37. Zakazane doznania | NIEPOPRAWIONE

2K 265 352
                                    

BEZ POPRAWEK

Poranny kac zastał o poranku wszystkich moich przyjaciół z pokoju, jednak po raz kolejny nie mnie. Widziałem jak przez cały czas posyłali mi zazdrosne spojrzenia, a ja mogłem jedynie szeroko się uśmiechać i szykować na śniadanie wśród ich jęków i stękań.

Przed wejściem na stołówkę spotkaliśmy się z chłopakami z domku naprzeciwko, którzy tak jak ja nie wyglądali jakby mieli zaraz umrzeć. Łatwo było się domyślić, że mieli od nas o wiele lepsze doświadczenie z alkoholem. Wszyscy wymieniliśmy się uśmiechami, w większości niemrawymi, ale dalej szczerymi. Rozeszliśmy się do swoich stolików. Tym razem planowałem usiąść z przyjaciółmi.

Były tam miejsca akurat dla całej naszej grupy. Najpierw zostawiliśmy kurtki na oparciach i poszliśmy wybrać sobie jedzenie na śniadanie, a późnej na miejscach zabraliśmy się za konsumowanie tego. Siedziałem obok Kyungsoo, a naprzeciwko mieliśmy Luhana z Zitao. Jongin za to siedział sam na krótszym boku. Jedno miejsce pozostało puste, którego nie miał kto zająć. Między nami trwała cisza, czego nie można było powiedzieć o pozostałych stolikach.

W końcu taki stan rzeczy przerwał Jongin.

- Ej, Baek? - Podniosłem głowę znad talerza, posyłając mu wyczekujące spojrzenie. - Dobrze pamiętam, że wieczorem przyszedł do nas pan Park?

- Aa... no tak. Przyszedł - odpowiedziałem wolno, robiąc wszystko by nie zacząć się rumienić na wspomnienie tego co z nim robiłem, ledwie oddzielony od nich ścianą. - Zlew się zatkał, więc poszedłem po niego.

- Ale jak ja byłem wcześniej w łazience to wszystko było z nim w porządku. - Chłopak zmarszczył brwi.

Na szczęście z pomocą przyszedł mi Luhan.

- Wszedłem tam trochę po tobie i go zatkałem - wypalił Chińczyk.

- Niby czym? - tym razem odezwał się Kyungsoo.

- Przycinałem grzywkę. Wchodziła mi do oczu. Wiesz, wzrok to podstawa - dodał Han. Nic dziwnego, że tamta dwójka patrzyła na niego z brakiem zrozumienia, ale w końcu oboje zaczęli wolno przytakiwać.

- Nie ścinaj ich bardziej. Ładnie ci tak - nagle odezwał się Zitao. Każdy powędrował wzrokiem do jego osoby, patrząc na niego z zaskoczeniem. - No co? - warknął, ale tą odpowiedzią nie był w stanie ukryć bladego rumieńca.

- Awh, Zizi, nie zmienię swojej fryzurki póki mi na to nie pozwolisz. - Puścił mu oczko. Co się właśnie wydarzyło?

- Okej... Wiecie w ogóle co będziemy dziś robić? - spytałem przekierowując na siebie ich spojrzenia. - Nauczyciele mówili coś wczoraj na dalszej części zebrania?

- Podobno idziemy w góry, ale na śniadaniu mieli nam powiedzieć szczegóły. Czemu później nie wróciłeś? - pytał Kyungsoo.

- Wykorzystałem okazję, że byłem sam i zadzwoniłem do mamy. I przy okazji do Sehuna, żeby wypytać go o powrót do mieszkania.

- Ten twój braciszek ma aż za dobrze - zaczął Luhan. Tym sposobem rozpoczął dłuższą rozmowę, która po czasie przeszła na temat znajomości jego i Jongina w Chinach. Przysłuchiwałem im się w ciszy, kończąc kanapkę i w międzyczasie dorzucając coś od siebie.

Po zjedzeniu wypiłem swoją herbatę. Czułem się całkiem dobrze, może trochę zmęczony. Po ogarnięciu się w łazience, wyszliśmy do chłopaków, a Chanyeol zaraz wrócił do domku nauczycieli. Trochę zajęło nim wszyscy się umyliśmy, dlatego zasnąłem późno w nocy, ze wspomnieniem ust mężczyzny w głowie.

My Forbidden Fruit | chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz