10. Zakazana pomoc

2K 327 431
                                    

☆~Baekhyun~☆

Od początku wiedziałem, że pójście  na dzisiejszy wf było błędem. Już na sam widok Parka miałem ochotę uciec co sił w nogach zdala od niego, ale kiedy przebrany w stroju usłyszałem, że mamy grać w kosza, pozostało mi jedynie popełnienie szybkiego samobójstwa.

Lekcja w pierwszych chwilach przebiegała spokojnie, wręcz z lekkim uśmiechem dobrałem się w parę z Kyungsoo do ćwiczeń z piłką koszykową. Tylko raz, całkiem przypadkiem wycelowałem nią w zupełnie inne miejsce, jakim była głowa Chanyeola. Ze sztucznym uśmiechem przeprosiłem go za ten rzut, na co zareagował jedynie przytaknięciem głowy.

I do tej pory było w miarę w porządku, jednak w końcu nastał czas na grę w drużynach. Jak zwykle razem z przyjacielem zostaliśmy wybrani jako ostatni, ale dodatkowo wylądowaliśmy u dwóch różnych kapitanów.

Rozgrywka wyglądała podobnie do tej co zawsze - w pierwszych chwilach starałem się cholernie mocno, jednak kiedy nikt nie zwracał uwagi na moje starania, postanowiłem dać sobie spokój i tylko chodzić w kierunku rzutów piłką.

Przez te wakacje naprawdę nauczyłem się dobrze grać i nie dało się porównać moich zdolności do tych sprzed kilku miesięcy. Nie miałem pojęcia jak mógłbym uświadomić całą klasę o tej znaczącej zmianie, aż w ostatnich minutach nie znalazłem się pod koszem i cudem dostałem piłkę do rąk. Automatycznie zacząłem kozłować do kosza, kończąc to płynną akcją z wyskoku. Zwycięski krzyk całego zespołu był dla mnie jak poklepanie po plecach, jednak typowo na koniec musiałem się zbłaźnić. Podczas powrotu na ziemie, dokładnie jak w wakacje, źle stanąłem na nodze. Od razu poczułem falę bólu płynącą z tego miejsca, co nie zwiastowało nic dobrego. Na szczęście zaraz rozbrzmiał gwizdek nauczyciela.

- Przerwa, możecie już pójść wszyscy do szatni! - oznajmił Park, samemu podchodząc do mnie. Cała grupa nastolatków wyszła z sali, jedynie Kyungsoo zaraz znalazł się przy moim boku i posyłał mi zmartwione spojrzenia.

- Już myślałem, że choć raz wyjdzie ci coś na wfie - zaśmiał się kucając przy mnie, ale wyraźnie się martwił.

- Ty to zawsze umiesz pocieszyć - zaśmiałem się pomimo odczuwanego bólu, w końcu przenosząc wzrok na stojącego obok Chanyeola.

- Baekhyun, możesz spróbować stanąć na tej nodze?

- To się okaże.

Z pomocą przyjaciela powoli podniosłem się do pionu. Ból, który zalał moją kostkę był tak ogromny, że syknąłem z bólu i straciłem równowagę. Nawet starszy doskoczył do mnie i objął delikatnie z drugiej strony. Widocznie w pierwszej chwili odstawił na bok myślenie o tym, jak powinien się właściwie zachować względem ucznia.

- Nie wierzę, że zrobiłeś sobie coś znowu i to dokładnie w ten sam sposób w tą samą nogę - szepnął Chanyeol prosto do mojego ucha, żeby zaraz szybko się odsunąć i zachować bezpieczną odległość. Naprawdę nie wiem jakim cudem Kyungsoo nic nie zauważył.

- Baek, może powinieneś pojechać z tym do szpitala? - zaproponował Kyung, badając wzrokiem stan mojej już lekko spuchniętej kostki.

- No nie wiem... Moja mama jest w pracy, a bratu nie chcę robić problemu.

- Twój przyjaciel ma rację, Baekhyun. Zaraz powiadomię twoją mamę i sam cię tam zabiorę - oznajmił pewnym głosem Park, a mi od razu zrobiło się słabo. Tylko nie tyle czasu z nim samemu w aucie, bo naprawdę będzie ze mną źle.

- Baek, w porządku? Nagle zbladłeś - spytał przerażony Kyung. Byłem pewny, że nagły kaszel Chanyeola był sposobem na zatuszowanie jego śmiechu.

My Forbidden Fruit | chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz