Rodzina w komplecie

484 40 1
                                    

Wszyscy przyjechali do nas aby zobaczyć zdjęcie nowego członka rodziny.

Przyszli nawet rodzice Branta i jego dziadkowie.

-Skarbie.-Mama przyniosła mi pudełko.

-Po co?

-Dla wnuka.

-Wiesz już.

-Widać na filmie.

-Ma antenkę.

-Ty to wiesz co powiedzieć Connor.Zawsze trafiasz w punkt.

-Otwórz.-Próbowałam rozwiązać kokardkę.

-Rozdzieraj ten papier.

-Nie chce go zniszczyć.

-E tam.-Złapałam dwa końce opakowania i rozerwałam je.

Podniosłam wieko i uśmiechnęłam się.

W środku znajdowały się małe niebiesko-białe buciki.

-Dziękuje.-Uściskałam mamę.

-Och już dobrze.

-Przyzwyczajaj się do tego.Będę rozpieszczać wnuczka ile się da.

-Ta..

-Nie będę beztrosko wychował  dziecka.-Brant pogłaskał mój brzuch.

-Zobaczysz jak się narodzi.Jeff też  tak mówił.I zobacz...do dzisiaj to robi.

-Tata to w ogóle jakby mógł to by zrobił cokolwiek abyśmy nadal byli mali.-Xander klepnął sobie na mamy kolanach.

-Ale ja nie jestem już taka młoda.Xander.-Prychnął .

-Zobacz ślicznie ci idzie.Trochę sobie mięśni wyrobisz.-Rozłożyła nogi i chłopak leży na ziemi.

-Ej!

-Potrenuj trochę.-Mama zmierzwiła jego włosy.

-Mówiłeś serio?-Spojrzałam na szatyna.

-Tak.Nie rzucam słów na wiatr.

-Stałeś się jakiś inny.

-Od kiedy dowiedziałem się, że jesteś w ciąży.Coś się zmieniło.Nie wiem co, nie jestem pewien co konkretnie.

-A czego jesteś pewien?

-Tego, że chce ciebie i jego chronić.-Przygryzam wargę.Pochylił się i przejechał palami po moim policzku.

-Pocałuj mnie.-Nie musiałam powtarzać dwa razy.Złączył nasze usta razem.

-Cóż za piękny widok.-Bruno stał przy schodach.

-Poczekaj tylko.-Szatyn zerwał się i ruszył na niego.

-Brant.-Chciałam go zatrzymać, ale wyrwał  mi się.

-Ja bym na twoim miejscu zajął się Kalissą.-Zatrzymał się w połowie drogi.

Jego wzrok spoczął na mnie.

Pov's Brant

  Po jej  nogach leciały stróżki krwi. Zjawiłem się obok mnie.Objęła mnie ramieniem.

-Cholera!..Kalissa!

Pov's Kalissa

Przenieśli mnie do skrzydła szpitalnego.Przynajmniej tak zrozumiałam babcie.

  Poczułam rwący ból w dolnej części brzucha. Krzyknęłam na całe gardło, chcąc wygiąć się w łuk, ale przeszkodziły mi w tym czyjeś dłonie, chwytając moje nadgarstki i ramiona.

- Jeszcze chwilę, Kalissa.-Babcia pogłaskała mój policzek.

- Ale Pani.. - zaczął Brant, gładząc moje spocone włosy.

-Wyjdź stąd!-Wszyscy spojrzeli na mnie.

-Nie chce żebyś tu był.Idź.-Przygryzł wargę i opuścił pomieszczenie.

  Poczułam niespodziewanie  obie dłonie na brzuchu i promieniujące od nich ciepło. Płomień rozprzestrzenił się po całym moim ciele.

  Czułam, jak tracę przytomność. Głosy moich bliskich  stawały się coraz bardziej odległe. Starałam się skupiać na nich wzrok, ale na próżno. Kiedy nagle ogarnęło mnie uczucie rozciągania mojego ciała w przeciwne strony, odrzuciłam głowę do tyłu, poddając się.

  - Jeszcze trochę, Kalissa! Wytrzymaj, błagam!-Krzyknęła Jenna.

  Coraz bardziej ogarniała mnie ciemność i ledwo co czułam. 

Mama objęła mnie dłońmi.

-Kochanie!Wiem, że to ciężkie.Nawet bardzo, ale uda ci się.-Jej twarz pokrywały 

kropelki łez.

-Tylko pięć minut bólu za całe życie szczęścia.

-Dobrze.Postaram się.

Pov's Brant

Uderzyłem w pierwszą ścianę.Huk rozległ się po korytarzach.

-Co się dzieje?-Aria otworzyła drzwi.

-Co ty zrobiłeś?

-Nie chciała żebym z nią tam był.

-Zawsze musi stawiać na swoim.-Krzyk rozniósł się po domu.

Opadłem na podłogę.

Kolejne jej krzyki były nie do zniesienia.

-Brant.Poradzi sobie.

Oparłem głowę o ścianę.

Pov's Kalissa

Trzymałam mamę lewą ręką, a prawą dłoń babci.

-Jeszcze trochę.-Odparła lekarka.

-Przyj.. za ...1...2....3..-Odchyliłam głowę do tyłu.

Nie pamiętałam wszystkiego ból przyćmił mi tok myślenia.

Ocknęłam się dopiero na płacz dziecka.

Mój mały synek.Owinęli go ręcznikiem i zabrali.

-Co robicie!Oddajcie mi go!

-Spokojnie.Kalissa.Trzeba go umyć.-Mama pogłaskała mnie po głowie.

-Za chwilę  go zobaczysz.-Doktorka  przyniosła mi moje maleństwo.

Rodzinny   sekretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz