BEZ POPRAWEK
cd.
– Luhan, wytłumacz mi o co tu chodzi – nieprzyjaznym głosem wyrzuciłem z siebie, kiedy zacząłem zbliżać się do tej dwójki. Dopiero wtedy zobaczył mnie również ten drugi.
– Bakhyun?!
– Dobrze, że nie musieliśmy na ciebie czekać – powiedział Han ignorując moje słowa. – W prawdzie mamy dużo czasu, ale wolałbym jak najwcześniej zacząć twoją małą metamorfozę – Puścił mi oczko i za łokieć pociągnął Zitao bliżej mnie, na co pozwolił mu dopiero po przewróceniu oczami. – Nie jesteście raczej przyjaciółmi od przedszkola, ale dzisiaj postaramy się to zmienić, prawda? – Szeroki uśmiech młodszego wystarczył, żebym zaczął rozważać ucieczkę.
– Oczywiście... – mruknąłem z udawanym entuzjazmem.
– To co, Baek, od dzisiaj zostajemy najlepszymi przyjaciółmi aż do śmierci? – parsknął Tao.
– Planujesz mnie tak szybko zabić? – zaśmiałem się i udało mi się nawet uśmiechnąć. – W sumie to nie mam nic przeciwko, wyręczysz mnie w tym – chichotałem, a razem ze mną o dziwo Chińczyk.
Po tej krótkiej wymianie zdań zapewne nastąpiłaby chwila niewygodnej przerwy, ale na szczęście zainterweniował Luhan, który przyglądał nam się przez cały ten czas.
– Widzę, że jesteście już na dobrej drodze do niezamordowania się po pierwszych pięciu minutach, więc chyba możemy już przejść do pierwszego etapu naszej podróży.
– To znaczy? – spytałem niepewnie.
– Fryzjer.
☆★☆
Przez całą drogę do ulubionego salonu fryzjerskiego Hana, byłem zmuszony iść ramię w ramię z Zitao, bo Luhan szedł przed nami. Czułem się niekomfortowo przez obecność nieplanowanego towarzysza, którego w życiu nie spodziewałbym się zobaczyć obok młodszego. Nie potrafiłem sobie odpuścić wymyślania najróżniejszych powodów ich znajomości. W końcu ciekawość wzięła górę i zmusiłem się, żeby przełamać swoją niechęć do Tao.
– Ej, Tao – zacząłem, zwracając tym samym jego uwagę. – Lubisz Luhana?
– Że co? – parsknął. – Jest spoko kolegą, a co? Boisz się, że zabiorę ci chłopaka?
– On nie jest moim chłopakiem – zaprzeczyłem lekko różowiejąc na twarzy z zakłopotania. – Znaczy... już nie...
– Racja, podobno byliście razem jakoś niedawno. Więc... co się stało, Baekhyun? Dlaczego zerwaliście? Przecież wyglądaliście na takich szczęśliwych, zwłaszcza jak Jongin zabijał was wzrokiem z drugiego końca korytarza – Wypowiedź czarnowłosego nie miała w sobie ani grama przyjemnego tonu.
– Zamknij się – warknąłem przyspieszając tempo kroków, akurat jak znaleźliśmy się przed salonem. – Po prostu tego nie drąż.
– Baekhyun, kochany – posłał w moją stronę sztuczny uśmiech. – To może w takim razie zdradzisz mi coś innego? Jak na przykład, no nie wiem, twój owocny związek z naszym wychowawcą?
– Co?
W ciągu tej jednej sekundy zdążyłem poczuć jak po moim ciele przetaczają się wszystkie możliwe emocje. Z początku odczuwałem strach, ale po dawce bólu przez przypomnianą stratę, skupiłem się jedynie na obejmującej mnie złości.
– Możesz mi powiedzieć, skąd przepraszam bardzo niby wiesz takie rzeczy? Nie masz swojego życia, tylko musisz opowiadać takie bzdury? Już gnębienie innych z Yifanem ci nie wysta–
CZYTASZ
My Forbidden Fruit | chanbaek
FanfictionGdzie Chanyeol zostaje nowym wychowawcą Baekhyuna, a żaden z nich nie przestał kochać drugiego. ~~~ „- Jest taki jeden gwiazdozbiór, który kojarzy mi się z tobą - wyszeptał. - Lis. Idealnie do ciebie pasuje, Lisku. - Lis? - powtórzyłem niczym echo i...