(Maraton 3/6)
Następnego dnia obudziłem się o 6. Cicho poszedłem się umyć i ubrać. Gdy wyszedłem z łazienki Klaudia stała już w kuchni i coś gotowała. Następnie postawiła na stole kubek.
- Zrobiłam ci kawę.- powiedziała i wskazała na krzesło przy stole.
- Dzięki.- starałem się być miły.
- Nie przyzwyczajaj się.- odpowiedziała ostro. Wzruszyłem ramionami.
- Chwila. Przecież to mój dom. Więc to ty powinnaś się wynosić...
- Nie zrobisz tego...- posłała mi wrogie spojrzenie.
- Chcesz się założyć?- zapytałem.- To jak będzie?
- Wal się!- pospiesznie wyszła z kuchni. Po chwili zeszła na dół ze swoją walizką wypchaną jej rzeczami. Odprowadziłem ją pod drzwi.
- Będziesz tego żałował.- powiedziała z zaciśniętymi zębami.
- Dobsz... Papa.- pomachałem jej z uśmiechem na twarzy po czym kopniakiem zamknąłem drzwi. Wyjąłem telefon z zamiarem napisania do Mariusza. I pewnie bym to zrobił gdyby nie fakt, że się wyładował. Podłączyłem ładowarkę.
Ja: Fałszywy alarm...
Stępel: Pogodziliście się? Znowu?
Ja: Nie. Ona się wyprowadziła.
Stępel: No i słusznie.
Marcela POV:
Szłam dość szybkim krokiem. Po około 15 minutach byłam w szpitalu.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc?- zapytała recepcjonistka.
- Szukam mojej przyjaciółki. Aleksandra Zając.
- Sala obserwacji. Prosto i pierwsza sala na prawo.
- Dziękuję.- udałam się we wskazanym mi kierunku. Przez szklane drzwi, prowadzące do sali, zobaczyłam Olę, która usilnie próbuje złapać zasięg wstając przy tym. Pielęgniarka raz po raz kładła ją z powrotem na łóżko. Zdenerwowana założyła ręce na piersi. Gwałtownie chwyciła telefon i zaczęła coś w nim przeglądać.
- Szukasz wi-fi, co?- zapytałam z uśmiechem.
- Weź... Jak to możliwe, że w szpitalu nie ma nawet zasięgu. Tylko cholernego zasięgu!- krzyknęła cicho. Wypuściła nerwowo powietrze.
- I co ci jest?- zapytałam z troską.
- Zwichnięta kostka. Mogło być gorzej... Mam szczęście, że to jest lekkie zwichnięcie. Wypuszczą mnie dopiero za tydzień.
- To dobrze, bo za dwa tygodnie wyjeżdżamy do Francji.- powiedziałam.- Idę do toalety. Zaraz wrócę.
- Okej...
Wyszłam z sali lecz długo nie mogłam znaleźć ubikacji.
- Przepraszam, gdzie jest toaleta?- zapytałam sprzątaczki.
- Na wprost.
- Dziękuję.- poszłam tam gdzie mi powiedziała. Załatwiłam to co zwykle w toalecie się odbywa i zaczęłam iść z powrotem na salę. Nie weszłam jednak od razu. Przy łóżku Oli siedział Mariusz (co mnie nie zdziwiło). Chwycił jej twarz w dłonie i pocałował. Mieli szczęście, że w pobliżu nie było żadnej pielęgniarki ani lekarza. Postanowiłam, że poudaję trochę głupią.
- Hej Mariusz.- przywitałam się energicznie. On szybko usiadł na krześle, które stało obok łóżka.
- H-hej...- odpowiedział drapiąc się po karku.
- Co ty tu robisz?
- Przejeżdżałem, więc postanowiłem, że wpadnę.
- Miło z twojej strony.
- Dzięki, że przyjechałeś, ale teraz możesz już jechać do siebie.- powiedziała Ola.
- To pa.- wyszedł z Sali. Spojrzałam na Olkę znacząco.
- Co?
- Nic.
CZYTASZ
Wystarczysz ty
RandomOna - 18-latka zdeterminowana do spełniania marzeń swoich jak i ludzi jej bliskich, nie wierząca w miłość od pierwszego wejrzenia On - 19-latek debiutujący w polskiej reprezentacji piłki nożnej, który od dawna jest nieszczęśliwy ze swoją dziewczyną ...