#74: Pizza

911 29 4
                                        


Marcela POV:

Po tym jak Ola wróciła z toalety z niezwykłą, jak na okoliczności satysfakcją postanowiłam, że przedstawię jej Alana.

- Chodź, muszę cię z kimś poznać.- powiedziałam i pociągnęłam ją za nadgarstek w stronę wyjścia od domu.

- Gdzie idziemy?

- Zobaczysz.

Po chwili byłyśmy na miejscu (czyli przed domem Alana).

- Ola, to jest Alan- mój dawny kolega z dzieciństwa. A to jest moja przyjaciółka Ola.

- Miło mi cię poznać Alan.- powiedziała Ola i podali sobie ręce. Na dość bezsensownych rozmowach straciłam rachubę czasu. Zanim się obejrzałam była godzina 19:40.

- Chyba będziemy się już zbierać.-podniosłam się z kanapy, na której siedziałam.

- Masz rację.-zawtórowała mi Ola.

- Odprowadzę was.- zaproponował Alan.- I tak nie mam nic lepszego do roboty...

- Okej.

- Tak w ogóle to gdzie się poznałyście?

- A wiesz, że nie pamiętam?- stwierdziła Ola drapiąc się po głowie.

- Szczerze ja też nie. Ale to nie ważne...

- No przecież.- poparł mnie Alan.- To nie jest najważniejsza rzecz w przyjaźni.

- Dzięki, że zachciało ci się fatygować, żeby nas odprowadzić. Teraz możesz już wracać do siebie.- uśmiechnęłam się serdecznie.

- Okej Odezwij się niedługo!- zawołał i odszedł. Razem z Olką weszłyśmy do domu.

Dziewczynki dobrze, że już jesteście.- powiedział dziadek.

- Ale coś się stało?- zapytałam.

- Nie. Po prostu zaraz będzie kolacja.- zaśmiał się pod nosem i ruszył do kuchni. Po chwili okazało się, że zabrakło jednego składnika, a mianowicie oregano (bo na kolację miała być pizza robiona własnoręcznie). Oczywiście to my miałyśmy iść do sklepu. Ale żeby nie było, ja wcale nie winię za to mojego dziadka. Do najbliższego sklepu spożywczego było około pół godziny drogi jednak nam zajęło to o wiele mniej czasu, ponieważ miałyśmy bardzo szybki i długi krok. Gdy byłyśmy z powrotem w domu od razu dziadek dodał zioło do sosu na pizzę i niedługo potem zawołał nas na posiłek. Zbiegłyśmy po schodach na dół i wręcz rzuciłyśmy się na jedzenie, bo byłyśmy już MEGA głodne. Panowała miła atmosfera. Wszyscy żartowaliśmy praktycznie ze wszystkiego. Nagle Ola i dziadek naraz zaczęli się śmiać.

- Co jest?- zapytałam z uśmiechem.

- Aaa nic.- Ola wzruszyła ramionami, ale widać było, że ledwo powstrzymywała się od śmiechu.

- No powiedz.- poprosiłam. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.- Pójdę otworzyć, a jak wrócę macie mi powiedzieć o co chodzi.

Poszłam w kierunku dźwięku. Otworzyłam drzwi. Moje oczy momentalnie zrobiły się wielkości spodków, a serce zabiło szybciej. Przede mną stał zdyszany Bartek.

- A ty co, z maratonu się urwałeś?- zapytałam lekko rozbawiona jego wyglądem.

- Ciebie też miło widzieć.- wysapał.- Przyszedłem, a raczej przybiegłem, żeby... Wyjaśnić z tobą jedną sprawę.

- No słucham.- oparłam się o framugę. Nagle na jego twarz wkradł się głupkowaty uśmiech.- Co cię tak bawi?

- Chyba... Masz tu coś...- pomachał przed swoim nosem na znak, że z moim jest coś nie tak. Spojrzałam w lustro wiszące w przedpokoju i zobaczyłam, że mój nos jest cały uwalony w sosie od pizzy. Czyli wyjaśniło się z czego tak śmiali się Olka i dziadek. Szybko wytarłam to ręką.

- O co chodzi?- powtórzyłam pytanie.

- Klaudia wszystko sobie wymyśliła.- uciął.- Wiesz, na temat ciąży...

- Co?!- krzyknęła Ola, która nie wiadomo kiedy do nas dołączyła.

- No tak. Ona chciała tylko zatrzymać mnie przy sobie...- powiedział.

- Jak można być tak egoistycznym?- zapytałam bardziej siebie niż jego. Nagle wiadomość przekazana przez Bartka uderzyła mnie ze zdojoną siłą. Pomimo tego starałam się zbytnio nie okazywać jakichkolwiek emocji.- To wszystko co chciałeś mi powiedzieć?

- Nie.- odpowiedział i pocałował czule w usta.- Kocham cię... I przepraszam... Nigdy nie chciałem się kłócić. Po prostu ta cała sytuacja mnie w takim stopniu przytłoczyła, że stałem się agresywny.

- Ja także chciałam przeprosić. Zachowywałam się jak typowa blondyna. Może nawet trochę przesadzałam i dramatyzowałam...

- Skoro jesteśmy już pogodzeni to muszę cię jeszcze o coś zapytać.- powiedział i podał mi telefon. Była tam wiadomość wysłana od Oli o bardzo specyficznej treści. A mianowicie informował on o tym, że Bartek już nigdy mnie nie zobaczy jeżeli się ze mną nie pogodzi. Spojrzałam pytająco na Olkę.

- Miałaś mu o tym nie mówić.- skarciłam ją.

- Nie powiesz mi chyba teraz, że nie jesteś mi wdzięczna.

- Bardzo dobrze, że powiedziała. Ale co się dzieje?- zapytał.

- Bartek, ja wyjeżdżam do Anglii...

------

PYTANIE NA DZIŚ: JAK BARDZO CHCECIE MNIE ZABIĆ ZA TAK DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ??

hej hej :)

wzięło mnie dzisiaj na sentymenty i trochę powspominam

aż wierzyć mi się nie chce, że pisałam ten rozdział DWA LATA TEMU, dacie wiarę? gdy go pisałam jechałam do Hiszpanii autobusem i nie mogłam spać, więc pisałam go na telefonie i skończyłam go dokładnie o 3:06 (poświęcenie heh)

chcę wam życzyć szczęśliwego nowego roku kochani!!! 

a! i zostały nam 2 rozdziały do końca tej opowieści tak btw...

bye <3

Wystarczysz tyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz