1½★ Jednorożec

2.9K 419 127
                                    

28 czerwca 2016

Następnego dnia byłem pełen sprzecznych emocji. Cały spędziłem w łóżku, bez przerwy analizując sytuację z poprzedniego wieczora.

Wczoraj po powrocie wróciłem od razu do domu, jednak minęło trochę czasu nim wyrzuciłem mężczyznę z głowy. Za każdym razem gdy zamykałem oczy, widziałem jego idealną twarz, a w myślach bez przerwy odtwarzałem głos szarowłosego podczas rozmowy przez telefon.

W końcu udało mi się zasnąć dopiero po paru godzinach przekręcania się co chwila na łóżku. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że czeka mnie wiele nocy podobnie spędzonych do tej.

Rano moje myśli z powrotem powróciły do nieznajomego. Wczorajszy dzień wydawał mi się w jakiś sposób nierealny. Mężczyzna zaburzył wykreowaną harmonię w moim nudnym życiu, nie pozwalając mi o sobie zapomnieć.

Spodziewałem się, że dzieliła nas niemała różnica wieku, ale starałem się o tym nie myśleć. Może i był starszy, jednak to nie powinno mieć większego znaczenia. Oglądałem jedynie jak rzuca piłką do kosza, nie było w tym przecież nic złego.

Zdawało mi się, że z tak dziwnej relacji nie mogłoby dojść do czegoś głębszego. Nie miałem jeszcze pojęcia o tym, jak bardzo się myliłem.

Przez cały dzień myślałem tylko o nieznajomym. Chciałem go spotkać jeszcze raz, ale nie wiedziałem czy kiedykolwiek do tego dojdzie. Istniało duże prawdopodobieństwo, że to było jego jednorazowe wyjście i nigdy więcej tam nie wróci. Mimo to, nie dopuszczałem do siebie takich myśli i godzinę przed dwudziestą wywlokłem się z łóżka i zacząłem szykować.

☆★☆

- Tylko pamiętaj, że idziesz grać w koszykówkę, a nie na spotkanie ze znajomymi! - krzyknęła jeszcze moja mama mama kiedy wychodziłem z domu.

Na miejsce dotarłem jeszcze szybciej, popychany przez nadzieję na ponowne spotkanie szarowłosego. Nie myślałem co zrobię kiedy on tam będzie. Po prostu chciałem zobaczyć ponownie jego twarz i upewnić się, że ktoś taki naprawdę istnieje.

Dostrzegłem go z dużej odległości jednak byłem pewien, że to on. Mężczyzna poruszał się po boisku, oddając za każdym razem celne rzuty do kosza. Wyglądał dokładnie tak jak go zapamiętałem, jedyną zmianą był biały kolor koszulki. Otaczała go ta sama aura pewności siebie, doskonale widoczna w jego ruchach.

Chciałem z nim zagrać, ale po prostu się bałem. Mógł uważać mnie za głupiego, patrząc na jego wczorajszą reakcję po tym jak się odezwałem. Miałem pewność, że był starszy ode mnie o conajmniej pięć lat, ale mimo to nie mogłem po prostu odejść i o nim zapomnieć.

W końcu z niepewnością podszedłem pod samą siatkę, żeby jak najlepiej widzieć poczynania mężczyzny. Siedziałem tam gdzie wczoraj, aż minęła blisko godzina.

Właśnie wtedy szarowłosy oddał ostatni rzut do kosza. Piłka upadła z głośnym odgłosem na ziemię, odbiła się kilka razy, po czym tak jak wczoraj potoczyła się w moją stronę.

Z głośno bijącym sercem obserwowałem zbliżającego się do mnie mężczyznę. Podniosłem się, kiedy on powoli sięgnął po piłkę i w takim samym tempie się podniósł. Znowu musiałem podnieść głowę, żeby móc spojrzeć mu w oczy.

Staliśmy tak przez chwilę, gdy nagle dokładnie jak wczoraj usłyszałem piosenkę Zico. Czekałem na ruch mężczyzny, ale on tylko lekko się uśmiechnął.

W końcu wyjąłem telefon z kieszeni spodni i rzeczywiście, tym razem to z mojego pochodził ten dźwięk. Dzwoniła mama, od której zdecydowałem się odebrać. A raczej już miałem to zrobić kiedy usłyszałem chrząknięcie mężczyzny. Zauważyłem, że ze zmarszczonymi brwiami wpatruje się w moją obudowę na telefon.

My Forbidden Fruit | chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz