18. Zakazana bitwa na śnieżki

2.2K 308 238
                                    

~ Tak na dobranoc albo dobry początek dnia ~

××× ××× ×××

- Kyungsoo, ta matma to jakiś żart - jęknąłem, gwałtownie opuszczając głowę do dołu, aż zderzyła się z twardą powierzchnią ławki. Syknąłem z bólu, pocierając to miejsce ręką, a jedyne co dostałem w odpowiedzi od mojego przyjaciela, to rozbawione spojrzenie i szeroki uśmiech.

- Ja naprawdę rozumiem, że możesz nie cierpieć tego przedmiotu, ale żeby od razu robić sobie krzywdę? - parsknął śmiechem, w końcu zamykając popisany zeszyt.

- Czuję się jak idiota.

- Bo nim jesteś, Baekkie.

Trzepnąłem chłopaka książką w głowę, ale ten w odpowiedzi zaczął się jeszcze głośniej chichrać. Zirytowany podniosłem się do góry, mamrocząc pod nosem przekleństwa w kierunku znienawidzonego przedmiotu.

W czasach podstawówki i gimnazjum matematyka nie stanowiła dla mnie większego problemu. Wręcz przeciwnie, lubiłem ją i miałem z niej dobre oceny. Problem zaczął się dopiero w liceum, gdzie znacznie rozszerzył się materiał, a dodatkowo w grę wchodziła okropna nauczycielka. Niczego nie wynosiłem z jej lekcji, ale na szczęście za każdym razem mogłem liczyć na mojego przyjaciela. Także teraz poświęcał dla mnie czas przed sprawdzianem, tyle że ten temat po prostu mnie przerósł.

- Możemy się jeszcze spotkać po szkole u mnie albo u ciebie w domu? Sehun powinien zrobić coś do jedzenia - odwróciłem głowę w kierunku Kyungsoo, posyłając mu pełne nadziei spojrzenie.

- Czyżby Hunnie z tęsknoty za swoim chłopakiem tylko siedzi w kuchni i płacze nad garnkami? - znowu śmiał się niższy, coraz bardziej mnie niepokojąc.

- Coś w tym rodzaju, tylko nie wiem co na to jego kariera, bo od stycznia wraca z przerwy i wyjeżdża na nie wiadomo ile czasu - mruknąłem, zaraz tracąc resztki dobrego humoru. Naprawdę nie chciałem znowu spędzać większości dnia samemu w domu.

- Dasz radę, Hyun. Masz przecież mnie, a ostatnio też Luhana i Jongina - mówił, kładąc rękę na moim ramieniu. - A teraz chodź na stołówkę, bo zrobiłem się głodny od tej ilości nauki.

Pozwoliłem mu na pociągnięcie się do góry i wyprowadzenie z ławki. Stałem z boku, obserwując jak pakuje moje rzeczy do plecaka, na koniec podając mi go, żebym mógł go założyć. Zawsze lubiłem jego stanowczość, a może i w pewien sposób czułość. Mój przyjaciel był specyficznym typem, ale to właśnie sprawiało, że miał sporo znajomych mimo początkowego wyglądu kujona. Sprawiał wrażenie nudnego, a w rzeczywistości był jedną z lepszych osób w tej szkole.

Bez słowa wyszedłem za nim z klasy, od razu rozpoznając, że kierował się w stronę stołówki. Nie miałem w tej chwili ani odrobiny humoru na rozmowy z Luhanem czy Jonginem, jednak nie zamierzałem zostawać bez jedzenia na następne kilka godzin. Potrzebowałem coś zjeść i to jak najszybciej, a może wtedy znajdę jakieś chęci do życia.

Przy stole zastaliśmy jednak tylko Jongina, który widocznie ucieszył się na nasz widok. Mógł tam siedzieć kilka minut, bo przerwa trwała już od jakiegoś czasu. Najpierw poszliśmy po jedzenie i dopiero wtedy wróciliśmy do stolika, witając się z nim krótkim "cześć".

- Coś się stało, Baekhyun? - spytał zaniepokojonym głosem Jongin, kiedy już zająłem miejsce po drugiej stronie niż on.

- Nasz Baekkie załamał się po zadaniach z matmy - odpowiedział Kyungsoo, siadając obok mnie ze swoją tacą. - Będę musiał się z nim jeszcze dzisiaj spotkać, to może uda mu się wtedy dostać chociaż tróję - mówił niepokojąco radosnym tonem, nawet tarmosząc dłonią moje włosy.

My Forbidden Fruit | chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz