*BARDZO PROSZĘ O PRZECZYTANIE INFORMACJI NA DOLE, WAŻNE!! DZIĘKI Z GÓRY*
Zmęczeni wróciliśmy do hotelu. Od razu poszedłem do pokoju dziewczyn. Ola siedziała na łóżku i przeglądała coś w telefonie.
- Już wróciłeś?- zapytała zdenerwowana.
- Tak. Gdzie Marcela?
- I właśnie tu pojawia się problem...- powiedziała.- Zwiała mi.
- Co?! Wiesz gdzie mogłaby pójść?
- Nie wiem... Przepraszam.
- Nic się nie stało. Idę jej szukać.- powiedziałem i wybiegłem z pokoju w poszukiwaniu Marceli. Po drodze przez przypadek potrąciłem ramieniem trenera.
- Bartek coś się stało?- zapytał.
- Tak, ale pogadamy później!- krzyknąłem i popędziłem dalej. Po chwili znalazłem ją przed wejściem do hotelu gdy rozmawiała przez telefon.
- Marcelino Siwecka! Razem z Olą przetrząsamy cały hotel w poszukiwaniu ciebie.- powiedziałem.
- Nie jestem małym dzieckiem, żebyście mnie pilnowali...- odpowiedziała zakładając ręce na klatce piersiowej.- Nie myślałeś chyba, że jestem aż taka głupia, żeby zrobić sobie celowo jakąś krzywdę.
- To nie miało tak zabrzmieć.
- Ale tak zabrzmiało.- ucięła i poszła w swoją stronę. Nie chciałem jej urazić. Nie teraz. Zrezygnowany wróciłem do pokoju. Mariusz siedział na swoim łóżku i oglądał telewizję.
- Co paczysz?- zapytałem.
- TV.
- Tyle to ja sam widzę deklu.- powiedziałem i rzuciłem się na swoje łóżko.
- Ojej no... „Wielki Gatsby". Oglądasz ze mną?- zapytał.
- Potrzebuję pomocy.
- Ty?! Pan wiecznego „Dam sobie radę sam", prosi o pomoc?
- Mówię poważnie.
- No to wygadaj mi się.- powiedział wzdychając ciężko.- Od tego są przyjaciele.
- Ale zanim zacznę musisz mi coś obiecać. Że tego co tu usłyszysz nikomu nie powiesz.
- Obiecuję.
- Wiem dlaczego Marcela tak dziwnie się od wczoraj zachowuję.- powiedziałem.- Jej rodzice mieli wypadek... I oboje zginęli na miejscu. Nie ma już nikogo.
- No to kicha... Co dalej?
- Zaproponowałem jej, że może u mnie zamieszkać.
- Odmówiła?
- Pewnie, że nie. Zgodziła się tylko, że ja chcę po prostu jej pomóc. Ona nie może zostać z tym wszystkim sama, rozumiesz? Może inaczej. Ja... Bardzo CHCIAŁBYM jej pomóc.
- I w czym problem?
- W tym, że nie można pomóc komuś kto nie chce naszej pomocy...- odparłem smutno.
- Posłuchaj, wiem, że teraz ona będzie cię odtrącać na wszelkie możliwe sposoby...
- Skąd wiesz?
- Już to przerabiałem... W życiu miałem podobną sytuację.
- Ale...
- Nie pytaj. Ale musisz o nią zawalczyć, bo w tym czasie możesz przegrać walkę o nią samą.
- Jezu jaki się z ciebie filozof na starość zrobił...
- Nie filozof. Po prostu wiem o czym mówię.
- Dzięki za radę.
-----
PYTANIE NA DZIŚ: KTO WYMYŚLI JAKĄŚ LOGICZNĄ HISTORYJKĘ SKĄD MARIUSZ MÓGŁ WIEDZIEĆ O CZYM MÓWI? (CZEKAM NA KOMENTARZE)
hej :)
troszkę was rozpieszczam, ale nie ma nic za darmo w tym kraju (XD), więc tym razem poprosiłam was o pomoc
marzy mi się, żeby zobaczyć waszą kreatywność i wiecie co? osobę, która napisze najlepszą historię pozdrowię w przyszłym rozdzialiku
wiem, że słaba taka nagroda, ale może ktokolwiek coś napisze w tym komentarzu heh chociaż jakby nikt nie napisał to też nic by się nie stało
dooobra, bo przynudzam... >_<
mam nadzieję, że rozdział się spodobał i do następnego
miłego dnia!!
kochajcie ludzi i siebie!!
bye :3

CZYTASZ
Wystarczysz ty
DiversosOna - 18-latka zdeterminowana do spełniania marzeń swoich jak i ludzi jej bliskich, nie wierząca w miłość od pierwszego wejrzenia On - 19-latek debiutujący w polskiej reprezentacji piłki nożnej, który od dawna jest nieszczęśliwy ze swoją dziewczyną ...