#36: Jedyny

1.5K 42 5
                                    


Maraton 1/3

Następnego dnia wstałam o dziwo z dobrym nastawieniem. Bartek leżał obok mnie.

 - Jesteś jedynym facetem, którego znam i który nie chrapie.- szepnęłam. Starałam się go obudzić. Jednak mi nie wyszło.- Bartek. Bartek!

Mruknął na znak, że mnie słucha.

 - Wstawaj. Idziemy dzisiaj na rower.- postanowiłam za nas obojgu.

 - Yhy...- mruknął i spał dalej.

 - Wstań, bo idziemy na rowery. Ale najpierw musimy się ogarnąć. Jest taka ładna pogoda, więc nie traćmy czasu. Możesz w końcu otworzyć oczy BARTEK!- krzyknęłam z naciskiem na jego imię. On zaczął jęczeć i odwrócił się do mnie plecami. Warknęłam pod nosem. Chwilę później do głowy wpadł mi pewien pomysł co zrobić, żeby obudzić śpiocha. Szarpnęłam go mocno za barki co zaowocowało tym, że się na mnie spojrzał. Pocałowałam go. On z każdą chwilą pogłębiał swoje ruchy. Ręką jeździł po moich plecach. Poczułam jego dotyk na swoim udzie. Drgnęłam lekko. Odsunęłam się od niego lekko. Nasze nosy się stykały.

 - Czy ty mnie pocałowałaś?- zapytał.

 - A czy ty wiesz, że kocham w tobie tą poranną chrypkę?

 - Muszę przyznać, że świetnie całujesz...

 - W ogóle się nie starałam.- stwierdziłam z zalotnym z zalotnym uśmiechem.

 - To nie staraj się dalej... Bo świetnie ci to wychodzi.- znowu mnie pocałował.

 - Wstawaj.- zdjęłam z niego kołdrę. On klepnął mnie w pupę. Spojrzałam na niego z podniesioną brwią.- Idiota.

 - Ale za to jedyny w swoim rodzaju!- krzyknął za mną, a ja poszłam do łazienki. Ogarnęłam się do powiedzmy „normalnego" stanu i wróciłam do pokoju. Udaliśmy się razem na śniadanie. Nagle mnie olśniło.

 - Jenyyy...- jęknęłam.

 - Co?- zapytał Bartek zajadając się jajecznicą.

 - Nie możemy iść na rowery.

- A to niby czemu?

 - Bo miałeś iść do lekarza z kostką.

 - Ehhh... Jak zwykle masz rację.- powiedział i skończyliśmy posiłek. Następnie wróciłam do swojego pokoju. Na łóżku leżała Ola z głową opartą o klatkę piersiową Mariusza.

 - Jak słodko...- powiedziałam cicho. Jessici i Arka nie było nigdzie. Później dowiedziałam się, że pojechali zwiedzać miasto. Bartek poszedł do lekarza. Ja razem z Olą postanowiłyśmy iść na zakupy. Do mojego worko- plecaka włożyłam telefon, powerbanka, portfel i szczotkę do włosów. Dzisiaj było wyjątkowo zimno (około 23 stopni), więc ubrałam na siebie czarne legginsy, zwykłą, białą koszulkę i czerwono- czarną koszulę w kratę. Udałyśmy się do najbliższej galerii handlowej. Było tam oczywiście bardzo dużo ludzi. Nie zabrakło też niestety paparazzi, którzy co chwilę robili nam zdjęcia (zupełnie nie wiem po co). Po kilku godzinach łażenia w tę i z powrotem po budynku postanowiłyśmy usiąść na chwilę w pobliskiej kawiarni. Następnie obie wróciłyśmy do hotelu. Byłam zadowolona z zakupów, bo kupiłam sobie sweterek w kolorze jasnego różu pomieszanego z kremowym z dziurami na ramionach. Odstawiłam torebkę na obok łóżka i momentalnie zasnęłam.


Otworzyłam lekko oczy i spojrzałam na zegarek. Była godzina 18:30. Szybko zeszłam na dół na kolację. Przy stoliku siedział Bartek, Mariusz, Arek i Ola. Dosiadłam się do nich.

 - Wstałaś już.- powiedział Bartek z uśmiechem na twarzy.- Nie chcieliśmy cię obudzić, więc poszliśmy na kolację bez ciebie.

 - Spoko.- odpowiedziałam krótko. Po zjedzonym posiłku poszłam razem z Olką do pokoju chłopaków.

 - Hej ludziska!- krzyknęła gdy tylko otworzyła drzwi.

 - Drzesz się jak stare prześcieradło.- stwierdził Bartek trzymając się za uszy.

 - Ona to wie.- odpowiedziałam i rzuciłam poduszką w Mariusza.- Wojna!!!

 - Sama tego chciałaś!

Każdy wziął do ręki przedmiot, którym miał się „bronić". W pewnym momencie Ola rzuciła poduszkę prosto w twarz Arka.

 - Co ty robisz Olka?!- krzyknął wyraźnie zły.

 - Wszystko dobrze Aruś?- zapytałam z troską.

 - Ugh!- wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.

 - Co mu się stało?- zapytała Ola.

 - Nie wiem...- odpowiedział Bartek.- Mariusz, a tobie coś mówił?

 - Taaa. Jak byli dzisiaj na mieście z Jessie to dość mocno się pokłócili...- powiedział Mariusz bawiąc się swoją bransoletką (zawsze to robił gdy się denerwował).- Jessica powiedziała mu, że wraca do Polski. Jutro przed południem ma samolot.

-----

hej <3

zaczynamy mały maratonik, tak jak obiecałam :)

mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział (jeśli macie chęć to mówcie co o nim sądzicie w komentarzach)

jutro pojawi się kolejny rozdział, a tymczasem miłego wieczoru skarby !!

kochajcie ludzi i siebie

bye <3

Wystarczysz tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz