#23: Numer 21

1.9K 55 0
                                        


Marcela POV:

Niedługo potem udało się załagodzić kłótnię Mariusza i Arka. Następnie poszliśmy na śniadanie. Usiadłam przy stoliku. Dzisiaj wybrałam sałatkę z ogórkiem i fetą oraz sok jabłkowy.

 - Wiesz, że skopałaś mnie z łóżka?- zapytał Bartek.

 - Naprawdę

 - Ta. Masz niezłego kopa...- powiedział masując się po plecach.

 - Przepraszam.

W tym momencie do sali energicznym krokiem wszedł wujek Adam.

 - Panowie szukamy was po całym hotelu.- powiedział na widok Bartka, Mariusza i Arka.- Do autobusu! Już mi na trening!

Oni szybko wybiegli z jadalnie, a ja wróciłam z Olą do pokoju zupełnie nie wiedząc co mamy robić.


Dzisiaj był dzień meczu z Irlandią północną. Od rana atmosfera w hotelu (przynajmniej w kadrze) byłą napięta. Za chwilę miałyśmy jechać na stadion.

 - Hej.- przywitał się Bartek.

 - Cześć.- powiedziałam nie odrywając wzroku od szafy z ubraniami.- Pomóż mi. Nie wiem w co się ubrać.

 - No wiesz... ładnemu we wszystkim ładnie.

 - Nie masz czegoś przypadkiem do roboty?- zapytałam ironicznie.

 - Mam. Proszę.- podał mi koszulkę z numerem 21.

 - Dziękuję. Kochany jesteś.- powiedziałam po czym przytuliłam go. Bartek wyszedł z pokoju, a ja zaczęłam się ubierać. Założyłam koszulkę, którą przed chwilą dostałam od Bartka, jasne jeansy, conversy, a na głowę wianek z polskimi barwami.

 - Gotowe?- do pokoju wszedł Lewy. Ola, Jessica i ja pokiwałyśmy głowami twierdząco.- To chodźcie.

Pojechaliśmy na stadion gdzie jeszcze przed meczem miał się odbyć krótszy niż zwykle trening. Po treningu na stadion zaczęła się „wlewać" rekordowa liczba kibiców za równo polskich jak i irlandzkich. Chłopcy siedzieli już w szatni. Razem z dziewczynami poszłyśmy do nich.

 - Powodzenia.- powiedziała Ola na wejściu. Podeszłam do Bartka i potargałam mu ręką włosy.

 - Uważaj na siebie.- szepnęłam mu do ucha.

 - Będę.- odpowiedział.

 - Idziemy na trybuny.- oznajmiła Jessica.

 - Po co? Wy przecież macie siedzieć tam gdzie kadra.- powiedział wujek Adam.

 - To idziemy na stadion.- odpowiedziałam i wyszłyśmy z szatni.


Mecz już trwał. Pierwsza połowa nie przyniosła żadnych efektów dla obu drużyn. Zaczęła się druga połowa spotkania. Mączyński podał do Błaszczykowskiego, a ten do Milika, który był w polu karnym. Polacy kibice wstrzymali oddech. Strzelił i....

 - GOOOOL!!- rozległ się krzyk tłumu. Sędzia zagwizdał koniec meczu. Każdy z ławki rezerwowych podbiegł do Arka, żeby mu pogratulować. Wygraliśmy mecz z Irlandią północną. Pierwszy mecz na Euro był dla polskiej reprezentacji jak najbardziej udany.

 - Gratuluję.- powiedziałam podchodząc do Arka.

 - Dzięki.

 - Jestem taka dumna!- Jessie podbiegła do niego i dała mu buziaka.

 - Finlandio moja żono już do ciebie biegnę!- krzyknął Peszkin i pobiegł do szatni. Zaczęłam się śmiać na ten widok. Wszyscy byli wniebowzięci wygraną meczu poza jedną osobą.

--------

Hej <3

Tak jak ostatnio obiecałam jest nowy rozdział. Osobiście uważam, że jest całkiem niezły, ale mógłby być troszeczkę lepszy. A jak wam się podoba? Dajcie znać w komentarzach czy wam się podobało. Mam nadzieję, że tak :)

W IMIENIU WŁASNYM (XDDD) WSZYSTKIM MOIM CZYTELNIKOM ŻYCZĘ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU I HUCZNEGO SYLWESTRA!!! SPOTKAMY SIĘ W PRZYSZŁYM ROKU, KOCHANI <3 <3 <3

Do następnego     Bye <3

P.S.

Jak myślicie kto nie cieszy się z wygranej????

Wystarczysz tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz