2/3 związek | NIEPOPRAWIONE

196 12 0
                                    

BEZ POPRAWEK

Wymknąłem się z sypialni, ostatni raz zerkając w kierunku mojego chłopaka, czy aby na pewno nie obudziły go ciche kroki bosych stóp na podłodze. Zamknąłem za sobą drzwi, przeszedłem ciemnym korytarzem oświetlonym jedynie bladym światłem wczesnego poranka i przemierzyłem mieszkanie aż do salonu. Moja paczka papierosów jak zwykle leżała na blacie obok telewizora. Chwyciłem po nią typowo dla mojej codziennej rutyny i ruszyłem do balkonowych drzwi, na którym znalazłem się już chwilę później.

W tym mieszkaniu lubiłem naprawdę niewiele rzeczy. Przeszkadzały mi w nim zbyt białe meble, lodówka po prawej stronie, czy zbyt głośno otwierające się okno w sypialni. Jednak balkon był akurat tym, co pozwalało mi każdego poranka na przywitanie nowego dnia, z częściowo opróżnioną paczką w jednej ręce i odpalonym papierosem w drugiej. To właśnie ten widok z dwunastego piętra na miasto budzące się do życia napawał mnie spokojem i złudnym poczuciem bezpieczeństwa przed wszystkimi problemami, które czyhały na mnie każdego dnia.

Wtem z rozmyślań wybudziło mnie ciche skrzypnięcie jednego z paneli na podłodze. Prawie niesłyszalne, jednak po tylu dniach mieszkania tutaj, nauczyłem się zostawiać lekko uchylone drzwi, żeby usłyszeć jak mój chłopak próbuje się do mnie podkraść.

Oczywiście bezskutecznie, tak jak każdego innego dnia jego prób.

– Dzień dobry, kochanie – wymruczałem odsuwając papierosa od ust, gdy chwilę później dłonie Taemina objęły mnie od tyłu w talii. Młody mężczyzna oparł czoło na moim nagim barku. Wypuściłem chmurę dymu z ust, obserwując jak powoli znika przed moim wzrokiem.

– Czy ty w końcu wstaniesz o normalnej godzinie? – zadał jedno z pytań typowych dla naszej rutyny, jednak w dalszym ciągu brzmiało tak samo w jego ustach. Jak słowa, które z każdym powtórzeniem nabierały zupełnie nowej, innej barwy.

– Czy jeśli tak zrobię, przygotujesz dla mnie śniadanie? – spytałem z rozbawieniem.

Zaciągnąłem się po raz kolejnym papierosem i umieściłem dłoń na jednej jego, delikatnie i bez pośpiechu głaszcząc dobrze znany fragment jego ciała. Chłopak miał w sobie coś takiego, co od pierwszego spotkania uzależniało i teraz jak sznur przywiązało mnie do niego i nie pozwalało mi przeżyć kilku dłuższych chwil bez dotykania jego ciała.

– Oboje doskonale wiemy, że w tym domu śniadania należą do ciebie, Chan. – Uśmiechnął się przy wypowiedzi, bo poczułem to na plecach przez kontakt skóry z jego policzkiem. – Przecież wiem jak kochasz naszą codzienną rutynę.

– Ach tak? – wymruczałem, w końcu odwracając się w jego stronę. Oparłem plecy o barierkę i spojrzałem mu w oczy. – W takim razie dlaczego nieustannie przychodzisz tu za mną i naruszasz moją rutynę? – Podkreśliłem przedostatnie słowo.

– Czy jest coś złego w tym, że staram się ubarwić twoje ponure poranki? – spytał niewinnym głosem. Jednocześnie wyciągnął rękę, żeby odebrać mi papierosa, na co mu pozwoliłem. Chwilę później to on się nim zaciągnął i na moment zamknął oczy, powoli wydychając dym z płuc.

Obserowałem jego twarz w świetle coraz wyżej wschodzącego słońca. Miałem ochotę podnieść rękę i pogładzić go po policzku, ale akurat wtedy otworzył oczy i popatrzył na mnie z niesmakiem.

– Ciągle nie mogę zrozumieć czemu to palisz. One wcale nie są jakieś dobre, a tobie później śmierdzi z ust.

– Tobie teraz również, kochanie – odpowiedziałem, ponownie biorąc w ręce moją własność.

Nachyliłem się nad jego twarzą i lekko pocałowałem go w usta, nie spiesząc się z jakimkolwiek ruchem. Taemin leniwie ruszył wargami, zaraz się odsuwając.

My Forbidden Fruit | chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz