~ rozdział dedykuję njnjqo, która dzielnie wysłuchuje każdą opowieść mojej mamy, również tę o jeżu ~
××× ××× ×××
BEZ POPRAWEK
– Stresujesz się.
– Nie.
– Nie kłam. Przecież widzę.
– Nie kłamię.
– Kochanie, spójrz na mnie.
Z głośnym westchnieniem i wyjątkowo wolno, podniosłem wzrok i natrafiłem w lusterku na spojrzenie Chanyeola.
– Stresujesz się.
Zacisnąłem mocniej dłonie na kolanach.
– Może troszkę – wymamrotałem.
Tym razem to mężczyzna westchnął, a razem z tym przemieścił dłoń z kierownicy na moje kolana i złączył z moją.
– Będzie dobrze. To tylko kilka godzin. Przywitasz się, zjesz, udasz że ci smakuje i będziesz grzecznie siedział z moją rodziną przez kilka godzin.
– To mnie pocieszyłeś – parsknąłem.
– Czego się dokładnie boisz?
Zastanowiłem się nad tym pytaniem, żeby udzielić mu bardziej szczegółową odpowiedź niż "wszystkiego". Co zresztą było całkowitą prawdą...
– Przede wszystkim twojego taty – mruknąłem. – I siostry. Twoją mamę też znam, ale nie wyglądało na to, żebym dobrze wypadł w jej oczach.
– Wybacz, że nie spodziewała się o dziesięć lat młodszego chłopaka w mieszkaniu swojego syna – wtrącił z rozbawieniem.
– No a poza tym... raczej ciężko łapię kontakt z innymi ludźmi, a to będzie w dodatku twoja rodzina, a nie znajomy Luhana... I jeszcze twoja siostra. Rodzeństwo wcale nie musi być do siebie jakoś bardzo podobne, nawet jeśli tobie się tak wydaje.
– Może to i lepiej, inaczej czułbym w niej zagrożenie – parsknął i ścisnął moją dłoń. – Pamiętaj, że będzie ze swoim narzeczonym.
– O tak, to prawdziwe pocieszenie.
Z nerwów zacząłem bawić się jego palcami. Nie trwaliśmy za długo w takiej ciszy, bo w ten sposób myślałem za dużo negatywnych rzeczy, jeszcze bardziej nakręcając swój stres.
– Opowiedz mi coś o swojej rodzinie, żebym się trochę wyluzował – poprosiłem.
– Mówiłem już o tym jak podbieraliśmy mamie słodycze z szafki nocnej?
– Tak – potwierdziłem z lekkim uśmiechem.
– A wspominałem, że w rodzinie wszyscy kojarzą mnie po określeniu "miłośnik zwierząt?" – Skinąłem głową. – No więc jest taka historia o jeżu... nie znasz jej, prawda?
– Tej raczej nie.
– No więc raz nasz pies zaczął szczekać i bardzo ujadać późnym wieczorem. Powiedziałem rodzicom, że to sprawdzę.
– Nie bałeś się?
– Czemu miałbym się bać mojego najlepszego przyjaciela z tamtych czasów? – odrzucił. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu na to w jak czuły sposób mówił o tym psiaku. – Znalazłem go na podwórku. Miałem ze sobą latarkę, dzięki czemu szybko zorientowałem się w sytuacji i byłem pewien, że jego zachowanie nie ma żadnego powodu, póki nie zauważyłem go u jego łap...
CZYTASZ
My Forbidden Fruit | chanbaek
FanfictionGdzie Chanyeol zostaje nowym wychowawcą Baekhyuna, a żaden z nich nie przestał kochać drugiego. ~~~ „- Jest taki jeden gwiazdozbiór, który kojarzy mi się z tobą - wyszeptał. - Lis. Idealnie do ciebie pasuje, Lisku. - Lis? - powtórzyłem niczym echo i...