Prawda

385 29 0
                                    

Dzisiaj mój Matt kończy pięć  miesięcy.Jest już taki duży.Na całe szczęście nie ma już kolek.

Teraz mój skarb leży sobie w łóżeczku i ogląda Aishe.Suka cały czas siedzi obok jego kojca.

-Wiesz co.Uważam, że ojciec zaczął trochę przesadzać.-Brajan oparł się o krzesło.

-Dziadek czemu?

-Ciągle kłócą się z matką, a to jest nieznośne.Jak można się tak długo wydzierać na kogoś.

-No wiesz babcia ma  coś takiego w sobie, że może cały dzień krzyczeć.

-Oj wiem co nie co o tym.

-Brajan!-Krzyknął kobiecy głos.

-Kryj mnie.-Rzucił się za łóżko.

W drzwiach stanęła babcia Lisa.Gdy jej wzrok padł na mnie jej mina się rozchmurzyła.

-Kalissa skarbie.-Szła do mnie i w pewnym momencie zwróciła się do kojca Matta.

-Jaki on duży.Tylko trochę otępiały.

-Wstał przed chwilą.-Wyjęła go i wzięła ma ręce.

-Jaki słodziak i pomyśleć, że za parę lat zacznie łamać dziewczynom serca.No co zobaczysz będą się za nim oglądać.Jeżeli sprawdzisz fałdki na nogach zobaczysz jakiej płci będzie następne.

-W jaki sposób?

-Jeżeli będą takie same to taka sama płeć, a jeśli różne to dziewczynka.

-Lisa gdzie on jest!-Dziadek ryknął na cały dom.

-Nie wiem.

-Jak to.-Wszedł do nas.

-Daj mi potrzymać prawnuka.-Zabrał żonie wnuka.

-Oj jak dobrze, że chociaż moje wnuki dorobiły się dzieci, bo na Brajana nie ma co.

-Jest jeszcze młody.Ma dopiero 21 lat.

-W jego wieku powinien mieć już mate.

-A po co.On chce się wyszaleć.Pozdobywać dziewczyny z całego kraju!-babcia zaczęła naśladować głos syna.

-Nie prawda.-Odparł głos za łózka.

-Orzesz ty!-Mama wujak wyciągnęła go z łóżka i pociągnęła za sobą na korytarz.

-Za ci zaraz dam!

-Widzisz kochana co się dzieje jak za dużo się takim gamoniom pozwoli.

-Tak.Właśnie widzę.

Matt cały dzień bawił się z kuzynami.Ich zabawa głównie polegała na tym kto lepiej uda samochody.Przekrzykiwali się na wzajem.

Jax i Charlott w końcu pokazali nam swojego synka, który na nieszczęscie Charlie, Jaxson jest podobny do ojca nic z niej nie odziedziczył.Nawet miny robi takie jak on.

Alison urodziła zdrową córeczkę, Kate.Chłopcy sądzą, że chciała się przez to podlizać, ale mnie to nie obchodzi.Dała jej imię takie jakie chciała.

Póżnym wieczorem kiedy dzieci poszły spać usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy rozmawiać.

Nie ingerowałam w ich rozmowy dopóki nie usłyszałam znajomego nazwiska.

-Fero zaczął się ukrywać.-Zaczął wujek Jason.

-Sądzicie, że może coś szykować?-Zdziwiła się ciocia Laura.

-Nie.Gdyby chciał  już by to zrobił.-Wyprostowała sprawę babcia Kate.

-Ale on już planował atak.-Odpowiedziała mama.

-No właśnie planował, ale nie wdrążył planu w życie.-Tata oprał się o sofę obok głowy mamy.

-Ale może tym razem to robić.

Kiedy chciałam się położyć ktoś położył mi karteczkę.

Spotkajmy się na polanie 

Czego on chce?Pójść czy nie?

Schowałam się pod kordłą i zamknęłam oczy.Zasnęłam, ale niestety obudziło mnie stukanie w drzewo ...głupi ptak.Idź spać!

Przewróciłam się na drugi bok.Poczułam coś ciepłego na policzku.Otworzyłam oczy.

Chciałam krzyknąć, ale Brant zasłonił mi dłonią usta.

-Cśśśś..Chciałem tylko porozmawiać.

-O czym?

-O wszystkim.-Wyprostowałam się.

-A więc.

-Nie zniknąłem bez przyczyny.Śledziłem Bruna sprzymierzeńców licząc, że naprowadzą mnie do niego.

-Udało się?

-Tak.Ale nie wiem czy było to warte.

-Dlaczego?

-Przez to teraz ty mnie nie chcesz znać.Kalissa nie mogłem cię i Matta narażać.

Wolałem się od was odciąć niż ściągać na was niebezpieczeństwo.

Nie chciałem żeby przeze mnie coś wam się..-Zatkałam jego usta swoimi.

-Nigdy więcej tego nie rób.-Przytaknął.

Położył się na plecy.Patrzyłam na jego tęczówki.

-Nie waż się mnie więcej zostawiać.

-Nie zostawię.-Wtuliłam się w jego pierś.Po chwili zasnęłam.

Rodzinny   sekretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz