Chłopaki oczywiście mieli problem, żeby zjeść to co przygotowała Anka. Po posiłku wróciłam z Olką do pokoju.
- Co robimy do końca dnia?- zapytałam.
- Nie. Mam. Zielonego. Pojęcia.- odpowiedziała Ola.- Chodź, może chłopcy będą mieli jakiś pomysł.
Poszłyśmy do pokoju gatunku męskiego gdzie trwała zażarta bitwa na poduszki. Arek leżał już obalony na łóżku i śmiał się w głos. Dopiero po chwili dostrzegli, że jesteśmy w ich pokoju. Wszyscy naraz rzucili nam błagalne spojrzenia.
- Boże...- strzeliłam face plama.
- Stare chłopy, a takie durne...- powiedziała Ola.
- Mówiłem ci już dzisiaj, że cię kocham?- zapytał Mariusz patrząc na Olkę.
- Nie zmieniaj tematu! Co dzisiaj robimy?
- Liczyłem, że wy macie jakiś pomysł...- przyznał Arek.
- No to jesteśmy w kropce.- odpowiedziałam krótko.
- Możeee pójdziemy na rowery.- zaproponował Bartek.
- Ale nie wpadniecie znowu do morza?
- Nie.
- I nie zostaniemy zaatakowani przez paparazzi?
- Tym bardziej nie.
- W takim razie idziemy. Za 15 minut na dole!- krzyknęłam wychodząc z pokoju.- No to już mamy co robić.
Postanowiłam, że nie będę się przebierać. Więc po chwili cała nasza „banda" znalazła się przed hotelem.
- Jak tam ekipa?- zapytał jak zwykle spóźniony Arek.
- Nieliczna, ale śliczna.- odpowiedziałam.- Jedziemy?
- No.
Tym razem obeszło się bez dziwnych incydentów rowerami w roli głównej. Zajechaliśmy dalej niż ostatnio. Stanęliśmy na wielkim klifie, na którym stał mały płotek. Słońce chyliło się ku zachodowi. Bartek położył mi głowę na ramieniu.
- Piękny widok...
- Co?
- Zachód słońca w twoim tle. Niezapomniane... Mogę zrobić zdjęcie?- zapytał.
- Skoro musisz.
- Muszę.- zakryłam twarz rękoma.- Zostaw! Jesteś piękna.
- Ej, myślicie, że widać stąd nasz hotel?- zapytał Mariusz.
- A jak niby chcesz to sprawdzić?
- Nie wiem... Wejdę na drzewo.- podszedł do wielkiego dębu.
- Może lepiej ja to zrobię.- powiedziałam.- Jutro macie mecz i lepiej, żebyście dotarli na boisko w jednym kawałku.
- Tylko nie spadnij.- szepnął mi do ucha Bartek. Wspięłam się na drzewo sprawnie zupełnie jak małpka. Zajęło mi to o wiele mniej czasu niż mogłam się spodziewać.
- Widać!- krzyknęłam oślepiona przez blask słoneczny.
- Dobra, schodź!- odkrzyknął Mariusz. Zaczęłam powoli poruszać się na cienkich gałęziach. Nagle jedna z nich się złamała. Spadłam na ziemię.
- Jezu Marcela! Nic cie się nie stało? Boli cię coś?- zapytał Bartek.
- Nadgarstek...
- Pokaż.- wolno wyciągnęłam rękę przed siebie.- Jest opuchnięte. Dasz radę prowadzić rower jedną ręką?
- Chy- chyba tak.
- Dobrze.- zaczęliśmy wracać do hotelu. Cała droga minęła mi bardzo szybko i w milczeniu. Odłożyliśmy rowery po czym poszłam z Bartkiem do jednego z rehabilitantów- Tomka (tego samego co pomógł nam z kostką Bartka). Okazało się, że mam zwichnięty nadgarstek. Po założeniu odpowiednich opatrunków zaczęłam wracać z nim do pokoju. Zauważyłam, że był smutny od jakiegoś czasu.
- Co się dzieję?- zapytałam. Odpowiedziała mi cisza. Po chwili odezwał się Bartek.
- Mówiłem ci, że masz na siebie uważać...
-----
PYTANIE NA DZIŚ: DZISIAJ BEZ PYTANIA, BO ZWYCZAJNIE NIE WIEM O CO ZAPYTAĆ HAH
hej hej :)
macie świadomość, że niedługo do szkoły? bo nie wiem jak was, ale mnie skręca na samą myśl... X(
mam nadzieję, że rozdział się spodobał i do następnego
kochajcie ludzi i siebie
bye <3

CZYTASZ
Wystarczysz ty
NezařaditelnéOna - 18-latka zdeterminowana do spełniania marzeń swoich jak i ludzi jej bliskich, nie wierząca w miłość od pierwszego wejrzenia On - 19-latek debiutujący w polskiej reprezentacji piłki nożnej, który od dawna jest nieszczęśliwy ze swoją dziewczyną ...