, które go potrzebują.

-Tato...

-Ale gdyby nie to.Nadal były z nami.

-Możesz przestać.

-A co taka prawda!

-Dość.-Wyszła.

-Przesadziłeś.

-Ale ja..-Żona złapała go za ucho i wyprowadziła.

-O super ...Nora wytachała go,a ja tego nie widziałem.-Wujek Jay opadł na kanapę obok Lili.

-Amm..am.-Przyłożyła kotka do jego brzucha i udawała, że zjada go.

-Amm..am.

-Co ty wyprawiasz?Towarzyszu?-Poderwał się i zaczął ganiać po całym salonie, a za nim mała Lil.

-Amm.am.

-Stop.Przerwa na soczek.

-Amm.

-Ał.-Podniósł nogę i podskakiwał na jednej.

Cały dom ożył po wpływem śmiechów i wrzasków małej dziewczynki.

-Ała.Ał.-Uciekli do kuchni.

-Całe życie z wariatami.-Miranda otarła twarz.

-Ale za to ja jestem przystojny.-Arlo poprawił swoje włosy.

-U was to rodzinne?

-Tak..to i wysoka samoocena.-Odparłam.

-Coś w stylu ..ale jestem mądry...zajebisty...ciacho..-Przedrzeźniała chłopaków Jenna.

-Mądre zajebiste ciacho tak to cały ja.-Connor oparł się o rudowłosą.Prychnęła pod nosem.

-Współczuje twojej dziewczynie.

-Narzeczonej.

-Kto nią jest?-Zdziwiłam się.

-Ktoś kto zostanie moją żoną.-Wypchnął dumnie pierś przed siebie.

Wieczorem długo rozmawiałam z rodzicami.Chcą abym została z nimi wraz z Mattem.

To męczące takie przemieszczanie się z domu do domu i bezsensowne.

Najbardziej zapamiętam z tej rozmowy słowa taty.

-Nie wracaj do niego.Sama wychowasz Matta, a my ci pomożemy.

Rodzinny   sekretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz