21. Zakazany owoc | NIEPOPRAWIONE

2.7K 299 358
                                    

~ Szczęśliwego nowego roku!
Nie myślałam, że tak szybko dojdzie do rozdziału o tej nazwie hah,
Czytacie go na własną odpowiedzialność ~

××× ××× ×××

BEZ POPRAWEK

- Channie... ja... nie mam pojęcia co z nami zrobić... Lubię cię... może trochę bardzo... za bardzo - zachichotałem, nieprzerwanie patrząc na swoje skarpetki. Ze spuszczonym wzrokiem łatwiej mi się myślało. - Dlatego... chciałbym dać ci szansę - wypowiedziałem niepewnie - ale nie taką szansę szansę, po prostu... może pozwolałbym ci na trochę więcej...

Po raz kolejny próbowałem zbudować w głowie jakąś sensowną treść, ale kończyło się to na ciągłym dukaniu i stresie, chociaż przez cały ten czas stałem przed głupim lustrem. Nie wiedziałem jak powinienem przeprowadzić z nim tę rozmowę, bo i tak pewnie w kluczowym momencie spalę buraka, zmienię temat i udam, że nic takiego nie miało miejsca.

Poprawiłem fryzurę, w odbiciu odnajdując wzrokiem swój plecak. Leżał na łóżku spakowany od paru godzin, a w środku mieścił przede wszystkim moją piżamę lisa. Był to całkowicie przypadkiem taki sam zwierzak jakim lubił mnie nazywać Chanyeol, bo kupiłem ją dobre kilka miesięcy przed poznaniem mężczyzny. Oprócz tego znalazły się w nim moje podstawowe kosmetyczne rzeczy, więc przygotowany mogłem go założyć na jedno ramię i zbiec po schodach na dół.

- Sehun już wyszedł? - spytałem zaglądając do kuchni, gdzie mama robiła z Yixingiem kolację. Zaczynałem się powoli do niego przyzwyczajać, bo od świąt stał się tutaj częstym gościem, nawet kobieta wracała wcześniej do domu.

- Tak - posłała mi lekki uśmiech. - A ty? Też już wychodzisz?

- Właśnie miałem taki za... - mówiłem, kiedy w połowie przerwał mi dźwięk przychodzącego smsa. Posłałem mamie przepraszające spojrzenie i wyjąłem telefon z kieszeni. Na wyświetlaczu pokazała się wiadomość od Kyungsoo, w paru słowach niszcząc moje plany na Sylwestra. - Cholera - mruknąłem pod nosem, w końcu podnosząc wzrok do góry. Mama z nauczycielem patrzyli na mnie jakby z wyczekiwaniem, dlatego postanowiłem lekko nagiąć prawdę. - Nic się nie stało, muszę tylko wrócić po jedną rzecz do pokoju.

- W porządku, baw się dobrze - zawołała jeszcze za mną.

W rzeczywistości poszedłem już założyć buty, w myślach zastanawiając się nad tym co zrobić. Kyungsoo mnie nigdy wcześniej nie wystawiał, a zwłaszcza na ostatnią chwilę, dlatego będąc już na dworze zadzwoniłem do niego. Na szczęście szybko odebrał, więc nie musiałem się niepotrzebnie stresować.

- Hej Baekhyun. Naprawdę cię przepraszam za tą nagłą zmianę planów, ale sam się dopiero co dowiedziałem, że jednak nie możesz do nas przyjść - mówił mój przyjaciel nim sam zdążyłem cokolwiek powiedzieć.

- Rozumiem - westchnąłem, pokonując już jedną ulicę. - Ale wszystko w porządku, tak? Nic nikomu się nie stało? - pytałem dla pewności.

- Nie, no co ty - zaśmiał się, przez co chociaż trochę się uspokoiłem. - A co z tobą? Masz jakieś inne plany?

- Tak, na szczęście mam - odpowiedziałem lekkim głosem, choć w rzeczywistości po raz kolejny okłamywałem swojego przyjaciela. - Czyli zobaczymy się dopiero w szkole?

- Na to wychodzi, ale spokojnie, to już za kilka dni - zachichotał. - Wiesz co, to ja już będę kończyć, bo mama coś ode mnie chce.

- Okej, to do zobaczenia, Kyung - rzuciłem jeszcze i ostatecznie się rozłączyłem.

Byłem teraz całkiem sam na ulicy, słońce już dawno zaszło za widnokręgiem, a mój plecak coraz bardziej mi ciążył. Jedynie śnieg dawał mi jakieś przyjemne spojrzenie na ten czas, choć i tak zdawałem sobie sprawę z mojej beznadziejnej sytuacji. Nie chciałem spędzać tego dnia razem z mamą i historykiem, ale chyba nie miałem innego wyjścia. Do Jongina wolałem nie dzwonić, bo w ostatnim miesiącu nie spędzaliśmy ze sobą za wiele czasu, a Luhan kilka dni temu wyjechał z rodzicami do Chin i wróci dopiero pod koniec przyszłego tygodnia.

My Forbidden Fruit | chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz