23. Zakazany strach | NIEPOPRAWIONE

1.5K 236 123
                                    

BEZ POPRAWEK

Ciepła dłoń przełożona przez moje ramię, pasma kręconych włosów łaskoczące mnie po twarzy i ogólne gorąco bijące od nagiego ciała przylegającego do równie skąpo ubranej mojej osoby. Kołdra ciążyła mi na biodrze, podczas gdy klatkę piersiową pokrywała gęsia skórka. Ciągle z zamkniętymi oczami przysunąłem się do niezwykle przyjemnego źródła ciepła, nie pozostawiając zbyt wiele wolnego miejsca pomiędzy nami. Moje pośladki musiały się otrzeć o podbrzusze mężczyzny, ale zbyt duża senność nie pozwalała mojej głowie na dostanie się do niej chociażby jednej, moralnej myśli.

Do czasu, aż nie usłyszałem jego głosu, który jakby obudził wszystkie zmysły i sprawił, że wspomnienia ostatniej nocy zalały mnie jak nagła fala trzęsienia ziemi. I może to porównanie było całkiem trafne, bo już po chwili czułem jakby ziemia osuwała mi się spod nóg, a wstyd wywołał jeszcze większą ilość dreszczy na ciele niż jakiekolwiek styczniowe zimno.

Nagle to przyjemne ciepło zacząłem odczuwać jako coś nieprzyjemnego, wręcz złego, co odczuwałem przez coraz cięższe oddechy. Nie wiem skąd pojawiło się we mnie wtedy tyle sprzecznych ze sobą emocji. Wśród nich w krótkim czasie to te złe zaczęły się przebijać na powierzchnię, skupiając całą moją uwagę na poczuciu zniesmaczenia sobą, że jednak nie potrafiłem nas wczoraj powstrzymać przed dotarciem do takiej sytuacji. Chciałem w tej chwili stamtąd uciec i nie liczyły się dla mnie inne priorytety, jedynie ta myśl krążyła mi po głowie, przysłaniając tym sposobem wszystkie inne.

Jeden niewielki ruch ręką, a za nim dwa kolejne w różnych odstępach czasu, żebym wreszcie z niepewnością dotknął dłoni mężczyzny na moim ramieniu i podniósł ją lekko do góry. Bałem się każdego ruchu, każdej najdrobniejszej czynności, a to przecież była ta sama osoba, z którą wczoraj po raz pierwszy się kochałem. Był kimś niezwykle dla mnie wyjątkowym, komu powierzyłem w całości swoje serce, więc dlaczego teraz byłem w stanie traktować go wyłącznie jako "mężczyznę", kogoś bezimiennego?

Naprawdę nie mam pojęcia co się wtedy działo w mojej głowie, że z bólem serca wydostałem się z jego uścisku i nawet nie byłem w stanie na niego spojrzeć. Mógł być to jakiś rodzaj strachu, bo przecież zostało mi jeszcze kilka miesięcy do bycia pełnoletnim, a ja obiecałem sobie nie robić niczego głupiego z Chanyeolem do swoich urodzin.

Jak się później okazało, było warto z tym poczekać i uniknąć późniejszych zdarzeń, które krok po kroku miały zniszczyć moje w miarę poukładane życie.

- Baekhyun? Co ty robisz?

Te kilka słów z pozoru niewinnych, doprowadziły moje serce do bolesnej gonitwy za odnalezieniem właściwych myśli, które na długo miały do mnie nie wrócić.

- Ja... - jąkałem się, próbując znaleźć jakiekolwiek sensowne wytłumaczenie. - Muszę już wstać. Do domu. Ale najpierw do łazienki... muszę iść do łazienki - zacinałem się co chwila, nie potrafiąc kłamać w takiej chwili. Jednak musiałem. Potrzebowałem wmawiać mu to chaotyczne wytłumaczenie, zamiast podnieść wzrok i obnażyć przed nim swój lęk przed konfrontacją. Bo tak się złożyło, że wtedy miałem już nogi poza łóżkiem, a jego pobudka była dla mnie jak kara z góry.

- W porządku? Będę czekać w kuchni - po tonie jego głosu mogłem wyobrazić sobie promienny uśmiech, który właśnie uformował się na tej dorosłej twarzy. Czułem przez to jeszcze większy stres. Naprawdę chciałbym umieć podzielać jego szczęście.

- Jak chcesz - wymamrotałem i wręcz wybiegłem z pokoju, łapiąc w rękę moje bokserki z podłogi, zaraz zamykając się w łazience. Po chwili już w bieliźnie, na chwilę wyszedłem z pomieszczenia, żeby zabrać swój plecak z korytarza oraz resztę ubrań z salonu.

My Forbidden Fruit | chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz