35. Zakazana wycieczka | NIEPOPRAWIONE

1.6K 240 314
                                    

Zanim przeczytacie:

Kto jest waszym ulubionym bohaterem? Dlaczego? Może to przez jakąś sytuację?

Chciałabym żeby odpowiedziało na to trochę z was, bo już sporo osób czyta Zakazanego, a naprawdę mnie to ciekawi!

××× ××× ×××

BEZ POPRAWEK

Dzisiejszy poranek okazał się być najgorszym na ten moment od początku roku. Był to również pierwszy dzień ferii zimowych, czyli zaczynała się wycieczka klasowa w góry. W chwili zerwania się z łóżka nawet nie miałem pojęcia czy w ogóle na nią pojadę. Dlaczego? Bo było czterdzieści minut po czasie kiedy powinienem wstać przez dzwoniący budzik.

Miałem szczęście, że pan Zhang tego dnia nocował u mojej mamy, więc mógł mnie podwieźć na miejsce zbiórki. On nie jechał z nami, ale zapewne już od wczesnego rana krzątał się po domu. Ledwo wyrobiłem się ze wszystkim, aż osiem minuty po czasie zaparkowaliśmy pod szkołą. Tam już stał autobus, a przed nim dostrzegłem wszystkich trzech opiekunów.

- Miłej zabawy, Baekhyun. - Chińczyk posłał mi uśmiech. - Nie rób za dużo problemów waszym nauczycielom.

- Jasne, nie miałem takiego zamiaru - odpowiedziałem rozbawiony. - To do widzenia, panie Zhang! - dodałem pospiesznie, szybko wychodząc z auta z małą sportową torbą w ręce.

- Mówiłem, żebyś nazywał mnie po imieniu! Do widzenia, Baekhyun!

Zamknąłem za sobą auto i w pośpiechu ruszyłem do autobusu. Mojej twarzy nie chciał opuścić uśmiech przez to jak traktował mnie... Yixing. Bardzo go polubiłem i naprawdę się cieszyłem z jego związku z moją mamą.

- Baekhyun, jesteś wreszcie! - odezwał się Kim Minseok lekko zdenerwowanym głosem, ale zarazem pełnym ulgi. - Co tak długo? Wszyscy już dawno są.

- Ja... zaspałem - wymamrotałem spuszczając wzrok na swoje buty.

- Ważne, że jesteś. Wchodź do autobusu - powiedział Chanyeol.

- I nie myśl, że na wycieczce zapomnimy ci to spóźnialstwo! - zawołał jeszcze za mną pan Kim Jongdae.

Czyżby miały mnie czekać jakieś konsekwencje? Dopóki nie zostaną wymierzone mi przez pana Parka to nie mam co się martwić - myślałem, przez co odkładałem torbę do bagażnika, a później też wchodziłem do autobusu z lekkim uśmiechem.

Nie trwało to jednak długo, bo od razu rzuciła mi się w oczy ilość osób w środku. Na każdym miejscu ktoś siedział i nigdzie nie widziałem choćby jednej wolnej przestrzeni. Odszukałem wzrokiem Kyungsoo, ale on tylko się uśmiechnął, tak jak Jongin obok niego.

Wszedłem dalej do autobusu, szukając ostatniej deski ratunku. Chwilę mi to zajęło, jednak w końcu zauważyłem pod oknem Luhana, który... siedział razem z Zitao.

Podszedłem do nich i ani myślałem spuścić wzroku z jego zakłopotanej twarzy.

- Cześć Tao - grzecznie się przywitałem. - Han, nie mieliśmy przypadkiem siedzieć razem? - spytałem powoli zamieniając swój głos w wyraźnie nieprzyjemny.

- No... niby tak, ale ciebie długo nie było, a Tao nie miał z kim siedzieć, więc go przygarnąłem. Aż tak bardzo ci to przeszkadza?

- Czy przeszkadza? - powtórzyłem ze zdziwieniem jego słowa. - Tak jakby teraz nie wiem gdzie mam usiąść, bo żadnego wolnego miejsca w autobusie już nie widzę.

My Forbidden Fruit | chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz